Sebastian M. nie będzie objęty tzw. listem żelaznym - zdecydował Sąd Apelacyjny w Łodzi. Oddalił tym samym wniosek, który złożyli prawnicy podejrzanego o spowodowanie wypadku 16 września ub.r. wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina.

REKLAMA
Zdjęcie z miejsca tragicznego wypadku na A1

Podejrzany o spowodowanie 16 września ub. r. tragedii na autostradzie A1 nie otrzyma listu żelaznego. Taką decyzję podjął Sąd Apelacyjny w Łodzi, przychylając się do wydanego w ub.r. werdyktu sądu w Piotrkowie Trybunalskim. Oznacza to, że Sebastian M. poczeka na zakończenie postępowania ekstradycyjnego w areszcie na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Prawnicy przewidują, że może to nastąpić wiosną tego roku.

4 października ub.r. Bartosz Tiutiunik pełnomocnik poszukiwanego listem gończym Sebastiana M. złożył wniosek o wystawienie listu żelaznego dla swojego klienta. Tiutiunik mówił, że list żelazny mógłby pozwolić Sebastianowi M. na odpowiadanie w procesie z wolnej stopy, a także na uniknięcie tymczasowego aresztowania po wpłacie poręczenia majątkowego.

Tego samego dnia poinformowano, że Specjalna Grupa Poszukiwawcza powołana przez Komendanta Głównego Policji, wspierana przez lokalną policję, zatrzymała Sebastiana M. na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Tragiczny wypadek

W sobotę 16 września 2023 r. po godz. 19 na autostradzie A1 w Sierosławiu (pow. piotrkowski, woj. łódzkie) w tragicznym pożarze auta zginęła trzyosobowa rodzina, rodzice oraz ich 5-letni syn.

Bezpośrednio po wypadku strażacy przekazali, że "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. W jednym z pojazdów wybuchł pożar - zginęły w nim trzy osoby, najprawdopodobniej mężczyzna, kobieta i dziecko" - informował 16 września rzecznik KW PSP w Łodzi Jędrzej Pawlak.

Dwa dni później do wypadku odniosła się piotrkowska policja. Z komunikatu wynikało jednak, że kierujący pojazdem kia z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto się zapaliło.

Dopiero 24 września w stanowisku piotrkowskiej policji w związku z wypadkiem napisano, że "brały w nim udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - napisano w stanowisku policji z 24 września.

Na profilu "bandyci drogowi" umieszczono zapis z kamery auta jadącego A1 w przeciwnym kierunku, gdzie widać moment wypadku i rozbłysk pożaru.