Puszki, butelki, plastikowe pudełka, kanistry, lodówki i odpady budowlane - tak od lat wygląda rejon rzeki Prądnik na północy Krakowa w Małopolsce. Społecznicy, którzy regularnie sprzątają to miejsce, znajdują tam tony odpadów. Właśnie po ich apelach w rejonie rzeki zamontowano fotopułapki.
Rzeka Prądnik nazywana przez wielu Białuchą przepływa przez gminy Sułoszowa, Skała, Wielka Wieś, Zielonki, ale największy problem z odpadami jest w Krakowie.
Regularnie znajdujemy tam worki z odpadami z gospodarstw domowych. Są puszki, butelki, ale też wózki i lodówki. Często w rzece lub na brzegach znajdujemy też odpady budowlane czy rolnicze np. beczki z ropą, środki ochrony roślin, pianki montażowe. Niektórzy przyłapani na gorącym uczynku tłumaczą, że przecież śmieci wrzucone do rzeki spływają i znikają - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM Agatą Guz Paweł Chodkiewicz z akcji Strażnicy Rzek WWF.
Pomóc rozwiązać problem mają fotopułapki. Straż miejska w Krakowie w rejonie Prądnika właśnie zainstalowała takie urządzenia. Ich zadaniem jest identyfikacja sprawców lub po prostu ich odstraszanie.
Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie planuje również ustawić w rzece specjalne łapacze śmieci.
Będą na granicy każdej gminy przez którą przepływa Prądnik. Dzięki temu będzie wiadomo, skąd te śmieci spływają. Podobne rozwiązanie działa już w gminie Krzeszowice - powiedziała w rozmowie z RMF FM Magdalena Gala, rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie.
Za wyłowienie i utylizację śmieci będą odpowiadać konkretne gminy.
RZGW w Krakowie planuje podpisać z nimi umowy w najbliższym czasie. Gdy to się stanie, łapacze w Prądniku powstaną w ciągu dwóch miesięcy.