1,3 tys. zł zamiast 17,7 tys. zł ma dostawać poseł stale nieobecny przy Wiejskiej - dowiedziała się "Rzeczpospolita".
Jak zwraca uwagę gazeta w środowym wydaniu, Marcin Romanowski z PiS jest liderem, jeśli chodzi o opuszczanie głosowań w Sejmie. Od początku kadencji wziął udział w zaledwie 40,3 proc. z nich.
"Rz" wskazuje, że choć Romanowski od grudnia 2024 r. jest na Węgrzech, by uniknąć aresztowania, to problem z udziałem w głosowaniach mają też posłowie cieszący się pełną wolnością. Danuta Jazłowiecka z KO zagłosowała tylko w 43,3 proc. przypadków, premier Donald Tusk - 49,4 proc., a Aleksander Mrówczyński z PiS - 55,5 proc.
Niektórzy posłowie są przy Wiejskiej rzadkimi gośćmi, a prezydium Sejmu chce, by mogli oni zacząć dostawać po kieszeni. Właśnie temu ma służyć zgłoszony przez prezydium projekt zmian w regulaminie Sejmu.
"Rz" opisuje, że najnowsza nowelizacja przewiduje utrzymanie aktualnej zasady obniżania uposażenia i diety o jedną trzydziestą za każdy dzień nieusprawiedliwionej nieobecności na posiedzeniu, jednak skutki finansowe będą rosły wraz z przedłużającymi się nieobecnościami.
"W przypadku, gdy liczba nieusprawiedliwionych nieobecności będzie większa w danym miesiącu niż trzy, uposażenie i dieta mają być obniżane aż o jedną piątą za każdy kolejny dzień wagarów, czyli aż o 3,5 tys. zł. Na tym nie koniec. Jeśli poseł będzie nieobecny na 18 następujących po sobie dniach posiedzeń, jego uposażenie ma zostać obniżone do jednej dziesiątej, a dieta - do zera. Czyli zamiast 17,7 tys. zł brutto miesięcznie poseł ma dostawać 1,3 tys. zł" - czytamy.