Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim poinformowała, że wydano postanowienie o postawieniu zarzutów 31-letniemu kierowcy bmw, który 16 września brał udział w tragicznym wypadku na A1 w Sierosławiu. Zginęły wówczas osoby, w tym pięcioletnie dziecko.

REKLAMA
Zdjęcie z miejsca wypadku

Do wypadku doszło 16 września po godz. 19:00 na autostradzie A1 w Sierosławiu (powiat piotrkowski, województwo łódzkie). Osobowa kia uderzyła w bariery i stanęła w płomieniach, w efekcie czego zginęła trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko.

Prokurator Magdalena Czołnowska-Musioł z Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim przekazała we wtorek, że o kię prawdopodobnie zahaczyło bmw, którym kierował 31-letni mężczyzna.

Jak przekazała dziś w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prokurator Anna Mosur z piotrkowskiej Prokuratury Okręgowej, wydano postanowienie o postawieniu zarzutów 31-letniemu kierowcy bmw.

Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił na wydanie postanowienia o przedstawieniu temu kierowcy zarzutów z artykułu 177 paragraf 2 kodeksu karnego, dotyczących spowodowania wypadku - powiedziała.

Prok. Mosur nie chciała ujawnić, czy i kiedy zarzuty zostały przedstawione kierowcy bmw. To jedyne informacje, jakie w tym momencie podajemy - zaznaczyła.

Art. 177 paragraf 2 Kodeksu karnego mówi, że "jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat".

Doniesienia mediów potwierdziła dziennikarka RMF FM Agnieszka Wyderka.

Wcześniej o możliwości postawienia 31-latkowi zarzutów mówił podczas konferencji prasowej w Lublinie Zbigniew Ziobro. Minister sprawiedliwości poinformował, że postępowanie przechodzi ze sprawy in rem (w sprawie - przyp. red.) do poziomu postępowania ad personam (przeciwko konkretnej osobie - przyp. red.).

To oznacza, że prokurator zdecyduje się stawiać zarzuty. Materiał dowodowy był gromadzony bardzo skrupulatnie, ale warunkiem postawienia skutecznego zarzutu i ewentualnych środków zapobiegawczych było pozyskanie choćby wstępnej opinii biegłych - mówił Ziobro.

Bmw miało na liczniku co najmniej 253 km/h

To już kolejna wypowiedź ministra sprawiedliwości w sprawie wypadku na A1. Ziobro w środę zapewniał, że dowody zostały zebrane "bardzo skrupulatnie".

Samochód, który jest przedmiotem analiz biegłego, to bardzo nowoczesna jednostka, która posiada w swojej pamięci zapisy elektroniczne istotne dla odtworzenia parametrów, m.in. szybkości jazdy tego pojazdu - mówił. Jak wyjaśnił, polska filia bmw nie miała narzędzi informatycznych pozwalających na uzyskanie dostępu do zapisów z samochodu. Specjalny program trzeba było sprowadzić z Niemiec.

Ustalenia pokazują, że samochód bmw jechał z szybkością co najmniej 253 km/h. To pozwoliło prokuraturze w oparciu o wstępną opinię, którą wydał biegły, przygotować dalsze czynności procesowe, które będą oznaczały przejście tej sprawy w inną fazę procesu - powiedział Ziobro.

Pytany o doniesienia medialne dotyczące pokrewieństwa funkcjonariusza, który przybył na miejsce wypadku z kierowcą bmw, Ziobro powiedział, że ustalenia śledczych tego nie potwierdziły.

Na pewno jest to osoba, którą stać na najlepszych adwokatów, którzy wiedzą, jak w takich sprawach kwestionować materiał dowodowy i przewrócić tezy prokuratury, ewentualnie zarzuty przed sądem, gdyby prokuratura występowała z jakimiś wnioskami. Prokurator musiał tak przygotować ten materiał, aby być pewnym, że tę sprawę obroni przed sądem - powiedział.