„Faktem jest, że wątek dotyczący zmian traktatowych będzie mógł być nowym spoiwem kooperacji środkowoeuropejskiej i to – wydaje się przynajmniej obecnie – bez względu na to, kto w Polsce będzie sprawować władzę” – powiedział w rozmowie z internetowym Radiem RMF24 dr Dominik Hejj, autor książki „Węgry na nowo”. Ekspert wskazał też, że w związku z nadchodzącymi wyborami do Parlamentu Europejskiego partia Viktora Orbana najprawdopodobniej będzie zaostrzała retorykę antyunijną.
Min. @SzSz_velSek kontynuuje wizyty w europejskich stolicach, gdzie prowadzi rozmowy o zagroeniach wynikajcych ze zmian traktatowych #UE.Dzi w Budapeszcie spotka si ze swoim wgierskim odpowiednikiem min. SZ i Handlu Pterem Szijjrt. pic.twitter.com/o8YKeLTL4p
MSZ_RPDecember 4, 2023
Przez ostatnie dwa lata relacje między Polską i Węgrami nieco się ochłodziły w związku z odmiennym podejściem polskiego i węgierskiego rządu do wspierania walczącej z Rosją Ukrainy. Zdaniem dra Dominika Hejja otwarcie dyskusji na temat zmian traktatowych w UE może być tym tematem, które ponownie zbliży Warszawę i Budapeszt. Widać to chociażby po komentarzach dotyczących poniedziałkowego spotkania ministra spraw zagranicznych Szymona Szynkowskiego vel Sęka i Petera Szijjarto.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Szef węgierskiej dyplomacji, który w ostatnim czasie prowadzi wyjątkowo prorosyjską politykę, już się tym spotkaniem pochwalił, wskazując na to, że są to (relacje polsko-węgierskie - przyp. RMF FM) nawet nie przyjacielskie, tylko braterskie - mówił gość Tomasza Terlikowskiego. Podkreślił, że rozmowy o zmianach traktatowych mogą być "nowym spoiwem kooperacji środkowoeuropejskiej". I to - wydaje się przynajmniej obecnie - bez względu na to, kto w Polsce będzie sprawować władzę - mówił.
"Jest możliwość nacisku na Węgry"
Nic nie wskazuje na to, że Budapeszt miałby zmienić zdanie w sprawie pomocy dla Ukrainy. Jak przypomniał Hejj, na Węgrzech trwają narodowe konsultacje, czyli korespondencyjne referendum, w którym część pytań dotyczy Ukrainy. Węgrzy mają się wypowiedzieć na temat finansowaniu pomocy zbrojeniowej, pomocy humanitarnej, dalszego otwarcia granic dla ukraińskiego zboża i rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Kijowem. Węgierski sprzeciw wobec integracji Ukrainy z Unią Europejskim jest szczególnym zmartwieniem dla Brukseli do tego stopnia, że do Budapesztu rozmawiać na ten temat przyjechał przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michael.
Zdaniem Hejja tak wielkie różnice w sprawie pomocy dla Ukrainy mogą dalej być kością niezgody w stosunkach polsko-węgierskich. Zgrzyt nastąpi de facto za półtora tygodnia (wtedy w Polsce ma się pojawić nowy rząd - przyp. RMF FM), bo nic Węgier nie przekona do zmiany zdania. Ewentualnie, gdyby Unia Europejska odwiesiła fundusze spójności KPO, ale na to się niespecjalnie zapowiada - komentuje ekspert.
Hejj podkreślił jednak, że "jest możliwość nacisku na Węgry". Pokazała to prezydencja czeska, która, aby przegłosować pomoc dla Ukrainy, zbiła tę kwestię z przyjęciem węgierskiego KPO w jednym bloku głosowań. W tym roku też jest jakiś pomysł, żeby kwestie, które są dla Węgier potrzebne, spróbować w to (głosowanie ws. pomocy dla Ukrainy) wkomponować - przyznał.
"Zaostrzenie narracji ze strony Węgier będzie postępowało"
W lipcu 2024 roku rozpocznie się węgierska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej. Pojawiło się jednak wiele głosów, a nawet rezolucja PE mówiąca o tym, że Węgry nie powinny mieć możliwości przewodnictwa z uwagi na to, że są państwem, które łamie zasady praworządności. Według eksperta przez najbliższe sześć miesięcy istniałaby jednak możliwość politycznego oddziaływania na to, by węgierska prezydencja nie skończyła się sukcesem, jednak leży ona tylko i włącznie po stronie instytucji europejskich.
Tym bardziej że mamy w czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego, więc i zaostrzenie narracji ze strony Węgier będzie postępowało. To jest nieustająca polityka dotycząca szeroko rozumianej przez Węgry suwerenności, a wykorzystywana w dużej mierze do tego, by budować agendę antyeuropejską - mówi dr Dominik Hejj.
Wspólna waluta uratuje UE?
Prowadzący rozmowę Tomasz Terlikowski zauważył, że ostatnie wyniki wyborów w Holandii czy Słowacji, a także silne antyimigranckie nastroje w Niemczech i Austrii sprawią, że Węgry są coraz mniej osamotnione w swoich poglądach.
To prawda, aczkolwiek SMER na Słowacji razem z HLAS, którzy sprawują władzę po jesiennych wyborach jednak nie są tak antyeuropejscy jak pierwotnie zakładano. W związku z tym myślę, że jest to liczenie na to, że to jądro integracji, które będzie gdzieś się kreowało wokół waluty euro, będzie sprawiało, że integracja nie będzie się zatrzymywać, a podążać dalej - mówił.
Zwrócił też uwagę, że z drugiej strony Węgrzy widzą, że kolejne kraje uzyskują pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, a część państw decyduje się na przyjęcie euro, której również i Węgrzy są zwolennikami. Entuzjazm do UE na Węgrzech nie maleje - zapewnił. Mimo to Fidesz - jak ustalił dziennikarz śledczy Szabolcs Panyi - zaczyna sprawdzać, jak Węgrzy mogliby zareagować na kwestię wyjścia z UE.
To (wyjście Węgier z UE - przyp. RMF FM) jest nieracjonalne z każdej perspektywy, poza ideową. Natomiast sam fakt, że taki wątek się pojawia, że być może byłoby referendum w czerwcu, dotyczące tego czy Węgrzy powinni dostać pieniądze z KPO, bo pojawia się figura retoryczna, mówiąca że to są pieniądze, które są obiecane na mocy umowy. Być może byłby to wstęp do szerszej czy pogłębionej antyunijnej narracji. Jednak z racjonalnego punktu widzenia byłaby to decyzja karkołomna w skutkach i zupełnie nieracjonalna - ocenił autor książki "Węgry na nowo".
Opracowanie: Wiktoria Krzyżak