"Niemcy nie ukarały hitlerowskich zbrodniarzy" - powiedział Jarosław Kaczyński na środowej konferencji. "Jeden z obowiązków, czyli odcięcie się od hitleryzmu - nie został spełniony" przez naszych zachodnich sąsiadów, dodawał.. Drugim obowiązkiem było zadośćuczynienie ofiarom III Rzeszy. Polska nigdy nie zrzekła się roszczeń dotyczących odszkodowań - mówił prezes, dodając, że takie uchwały zostały podjęte przez mocodawców ze Związku Radzieckiego.

REKLAMA
Jarosław Kaczyński

Sprawa zadośćuczynienia polskim ofiarom III Rzeszy ciągle pozostaje nierozwiązana. Mamy tu do czynienia z dwoma porządkami. "W sensie formalnym kwestia reparacji została zamknięta wiele lat temu". Kluczowe w tym zdaniu jest słowo "reparacje" - mówimy tu o prawnie usankcjonowanych rekompensatach finansowych, określonych międzynarodowymi umowami i wypłacanych za straty poniesione przez zaatakowaną stronę konfliktu.

Ale to nie znaczy, że problemu odszkodowań od Niemców w ogóle nie ma. Nigdy nie będą to jednak "reparacje" - formalnie rzecz ujmując.

Temat powraca co jakiś czas i we wtorek po raz kolejny sygnalizował go polski premier, który rozmawiał z kanclerzem Olafem Scholzem.

Scholz przypomniał, że w tym roku wypada 80. rocznica Powstania Warszawskiego i 85. rocznica wybuchu II wojny światowej. My - Niemcy - podczas II WŚ przysporzyliśmy Polsce niezmierzonych cierpień, jesteśmy świadomi swojej winy i odpowiedzialności za miliony ofiar niemieckiej okupacji - zapewnił.

Dlatego Niemcy będą starały się realizować wsparcie na rzecz osób ocalałych z okupacji - podkreślił kanclerz, a Tusk dodał, że nie ma sumy, która zrekompensowałaby cierpienia Polaków w czasie hitlerowskiej okupacji. Jeszcze raz podkreślmy, mowa o zadośćuczynieniach, a nie reparacjach.

W sensie prawnym problem reparacji został opisany w decyzjach i traktatach rządowych, ale można różne konsekwencje i wnioski wyciągać z tego, co tak naprawdę to oznacza - mówił polski szef rządu.

Kaczyński i niemiecki parobek

Kaczyński skomentował wtorkowe wystąpienie Donalda Tuska, mówiąc: Potwierdzanie tego stanowiska (o ostatecznym zamknięciu kwestii reparacji) przez Tuska jest nadużyciem niezwykle daleko idącym. Nadużyciem w każdym wymiarze. Moralnym oczywiście też, ale - i jestem o tym głęboko przekonany - także w wymiarze prawnym, również w sensie prawa karnego.

Jak stwierdził szef PiS, wczorajsze spotkanie Scholza z Tuskiem, pokazało, że:

Jeżeli ktoś ustawia się w pozycji "parobczańskiej" i jeżeli w młodości przeszedł do tego odpowiednie szkolenie, to następnie nie tylko nie jest człowiekiem, którego nie można ograć, albo człowiekiem, który się liczy, tylko jest traktowany jak parobek.

Kaczyński odwoływał się do słów urzędującego premiera, który lubi podkreślać, że jest na europejskiej scenie politycznej ważną figurą, którą "ciężko ograć".

W kwestii reparacji, odpowiednie decyzje zostały "podjęte w Moskwie" - mówił dzisiaj Jarosław Kaczyński i słowa prezesa nie są niezgodne z prawdą historyczną. Problem jednak polega na tym, że polski suwerenny rząd te decyzje potwierdził, o czym świadczy choćby informacja ministra spraw zagranicznych Anny Fotygi z 28 listopada 2006 roku.

To odpowiedź na interpelację posła Janusza Dobrosza, w której pada sformułowanie, że zrzeczenie się przez Polskę reparacji od Niemiec, zostało potwierdzone 19 października 2004 roku (premierem był wówczas Marek Belka).

"Potwierdzono w nim, iż problem realizacji uprawnień reparacyjnych Polski od Niemiec jest już zamknięty. Stanowisko to jest ostatnim poglądem rządu na ten temat" - informuje dwa lata później minister Fotyga, która była szefem dyplomacji w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego.