Adwokat podejrzanego o spowodowanie wypadku na A1 Sebastiana Majtczaka wydał oświadczenie. Poszukiwany listem gończym Majtczak miał wyjechać z Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych i nie był objęty zakazem opuszczania kraju. Jeszcze wczoraj pełnomocnik rodziny ofiar tragicznego wypadku złożył wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo.

REKLAMA
W wypadku na A1 zginęła trzyosobowa rodzina

"Sebastian Majtczak opuścił terytorium Polski po przeprowadzeniu czynności procesowych w charakterze świadka. Jego wyjazd nie miał żadnego związku z toczącym się postępowaniem karnym. Sebastian Majtczak nie miał również zakazu opuszczania kraju ani obowiązku informowania o zmianie miejsca zamieszkania" - czytamy w oświadczeniu przesłanym przez adwokata Bartosza Tiutiunika, obrońcy Sebastiana Majtczaka.

Oświadczenie zostało wydane w związku z medialnymi wypowiedziami Zbigniewa Ziobry, wydanym listem gończym oraz wydanym postanowieniem o tymczasowym aresztowaniu i europejskim nakazem aresztowania.

Tiutiunik podkreślił, że Majtczak o wydanym liście gończym dowiedział się z mediów. Poszukiwany miał wysłać pismo do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, w którym przedstawił swoją wersję przebiegu wypadku - różniącą się od tej z oficjalnych ustaleń śledczych.

>>>PRZECZYTAJ CAŁE OŚWIADCZENIE<<<

Majtczak będzie sądzony za zabójstwo?

Zaledwie wczoraj pełnomocnik rodziny ofiar wypadku na A1 złożył do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo.

Jako pełnomocnik rodziny ofiar wypadku złożyłem do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo - powiedział we wtorek mecenas Łukasz Kowalski, adwokat bliskich rodziny z Myszkowa, która zginęła w wypadku na A1.

Dodał, że wniosek to tylko sugestia, a ostateczna decyzja należy do prokuratury. Dla mnie, jeżeli ktoś jedzie 253 kilometry na godzinę to jest zabójcą, bo zrobił sobie tor wyścigowy z autostrady - zauważył Kowalski.

Trzy ofiary wypadku na A1

W sobotę 16 września 2023 r. po godz. 19 na autostradzie A1 w Sierosławiu (pow. piotrkowski, woj. łódzkie) w tragicznym pożarze auta zginęła trzyosobowa rodzina, rodzice oraz ich 5-letni syn.

Bezpośrednio po wypadku strażacy przekazali, że "doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych. W jednym z pojazdów wybuchł pożar - zginęły w nim trzy osoby, najprawdopodobniej mężczyzna, kobieta i dziecko" - poinformował 16 września rzecznik KW PSP w Łodzi mł. bryg. Jędrzej Pawlak.

Dwa dni później do wypadku odniosła się piotrkowska policja. Z komunikatu wynikało jednak, że kierujący pojazdem kia z niewyjaśnionych przyczyn uderzył w bariery energochłonne, następnie auto się zapaliło.

Dopiero 24 września w stanowisku piotrkowskiej policji w związku z wypadkiem napisano, że "brały w nim udział kia i bmw". "Policjanci zabezpieczyli szereg śladów, przesłuchali świadków. Dotarliśmy również do szeregu nagrań z kamer, które mamy nadzieję pozwolą wyjaśnić, co było przyczyną tej ogromnej tragedii. Przedmiotem tego śledztwa jest również wyjaśnienie, czy zachowanie kierującego bmw miało bezpośredni wpływ na zaistnienie przedmiotowego zdarzenia" - napisano w stanowisku policji z 24 września.

Na profilu "bandyci drogowi" umieszczono zapis z kamery auta jadącego A1 w przeciwnym kierunku, gdzie widać moment wypadku i rozbłysk pożaru.

We wtorek 26 września Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim opublikowała informację w sprawie tragicznego wypadku na A1.
"Tuż po zdarzeniu z udziałem prokuratora i biegłego dokonano oględzin miejsca wypadku, zwłok oraz obu uczestniczących w wypadku samochodów marki BMW i KIA. Przesłuchano w charakterze świadków osoby, które podjęły próbę udzielenia pomocy ofiarom, a także osoby, które utrwaliły moment tragedii na kamerach we własnych pojazdach. Przeprowadzono również badanie trzeźwości i test na obecność substancji odurzających u kierującego bmw z wynikiem negatywnym" - napisano w informacji.

"Ponadto odnosząc do pojawiających się w mediach informacji dotyczących rzekomego pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą bmw, Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim informuje, że doniesienia te zostały zweryfikowane jako nieprawdziwe" - napisano w treści prokuratorskiej informacji.

W sobotę 30 września opublikowano kolejny policyjny komunikat. KGP podkreśliła w nim, że "wbrew fałszywym informacjom, które krążą w internecie kierowcą bmw nie był funkcjonariusz policji ani synem funkcjonariusza jakiejkolwiek służby. Nie był to również polityk czy inna osoba zajmująca stanowisko publiczne". Podkreślono też, że dla policji i organów ścigania nie ma znaczenia status społeczny, stanowisko i wykonywany zawód uczestników zdarzenia drogowego.

Sebastian Majtczak poszukiwany listem gończym

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wydał polecenie o wysłaniu listu gończego za kierowcą bmw, który uczestniczył w wypadku. Sebastian Majtczak jest podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1 a prokuratura opublikowała na swojej stronie jego wizerunek.

Mężczyzna urodził się 31 maja 1991 roku w niemieckim Bonn. W ostatnim czasie mieszkał w Łodzi.

Sebastian Majtczak podejrzany jest o to, że 16 września, około godz. 19:54 na autostradzie A1 na wysokości miejscowości Sierosław (woj. łódzkie), jadąc lewym pasem drogi w kierunku Katowic, jako kierowca bmw umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego.