W piątek mają zostać przesłuchani pierwsi pracownicy Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego w Krakowie w sprawie "znikających" ampułek z lekami narkotycznymi, a także ewentualnych nieprawidłowości w placówce. Prokuratura Rejonowa Kraków-Nowa Huta wszczęła postępowanie w tej sprawie.
Jak dowiedział się reporter RMF MAXX Przemysław Błaszczyk, postępowanie zostało wszczęte w sprawie czynu z artykułu 64 (ustęp 1) ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii.
To jest artykuł, który mówi dokładnie o kradzieży środków odurzających i substancji psychotropowych i zagrożony jest karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia prokurator Janusz Kowalski z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
"Nieprawidłowości w dystrybucji morfiny i innych środków"
Reporter RMF MAXX zapytał prokuratora Kowalskiego o to, do jakich nieprawidłowości miało dochodzić w placówce.
Kwestia, o którą państwo pytacie, jest w zasadzie dopiero przedmiotem wyjaśniania ze strony prokuratury. 4 kwietnia do prokuratury rejonowej wpłynęło doniesienie dotyczące ewentualnych nieprawidłowości na terenie szpitala im. Żeromskiego. I prokurator po przeanalizowaniu tego zawiadomienia wszczął w tej sprawie śledztwo - powiedział prok. Janusz Kowalski.
Zaznaczył, że "wprawdzie kodeks nie wymaga aż takiej formy prowadzonego postępowania i w zasadzie wystarczyłoby dochodzenie, jednakże prokurator uznał, iż waga i zawiłość tej sprawy wymagają, aby była ona prowadzona w formie śledztwa".
Z zawiadomienia, które wpłynęło, wynika, że na terenie szpitala miało dochodzić do nieprawidłowości w dystrybucji morfiny i innych środków - dodał rzecznik.
"Ampułki ginęły na oddziale"
Film z monitoringu szpitala, w którym lekarzowi podpiętemu do kroplówki podana jest "tajemnicza" ampułka, opublikował w czwartek TVN24. Reporter RMF Maxx spotkał się w sprawie nagrania z pracownikami szpitala im. Żeromskiego, którzy poprosili nas o zachowanie anonimowości.
Tu nie chodzi tylko o fentanyl. Chodzi też o inne leki narkotyczne, opioidowe, również o morfinę i oksykodon - wymienia rozmówca RMF MAXX.
Według pracowników placówki "ampułki ginęły na oddziale". Musiało coś wycieknąć do przełożonych, więc mieliśmy chodzić z lekarzem do kasetki narkotycznej i sprawdzać: jakie leki wyjmuje, ile i podbijać się pod tym własną pieczątką, czego robić nie możemy - powiedział rozmówca RMF MAXX.
Pracownik potwierdza, że chodzi o fentanyl
Pracownik szpitala potwierdza, że nagranie wideo dotyczy fentanylu.
Tak, to jest nagranie z fentanylem. Fentanyl to jest pochodna morfiny. Dużo mocniejsza od morfiny i bardzo uzależniająca. Chętnie nadużywana przez osoby uzależnione od narkotyków i innych substancji psychoaktywnych - wymienia.
Inny pracownik szpitala, z którym rozmawiał reporter RMF MAXX Przemysław Błaszczyk, mówi, że "jak się przyglądaliśmy temu lekarzowi, to zawsze sam wyciągał leki narkotyczne ze skrzyneczki". Sam nabierał z ampułki lek do strzykawki i przekazywał gotową strzykawkę z lekiem czy, nie wiem, z czymś innym do podania personelowi. I to już było takie zastanawiające, bo lekarze nigdy tego nie robią - opisuje.
Jak stwierdza, takie zachowanie "było zastanawiające" i "mogło być tak, że zawartość trafiała gdzieś indziej, a pacjent dostawał sól albo coś nieszkodliwego". Zdaniem pracownika z kasetki znikały przede wszystkim: oksykodon, morfina i fentanyl.
Dochodziło do tego, że ginęło po kilkadziesiąt ampułek w ciągu miesiąca - dodaje.
"Nic mi na ten temat nie wiadomo"
Lech Kucharski, dyrektor Szpitala Żeromskiego, pytany przez Przemysława Błaszczyka, czy w szpitalu dochodziło do nadużyć polegających na znikaniu leków powiedział, że "nic mu na ten temat nie wiadomo".
W poniedziałek powołałem zespół, który się tym zajął. Wykonaliśmy wszelkie kontrole dotyczące obrotu narkotykami. One są zresztą też regularnie wykonywane. Nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości i nadużyć. Przeanalizowaliśmy szczególnie pewne sytuacje, żeby zobaczyć, czy gdzieś jest jakieś wzmożone używanie leków narkotycznych. Nie, mniej więcej wszystko odbywa się w podobny sposób, nie było jakichś "pików" świadczących o tym, że leki narkotyczne gdzieś wypływają - przekonywał dyrektor placówki.
Informacja, że ktoś ukradł 40 ampułek w ogóle nie jest mi znana - zaznaczył.
"Jeżeli człowiek chce się odurzyć, to się odurza w samotności"
Dyrektor szpitala, nie miał "żadnych informacji o tym, że dochodziło do dramatycznych nieprawidłowości, a przede wszystkim do pracy lekarzy pod wpływem środków narkotycznych".
Jeżeli człowiek chce się odurzyć, to się odurza w samotności, nie w obecności czterech czy trzech innych osób. Dodatkowo, wyjaśnienia, które mamy na piśmie, wiarygodne, lekarki, która ten lek podawała do kroplówki, dotyczą całkiem innego specyfiku, który mógł być użyty w razie niedyspozycji pana doktora, ale niepoważnej w sensie znaczenia klinicznego - i niemający żadnego wpływu na to, jak lekarz pracuje - stwierdził Lech Kucharski.
Zaznaczył, że chodzi o metoklopramid (lek o działaniu przeciwwymiotnym i pobudzającym perystaltykę jelit) - "to jest sprawa publiczna, więc ja nie mam nic do ukrycia".