Polski rząd uspokaja ws. bezpieczeństwa szczepionki AstryZeneki. Jak przekazał na konferencji prasowej prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych Grzegorz Cessak, na 5 mln zaszczepionych tym preparatem w Europie zarejestrowano jedynie 30 incydentów zatorowo-zakrzepowych, co więcej: nie potwierdzono w ich przypadku związku z zaszczepieniem. Komentując decyzje kolejnych krajów o wstrzymaniu szczepień AstrąZeneką, Cessak stwierdził, że dyktowane są „prawdopodobnie emocjami, a może nawet paniką”. „Można powiedzieć, że w jakimś stopniu decyzje te były niemerytoryczne” – zaznaczył.

W ostatnim czasie - z powodu obaw dot. ryzyka powstawania zakrzepów krwi - już kilkanaście krajów Europy wstrzymało szczepienia preparatem AstryZeneki.

Znalazły się w tym gronie m.in. Niemcy, Francja, Hiszpania, Dania czy Litwa.

Odnosząc się do tych decyzji, szef Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych Grzegorz Cessak stwierdził, że są "dyktowane prawdopodobnie emocjami, a może nawet paniką".

Zaznaczył, że "incydenty zatorowo-zakrzepowe wystąpiły u bardzo małej liczby zaszczepionych" preparatem AstryZeneki.

"Jak podawała Europejska Agencja Leków, stwierdzono 30 przypadków takich incydentów na 5 mln zaszczepionych. Co należy podkreślić: związek przyczynowo-skutkowy nie został potwierdzony" - podkreślił Cessak, zastrzegając również, że "każdy przypadek jest badany".

"W Polsce mamy 5 takich przypadków, w tym jeden dotyczył zgonu pacjenta. One także są weryfikowane przez Europejską Agencję Leków" - przekazał.

Zaznaczył, że niektóre kraje - jak Austria - po tymczasowym zawieszeniu szczepień AstrąZeneką zdecydowały się do nich wrócić: "po sprawdzeniu, że zdarzenia zakrzepowo-zatorowe nie były skutkiem wady jakościowej szczepionki".

"Europejska Agencja Leków podtrzymuje, że korzyści ze stosowania szczepionki przewyższają ryzyko. (...) Decyzje (o wstrzymaniu szczepień AstrąZeneką w niektórych krajach - przyp. RMF) podjęto jako środki ostrożności, (...) czyli - można powiedzieć - w jakimś stopniu decyzje te były niemerytoryczne" - podkreślił szef urzędu rejestracji leków.

„Jaki jest sens posiadania instytucji naukowych, jeśli decyzje ws. szczepionek podejmowane są na gruncie politycznym?”

Grzegorz Cessak zwrócił również uwagę na tło polityczne.

"Dyrekcja Generalna ds. Zdrowia i Bezpieczeństwa Żywności Komisji Europejskiej wydała taki komentarz: ‘Jaki jest sens posiadania instytucji naukowych - takich jak Europejska Agencja Leków czy Światowa Organizacja Zdrowia - jeśli decyzje ws. szczepionek podejmowane są na gruncie politycznym?’" - zauważył.

Zaznaczył, że "szczepionki AstryZeneki dają skuteczną ochronę przed ciężkim przebiegiem choroby, w tym przed zgonem".

"Ryzyko zgonów i hospitalizacji poprzez wstrzymanie szczepień preparatem AstryZeneki jest znacznie większe niż potencjalne (ryzyko) pojawiających się incydentów zatorowo-zakrzepowych. Racjonalnym i merytorycznym działaniem jest pozostanie przy szczepieniach - dlatego Polska podjęła taką samą decyzję jak Europejska Agencja Leków" - podkreślił Cessak.

Dworczyk: Jutro decyzja, czy nie zmienić harmonogramu szczepień AstrąZeneką

Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk przyznał jednak na tej samej konferencji prasowej, że "w Polsce mamy szereg osób, które zaczęły się obawiać przyjęcia tego preparatu".

Podał, że w różnych punktach szczepień na zastrzyki AstrąZeneką nie zgłasza się od kilkunastu do kilkudziesięciu procent zarejestrowanych.

Pytany, czy w związku z tym, że wiele osób odmawia przyjęcia zastrzyków tym preparatem, szczepionka będzie dostępna dla innych chętnych, Dworczyk odpowiedział, że wymagałoby to zmiany rozporządzenia regulującego kolejność szczepień, ale równocześnie zaznaczył, że taka zmiana nie jest dla rządu problemem.

"Nie podjęliśmy jeszcze żadnych decyzji. Chcemy elastycznie dopasowywać się do sytuacji. Na takie decyzje będzie czas jutro, kiedy będziemy wiedzieli, ile osób z grupy wiekowej 67 i 68 lat zdecydowało się na rejestrację i zapisało na konkretny termin" - stwierdził szef kancelarii premiera.

"Przyglądamy się sytuacji i jutro ewentualnie będziemy podejmować decyzję, czy nie zmieniamy doczasowych przepisów, harmonogramu i planu działania, czy uwzględnić nowe propozycje" - dodał.

"Staramy się tłumaczyć i racjonalnie podchodzimy do zaistniałej sytuacji, ale bez wątpienia mamy przede wszystkim w Unii Europejskiej do czynienia z pewną paniką i działaniami, które nie są oparte na faktach, rekomendacjach lekarzy i naukowców, tylko decyzjach politycznych" - podkreślił również Michał Dworczyk.