Prokuratura ze Skierniewic bada okoliczności tragicznego pożaru, do którego doszło w tym mieście dziś rano. W małym elektrycznym samochodzie spłonął 73-latek. "Wzywał przez otwarte okno kierowcy pomocy, sam nie mógł się wydostać" - poinformował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

REKLAMA
Służby na miejscu tragedii

Pożar wybuchł rano przy ulicy Bolesława Prusa w Skierniewicach. Jak przekazała prokuratura, 73-latek siedział za kierownicą małego elektrycznego samochodu. Auto zostało wyprodukowane w 2018 r. w Chinach.

Pojazd zapalił się na osiedlowym parkingu podczas manewru cofania. Kierujący 73-latek wzywał przez otwarte okno kierowcy pomocy, sam nie mógł się wydostać. Próbowali go ratować mężczyźni znajdujący się na parkingu. Przy użyciu gaśnicy jedynie na chwilę udało się przytłumić płomień - relacjonował Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Świadkowie próbowali wydobyć kierowcę drzwiami od strony pasażera, ale nie udało im się tego zrobić. Po zauważeniu, że mężczyzna przestał reagować, na chwilę się odsunęli. Wtedy doszło do wybuchu.

Prokurator Kopania przekazał, że oględziny wraku samochodu będą możliwe najwcześniej w przyszłym tygodniu. Śledczy będą wyjaśniać przyczyny tragedii, korzystając ze specjalistycznych opinii, które zostaną sporządzone.