Tylko jedna z pięciu opiekunek pracujących w przedszkolu w Zabierzowie miała wszystkie wymagane uprawnienia do pracy z dziećmi - ustalił nieoficjalnie reporter RMF FM. W ubiegły czwartek podczas pobytu w placówce 4-letnie dziecko wpadło do studzienki i utonęło. Na razie prokuratura nie przedstawiła nikomu zarzutów.

REKLAMA
Służby pracujące na miejscu śmiertelnego wypadku w Zabierzowie

W dniu tragedii, do której doszło na placu zabaw, nad grupą 60 dzieci miały czuwać tylko dwie opiekunki.

Plac zabaw przy przedszkolu nie miał też żadnych pozwoleń na użytkowanie i miał powstać "na dziko".

Studnia, do której wpadł 4-letni chłopiec, była przykryta przegnitą płytą paździerzową, która nie wytrzymała wagi małego dziecka.

Prokuratura wciąż nie postawiła nikomu zarzutów w tej sprawie.

Śledztwo prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci i umyślnego stworzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób.