"Gruźlica wciąż szaleje na Ukrainie. Nie wiemy, ile osób dokładnie choruje, bo duża część naszego kraju wymyka się statystykom" - przyznaje w rozmowie z RMF FM profesor Leonid Hryszczuk z Państwowego Instytutu Medycznego w Tarnopolu na Ukrainie. Według tamtejszych lekarzy, ryzyko zarażenia się tą chorobą nie maleje.
Nie widać poprawy. Epidemia gruźlicy jest coraz bardziej widoczna, nie tylko w szpitalach - opisuje profesor Leonid Hryszczuk. Zachorowalność jest największa na wschodzie Ukrainy, czyli tam, gdzie trwa wojna, tam są problemy. Do tego potrzebujemy leków, nowych leków - dodaje. Na terenach, gdzie zachorowalność jest największa pracuje Polski Zespół Humanitarny. Potrzeby są jednak dużo większe.
Służby sanitarne zapewniają, że epidemia gruźlica nie grozi Polsce. Lekarze przyznają jednak, że w wielu szpitalach jest teraz więcej osób z gruźlicą, niż przed rokiem. Dzisiaj mamy 73 czy nawet 78 przypadków, czyli cały szpital, to są gruźlice potwierdzone - przyznaje Krzysztof Grzesik, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu. To ten ośrodek zajmuje się między innymi leczeniem gruźlicy. Czekamy na Narodowy Program Profilaktyki Przeciwgruźliczej. Dowiadujemy się, że lekarze rodzinni nie zawsze potrafią skierować na diagnostykę gruźlicy, zbyt mało pacjentów trafia do leczenia poprzez pierwsze sito, jakim jest lekarz rodzinny - dodaje. W ostatnich latach rocznie w Polsce o gruźlicy dowiadywało się około 6,5 tysiąca osób.
Potrzeby są ogromne
Polski Zespół Humanitarny działający na terenie objętych konfliktem na Ukrainie potrzebuje wszystkiego: karetki, nawet starej, rentgena, aparatów USG. Generalnie wszystkiego, co służyło służbie zdrowia. To apel do władz samorządowych czy właścicieli szpitali sprzęt, który był wycofany, ale może zostać tam wykorzystany. Ukraińcy nie mają technologii XXI wieku, który my obsługujemy, tam spokojnie może trafić prostszy i starszy sprzęt - dodaje Krzysztof Grzesik. Potrzeba też zaangażowania się emocjonalnego w ten problem, żeby ludziom pomagać, żeby ludzie działający na tych terenach mogli się uczyć, na przykład na czym polega działanie ozonatorów, kiedy je włączać, w jakich parametrach, żeby dowiedzieli się, że pacjent z gruźlicą potrzebuje też wsparcia w leczeniu wątroby - dodaje.
O zagrożeniu gruźlicą w Polsce w lutym rozmawialiśmy z konsultantem krajowym w dziedzinie chorób zakaźnych. Mówimy o liczbach rzędu dziesiątek osób, być może setek. To nie jest plaga - podkreślał profesor Andrzej Horban w rozmowie z RMF FM. Gruźlica jest obecnie innego typu chorobą niż była kiedyś. Problemem są lekooporne prątki. Nie przewidujemy w tej chwili zmian w programach lekowych, monitorujemy sytuację ściśle. Jeżeli są problemy z lekoopornością, pacjenci są zaopiekowani i leczeni. Nie ma tu dużego zagrożenia - dodawał w rozmowie z reporterem RMF FM minister zdrowia Łukasz Szumowski.
(ug)