​Modlitwami za zmarłych przy pomniku upamiętniającym tragiczne wydarzenia sprzed 83 lat uczczono w środę w Jedwabnem rocznicę mordu Żydów w tej miejscowości z 10 lipca 1941 r. Z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że mordu dokonali Polacy z inspiracji Niemców.

REKLAMA
Naczelny rabin Polski Michael Schudrich podczas uroczystości przy pomniku upamiętniającym Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 w Jedwabnem w 83. rocznicę zbrodni

W uroczystościach wzięli udział m.in. ambasador Izraela w Polsce Jaakow Liwne (Yacov Livne), sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Wojciech Kolarski, wicewojewoda podlaski Paweł Krutul, naczelny rabin Polski Michael Schudrich, członek zarządu województwa podlaskiego Jacek Piorunek, a także delegacje instytucji i wiele osób indywidualnych.

Nie było - wzorem lat ubiegłych - żadnych przemówień. Na początku uroczystości modlitewnych przy pomniku upamiętniającym ofiary mordu naczelny rabin Polski Michael Schudrich powiedział krótko, że dzień jest smutny, a w takich okolicznościach "już nie ma słów, a jedyną rzeczą, którą mają obecni, jest modlitwa". Zebrani w Jedwabnem wspólnie modlili się za pomordowanych, odczytywano imiona i nazwiska przedwojennych żydowskich mieszkańców Jedwabnego. Złożono kwiaty, symboliczne kamyki pamięci.

Ambasador Izraela w Polsce powiedział dziennikarzom, że to straszne wydarzenie w Jedwabnem były zbrodnią na polskich Żydach, częścią wojny, Holokaustu. Dodał, że ludzie przyjechali tu upamiętnić ofiary Jedwabnego, modlić się za nie, aby nigdy więcej coś takiego się nie wydarzyło.

Morderstwo Żydów w Jedwabnem

Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została spalona żywcem w stodole.

W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale - jak podawał IPN w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku - jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.

Śledztwo IPN umorzył w 2003. Uzasadnił wówczas, że nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział w mordzie osób innych niż osądzone za to już po II wojnie światowej.

Opis / Artur Reszko / PAP
Opis / Artur Reszko / PAP
Opis / Artur Reszko / PAP
Opis / Artur Reszko / PAP
Opis / Artur Reszko / PAP
Opis / Artur Reszko / PAP
Opis / Artur Reszko / PAP
Opis / Artur Reszko / PAP

O sprawie Jedwabnego zaczęło być głośno w 2000 r. po publikacji Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", w której napisał, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem Polacy zamordowali 1,6 tys. Żydów. Zaczęła się szeroka, międzynarodowa dyskusja.

IPN wszczął śledztwo, były ekshumacje, zdemontowano stary pomnik z napisem, że zbrodni dokonali hitlerowcy. 23 lata temu, w 60. rocznicę tamtych wydarzeń, prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, podczas największych jak dotąd uroczystości w Jedwabnem, przeprosił za tę zbrodnię.

Kontrmanifestacja środowisk narodowych

W środę w Jedwabnem - przed i po uroczystościach przy pomniku - były cały czas obecne środowiska narodowe. Na działce w pobliżu miejsca pamięci, na wygrodzonym taśmami terenie ustawiono scenę, a na niej ołtarz. Wydarzenie odbywało się pod hasłem: "Odkłamujemy historię zbrodni w Jedwabnem". Uczestnicy trzymali polskie flagi, a także transparenty dopominające się o ekshumacje; zaprzeczali, że zbrodni w Jedwabnem dokonali Polacy.

"Gross kłamie! Żądamy ekshumacji!!! Żądamy prawdy!!!", "Naród polski żąda ekshumacji w Jedwabnem i ujawnienia wyników", "Polacy żądają prawdy o niemieckiej zbrodni w Jedwabnem" - takie hasła widniały na transparentach ustawionych na działce niedaleko miejsca pamięci. Ze sceny zapowiadano, że na tej działce powstaną pomniki. Także w trakcie uroczystości jeden z mężczyzn przyszedł w pobliże miejsca pamięci trzymając transparent: "Żądamy prawdy o Jedwabnem. Przeproście za zbrodnie na narodzie polskim".

Rabin Michael Schudrich powiedział krótko dziennikarzom, że czas uroczystości upamiętniających ofiary mordu w Jedwabnem to nie jest czas na dyskutowanie o historii, a na modlitwę i pamięć, żałowanie "setek obywateli Polski wiary żydowskiej". Dyskusja o historii to jest - nie tutaj. Tutaj to tylko żałować, pamiętać, modlić się w intencji setek pomordowanych - powiedział, dodając, że nie jest historykiem i polecał zapoznać się z tym, o czym o sprawie pisał IPN ponad 20 lat temu.

Ks. Wojciech Lemański podczas uroczystości przy pomniku upamiętniającym Żydów zamordowanych 10 lipca 1941 w Jedwabnem w 83. rocznicę zbrodni

Uważam, że zamiast dyskutować po raz kolejny i mieszać to, co już było tysiąc razy wyjaśniane, należałoby po prostu pochylić głowę, pomodlić się tak jak kto potrafi, a jeśli nie, to po prostu pomilczeć w tym miejscu - powiedział dziennikarzom przyjeżdżający od lat do Jedwabnego ks. Wojciech Lemański, odnosząc się do zgromadzenia, które odbyło się w pobliżu uroczystości.

Mówił, że trzeba wracać do tych tragicznych zdarzeń, choć nie jest to łatwe. Mamy świadomość tego, że jest tutaj współwina i to znaczna naszych polskich praprzodków. Tym trudniej jest nam tutaj bywać, ale bez względu na to, kto był sprawcą, a wiemy, że sprawcami byli również polscy mieszkańcy Jedwabnego, że należy tutaj z pokorą przychodzić i wspominać, i to zarówno to wydarzenie z 10 lipca 1941 roku, jak i każdego z osobna z tych zamordowanych - podkreślił kapłan.

Po uroczystościach w Jedwabnem delegacja gminy wyznaniowej z Warszawy z naczelnym rabinem Polski i innymi osobami udała się do innych miejsc gdzie doszło do pogromów Żydów, m.in. w Radziłowie i Wąsoszu.