Wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie sprawdza, czy policjanci zlekceważyli sprawę lekarza z krakowskiego Szpitala Uniwersyteckiego, zamordowanego przez pacjenta, funkcjonariusza Służby Więziennej - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Ortopeda informował wówczas policjantów, że jeden z pacjentów domaga się od niego 20 tysięcy złotych, zarzucając mu błąd lekarski. W ostatni wtorek ów pacjent zadał lekarzowi śmiertelne ciosy nożem.

REKLAMA
Funkcjonariusze policji przed wejściem do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie doszło do ataku nożownika.

Lekarz Tomasz Solecki w styczniu złożył wizytę na komendzie, by poinformować o kłopotach z jednym z pacjentów. Miał on wówczas przekazać policjantom, że jeden z pacjentów domaga się od niego 20 tysięcy złotych, zarzucając mu błąd lekarski podczas zabiegu ortopedycznego. Jak twierdzą policjanci, podczas rozmowy ortopeda nie sygnalizował żadnych gróźb ze strony tego mężczyzny, czy nękania.

Według policjantów, nie było to jednak oficjalne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Z relacji funkcjonariuszy, którzy rozmawiali z lekarzem, wynika, że mieli mu udzielić rady, co zrobić, on natomiast - jak przekonują - miał stwierdzić, że zainteresuje sprawą prawnika i opuścił jednostkę policji.

Z informacji, które uzyskał dziennikarz RMF FM, wynika, że z tego spotkania nie ma protokołu. Przebieg udało się wstępnie ustalić po analizie zapisu monitoringu z dnia, gdy lekarz zjawił się w komendzie. Monitoring nie rejestruje jednak dźwięku.

35-latkowi, który we wtorek wtargnął do gabinetu lekarskiego w poradni ortopedycznej Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i zaatakował nożem lekarza Tomasza Soleckiego, prokuratura postawiła dziś przed południem zarzuty zabójstwa lekarza i usiłowania uszkodzenia ciała pielęgniarki. Kilka godzin później sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Jarosława W.

Minister sprawiedliwości Adam Bodnar poinformował, że napastnikiem okazał się funkcjonariusz Służby Więziennej zatrudniony w Katowicach.