Przewidziane na jutro wielogodzinne debaty nad powołaniem pierwszych trzech komisji śledczych wcale nie oznaczają ich powołania. Nieprędko także wybrani zostaną ich członkowie. Na razie nie jest nawet znany sposób podziału w nich miejsc między posłów koalicji i opozycji.

REKLAMA
Zdj. ilustracyjne

To tylko pierwsze czytanie

Uproszczone doniesienia o jutrzejszej debacie często mówią wprost o powołaniu komisji. Sejm przeprowadzi jednak jedynie trzy kilkugodzinne debaty nad projektami uchwał w tej sprawie, w ramach tzw. pierwszego czytania. Ich omawianie wg planu dobiegnie końca koło północy, zakończyć się może tylko w jeden sposób - skierowaniem projektów do rozpatrzenia przez sejmową komisję ustawodawczą. Tak nakazuje regulamin Sejmu, który poza ustawodawczą może też skierować jeden albo wszystkie projekty także do innych komisji.

Komisja jeszcze niegotowa

Sama komisja ustawodawcza, do której dokumenty muszą trafić, wprawdzie istnieje, dotychczas się jednak nie zebrała i nie ukonstytuowała. Zbierze się, żeby wybrać przewodniczącego i jego zastępców dopiero jutro o 11:00. Z oczywistych też względów nie przystąpi do pracy nad projektami uchwał do czasu, aż nie otrzyma ich po zakończeniu debat - około północy.

Najwcześniej więc stanowiska komisji w sprawie projektów będą gotowe w środę, choć tak pilnego tempa prac trudno raczej od posłów oczekiwać.

Realistycznie oceniając, jeśli mają być przy ich opracowaniu dochowane elementarne zasady pracy parlamentarnej, opinii komisji można oczekiwać dopiero podczas kolejnego zgromadzenia Sejmu, planowanego na 6 i 7 grudnia.

Brak podziału i kandydatur

Trzy 11-osobowe komisje nie mogą powstać jutro także z powodów oczywistych; nie tylko nie zaczęło się zbieranie kandydatów na ich członków, ale nie powstała nawet propozycja podziału miejsc w każdej z nich. Jej/ich uzgodnienie należy do Konwentu Seniorów. Nietrudno zgadnąć, że w grę wchodzi kilka wariantów, w których oczywiście sejmowa większość chciałaby zachować przewagę. Tę jednak można zapewnić zarówno stosunkiem głosów 7-4, jak 6-5, przy czym z punktu widzenia tworzącej większościową koalicję przedstawiciel Konfederacji byłby liczony jako opozycyjny członek komisji. W wymienionych wariantach oznaczałoby to albo 3 albo 4 miejsca dla posłów PiS.

Większość w Sejmie - większość w komisji

Z rozmów z posłami koalicji wynika, że najbardziej prawdopodobny dziś wariant to w każdej z komisji śledczych byłoby po 7 członków wystawianych łącznie przez Koalicję Obywatelską, partie Trzeciej Drogi i Lewicę, 3 z PiS i po jednym z Konfederacji.

Decyzja jednak w tej sprawie wciąż nie zapadła. Zważywszy, że Sejm jest dopiero na etapie pierwszego czytania projektów, nie ma też jeszcze takiej potrzeby, a na ustalanie parytetu, podziału miejsc koalicjanci dali sobie jeszcze czas do formalnego powołania komisji.

Powołanie to nie wybór

To także istotna różnica. Od formalnego stworzenia komisji śledczej przez Sejm do jej obsadzenia przez wybranych posłów także musi minąć trochę czasu. Po ustaleniu parytetu Marszałek Sejmu informuje posłów o otwarciu zgłoszeń i terminie, w jakim kluby parlamentarne mogą przedstawić nazwiska swoich kandydatów. To jednak także nie zamyka procedury, bo nawet nie klub czy grupa, ale wręcz każdy z posłów może złożyć uzasadniony wniosek o skreślenie któregoś z kandydatów.

Jeśli prezydium (Marszałek i wicemarszałkowie) uzna wniosek za zasadny, skreśla kandydata z listy i kolejny raz rusza procedura wskazywania kandydata na jego miejsce.

Giełda kandydatów

Na razie nie wybrał ich jeszcze żaden z klubów. Za "pewniaków" uchodzą posłowie Brejza, Giertych, Szczerba i Joński a także Gramatyka, Hetman i Paszyk z Trzeciej Drogi i Konieczny i Trela z Lewicy.

W dynamicznej sytuacji jednak nawet samo ostateczne ustalenie łącznie 33 kandydatów już jest utrudnione, bo część posłów mających własne pomysły na rozliczenia czeka na wybór do kolejnych komisji śledczych, które mogą być powoływane już za kilka tygodni. Wśród posłów koalicji mówi się o przynajmniej trzech kolejnych komisjach śledczych - ds. Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, sprzedaży Lotosu i Komisji Prawa i Sprawiedliwości. Własne wnioski o powołanie kolejnych trzech komisji śledczych złożyli już także posłowie Konfederacji.

Nawet jednak brak większości potrzebnej do ich powołania nie zmieni faktu, że w obecnej kadencji Sejmu działaniami śledczymi będzie się zajmować co najmniej kilkudziesięciu posłów.