Open Eyes Art Festival 2023 to uczta dla oczu: sztuka wizualna w przeróżnych odsłonach artystycznych, impreza zorganizowana przez Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie. Wzrok w dziedzinach plastycznych jest tradycyjnie zmysłem dominującym. Jednak krakowska ASP to laboratorium nowej zmysłowej wrażliwości. Syntetycznie rzecz ujmując można by nieoficjalnie rozszerzyć skrót nazwy krakowskiej uczelni - ASP - jako Awangardę Sensorycznego Polimorfizmu. Oczy, nos, opuszki palców, język, uszy - uaktywnia u odbiorców szkoła pod Wawelem pod przewodnictwem Rektora: profesora Andrzeja Bednarczyka. Niedawno nawet można było rozszerzyć tradycyjną wizję narządu słuchu, za sprawą artysty Stelarca i jego "wyhodowanego" dodatkowego ucha na własnym przedramieniu.


Sztuka akademicka jest często synonimem dzieł zachowawczych, stylu spetryfikowanego, bezpiecznej kalkomanii dawnych form. Akademickość w Krakowie jest plastyczna, poszukująca, odważna, często szokująca, wpatrzona nie tylko w nowe gatunki artystyczne, ale w nowy gatunek istot, które być może przyjdą po człowieku.

Takim przykładem jest właśnie twórczość Stelarca. Ten światowej sławy artysta związany z nurtem body-art, eksperymentujący z własnym ciałem i nowoczesną technologią, był już bohaterem osobnego artykułu w naszej witrynie. O Stelarcu - doktorze honoris causa krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych- Bogdan Zalewski rozmawiał z profesorem Andrzejem Bednarczykiem. Tematem wywiadu była wystawa Stelarca, która dokładnie miesiąc temu - 2 października - zainaugurowała tegoroczną edycję Open Eyes Art Festival.

Tym razem profesor Bednarczyk - w nowym wywiadzie z dziennikarzem RMF - opowiedział o kolejnych wydarzeniach festiwalowych. Jednym z nich jest wystawa  prac Katarzyny Wyszkowskiej Ośrodku Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora przy ul. Nadwiślańskiej 2/4. Projekt "Cloakroom" artystki urodzonej w 1994 r. w Tuchowie to "polemika wokół koncepcji szatni, pojmowanej przez Tadeusza Kantora jako 'miejsce najniższej rangi'. Siódmego listopada nastąpi inauguracja  zasadniczej części festiwalu. Jak czytamy w oficjalnym zaproszeniu: "Doświadczeni mistrzowie oraz ich uczniowie zaprezentują swoje prace w otoczeniu często niejednoznacznym, takim jak na przykład były budynek szpitala przy ul. Kopernika. Nowe konteksty zrodzą nowe interpretacje."

Jednym z najważniejszych wydarzeń festiwalu był niezwykły dialog w dniu 10 października pt. "Body Art and Somaesthetics" - refleksje przedstawiane przez, wymienionego już, australijskiego artystę Stelarca oraz twórcę somaestetyki, filozofa prof. Richarda Shustermana. Organizatorem Conversations on Body Art and Somaesthetics, był powołany z inicjatywy prorektora ASP ds. współpracy prof. Bartłomieja StruzikaInstytut Somaesthetics and the Arts Center.
Tuż przed tym spotkaniem profesorowie Shusterman oraz Struzik byli gośćmi Bogdana Zalewskiego w studiu RMF na Kopcu Kościuszki w Krakowie.

Bogdan Zalewski: Moimi gośćmi są: profesor Bartłomiej Struzik - kierownik Katedry Projektowania Architektoniczno-Rzeźbiarskiego Wydziału Rzeźby w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dzień dobry!

Prof. Bartłomiej Struzik: Dzień dobry!  

Oraz profesor Richard Shusterman, amerykański filozof z nurtu pragmatyzmu, twórca koncepcji somaestetyki. Witamy w RMF FM i w radiu RMF24.    

Prof. Richard Shusterman: Dziękuję za zaproszenie.

"Soma" to po grecku "ciało". "Piękno" jest jednym z głównych tematów "estetyki", inne to "sztuka" i "smak". A co znaczy "somaestetyka"?  

Po pierwsze pragnę zaznaczyć, że wprawdzie estetyka jest kojarzona obecnie ze sztuką i pięknem, jednak tak naprawdę pochodzi od greckiego słowa "aísthēsis" oznaczającego "percepcję". Estetykę jako nowoczesną dziedzinę stworzył w połowie XVIII wieku niemiecki filozof Alexander Baumgarten. Jego idea estetyki nie polegała na studiowaniu sztuki i piękna, ale na badaniu zmysłowej percepcji.

Co znaczy percepcja? Chodzi wyłącznie o oczy?

Nie. Wprawdzie widzenie jest najsilniejszym rodzajem percepcji, najbardziej szczegółowym. To jeden ze zmysłów dalekich takich jak słuch i węch.

A dotyk?

Dotyk jest bliskim zmysłem.  Historycznie rzecz biorąc, w sztuce od czasów Platona najbardziej cenione są zmysły dalekie, przede wszystkim słuch i wzrok. To dlatego, że zmysły dalekie są najbardziej precyzyjne. Nie mamy tak dużego rozróżnienia między odmiennymi zapachami. Wzrok jest zmysłem, który rozróżnia najwięcej bodźców. Obecnie, kiedy dzięki technologii możemy powiększać rzeczy, nasze widzenie staje się niezwykle ważne. Tak więc od czasów Platona za najcenniejsze zmysły uznajemy wzrok i słuch. Wrócę do pańskiego pytania o somaestetykę. W somaestetyce chodzi o wszystkie cielesne zmysły, a zwłaszcza o takie, o których zapomniano. Mówimy zwykle o pięciu zmysłach: wzroku, słuchu, węchu, smaku i dotyku. Jest jednak także propriocepcja czyli czucie naszego ciała, jego części. Jesteśmy w radiu, więc nie będzie można tego zobaczyć. Jednak każdy, kto nas słucha, może samodzielnie przeprowadzić ten eksperyment. Zamykamy oczy i jesteśmy w stanie klaskać w dłonie. Nie musimy widzieć własnych rąk.

Oto pierwsze doświadczenie w naszym radiu!

Zgadza się. Nie musimy widzieć własnych dłoni, żeby móc je z sobą połączyć. Ponieważ dzięki propriocepcji czujemy, gdzie one są. Tak samo możemy zamknąć oczy i dotknąć własny nos. Tak więc to bardzo ważny zmysł. Jest to bardzo istotne w sztuce tańca. Dzięki temu możemy stać prosto i zachowywać równowagę.

Może ja wprowadzę pewną komplikację. Czym jest synestezja? Taka, jaką znamy choćby z wierszy Arthura Rimbauda. Różne zmysły - razem.

Zmysły działają łącznie, jednak na jeszcze głębszym poziomie. Obecnie dzięki odkryciom neuronauki, zdaliśmy sobie sprawę, że nasze widzenie jest przez większość czasu multimodalne. Innymi słowy, nie tylko słyszymy coś. Słyszymy coś i jednocześnie widzimy, chyba że nasze oczy są zamknięte. Jeśli widzimy jabłko, widzimy jednocześnie kolor, widzimy głębię, czujemy coś, jeśli chcemy to mieć.

Smak.

Tak. Chodzi o to, że zmysły nie są osobne, całkowicie oddzielne. Większość naszych doświadczeń zmysłowych jest multisensoryczna, multimodalna. Nie chcę więc mówić, że somaestetyka jest dziedziną odseparowaną od pojęć "sztuki" i "piękna", ale jest to szersza koncepcja.

I głębsza.

Tak, zajmuje się percepcją i jest związana z neuronauką. Ma także związki z etyką, w takim sensie, że bada, co robimy z własnym ciałem. To jak regulujemy własne ciało, ma skutki społeczne i etyczne.

Nawiasem mówiąc, jak ważne jest ciało, pańskie ciało w pana filozofii?

Moje własne ciało? Wie pan, gdybym go nie miał, nie byłoby mnie tu dzisiaj. Oczywiście to są proste fakty, ale porządni filozofowie nie uważają prostych faktów za pewnik. To podstawa. Jednak mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o moje przygotowanie edukacyjne, oprócz stopni naukowych z filozofii, mam także certyfikat terapeuty metodą Feldenkraisa. U was w Polsce też działają terapeuci somatyczni stosujący metodę Feldenkraisa. Nie mógłbym napisać swoich książek, gdybym nie miał takiej właśnie praktyki klinicznej. Pozwala ona na zmianę ludzkich nawyków zmysłowo-ruchowych. Większość czynności, które wykonujemy w życiu codziennym, robimy z przyzwyczajenia. Możemy poprawić wiele naszych nawyków. Nie można jednak zmienić nawyku, jedynie decydując się na to, ponieważ kształtują się one poniżej poziomu świadomej woli.

Tak więc, to rozwój jest drogą, jest celem naszego zachowania?

Somaestetyka, według mnie, to nie tylko dziedzina służąca opisowi, ale i doskonaleniu. Próbuje ona nie tylko opisać sposoby działania naszych ciał na poziomie osobistym oraz w społecznych interakcjach, ale także poprawić to zachowanie w kontaktach z innymi ludźmi. Chodzi o to m.in., abyśmy się stali bardziej świadomi tego, co robimy. Ponieważ większość naszej cielesnej aktywności jest nawykowa i nieświadoma. Czasami możemy poprawić złe nawyki, pod warunkiem, że wiemy, co robimy. Jednak większość z nas nie zdaje sobie dokładnie z tego sprawy. Nie myślimy bowiem, w jaki sposób to robimy.

Drogi panie profesorze, wspomniał pan o świadomości. Czy możemy powiedzieć, że nasze ciało myśli? 

Myślę, że z pewnością tak jest.

Myśli pan - jako ciało, czy jako "ego"?  

Dam Panu przykład. Napisałem książkę, która została przetłumaczona na język polski. Bardzo ciężko mi wymówić jej tytuł po polsku: "Świadomość ciała".

"Świadomość ciała"

 "Body consciousness"

Chodzi o to, że nasze ciało myśli i zachowuje świadomość nawet wtedy, gdy właściwie jesteśmy nieświadomi. Na przykład podczas snu. Dam dwa przykłady. Podczas snu, chyba że jesteś dzieckiem, nigdy nie spadasz z łóżka. W dorosłym wieku nie musisz przebywać w specjalnym łóżku dla dzieci z ochronnymi kratkami. Dlaczego tak się dzieje? Jeśli bowiem podczas snu zbliżysz się zbytnio do krawędzi, twoja świadomość ciała, mimo że jesteś pogrążony we śnie, podpowie ci, żebyś obrócił się do środka. W ten sam sposób, nigdy nie udusimy się poduszką. Ponieważ jeśli nasz oddech jest blokowany podczas snu, też o tym wiemy.

Że to może być groźne. 

To właśnie jest taki przykład. Z definicji podczas snu nie jesteśmy przytomni, jednak świadome jest nadal twoje ciało. Ono wciąż myśli.

Rozumiem. Drogi panie profesorze, zwracam się teraz do profesora Bartłomieja Struzika.  Modelowanie gliny, rzeźbienie w granicie czy marmurze to dziedziny sztuki znane od wieków. Sztuka modernistyczna i postmodernistyczna zmieniła jednak, jak myślę, podejście do ludzkiego ciała. O co chodzi w tej rewolucji?

Według mnie mówimy o dwóch różnych wizjach ciała. Oczywiście ciało jest motywem w twórczości artystycznej: w rzeźbie, malarstwie i w innych dyscyplinach. Jednak jest też coś w rodzaju doświadczania ciała w przestrzeniach publicznych, w architekturze, a także w sztukach wizualnych. To jest ta różnica i myślę, że my poruszamy się w ramach odmiennych specjalizacji. Richard w swojej somaestetyce opiera się na badaniach teoretycznych. Jednak, co może być pana nieco zaskakujące, Richard czasami zamienia się w artystę performansu w ramach projektu pt. "Człowiek w złocie". A moje doświadczenie wywodzi się z praktyki artystycznej, a zwłaszcza z projektowania miejsc pamięci oraz przestrzeni publicznej. Jestem, jak pan wspomniał, kierownikiem Katedry Projektowania Architektoniczno-Rzeźbiarskiego w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jednym z najważniejszych zainteresowań naszego wydziału jest projektowanie pomników. Mamy też wspaniałe przykłady takich przestrzeni pamięci, na przykład w Treblince.

Przypuszczam, że słowo "pamięć" w tym rozumieniu jest kluczowe. Mam na myśli pamięć zakotwiczoną w naszym ciele. Mamy przykłady znakomitych książek np. Primo LeviegoTadeusza Borowskiego i wielu innych. Obóz koncentracyjny: czy to jest ważne doświadczenie dla pana sztuki?

Doświadczanie ciała odgrywa kluczową rolę w przeżywaniu przestrzeni pamięci. Z tej perspektywy staram się patrzeć na ludzkie ciało: nie jak na strukturę wizualną, odbieraną wzrokowo, ale jako doświadczanie atmosfery przestrzeni poprzez nasze ciała. Jest taka wspaniała książka na ten temat zatytułowana "Memorials as Spaces of Engagement" ("Pomniki jako przestrzenie zaangażowania.") Zaangażowanie cielesne, a także zaangażowanie intelektualne i emocjonalne jest ważną częścią projektowania pomników. Perspektywa, którą dzielę się teraz z panem, jest raczej wąska, jak sądzę, ponieważ koncentruję się na bardzo precyzyjnie definiowanej dziedzinie sztuki projektowania, jaką jest projektowanie pomników. Jednak to właśnie był punkt wyjścia w mojej teorii "sztuki somaktywnej" ("somactive art"). Starałem się wykorzystać metodologię świadomego wykorzystania ludzkiego ciała jako źródła doświadczenia stanowiącego podstawę sztuki, doświadczenia, które zapoczątkowuje proces twórczy.

A artysta o pseudonimie Stelarc? Co on chce nam przekazać, gdy w ramach swojej twórczej pracy, hoduje nowe ucho na swoim przedramieniu? Co to znaczy? 

Prawdopodobnie to pytanie powinniśmy zadać Stelarcowi.  

Profesorze Shusterman, co pan sądzi o Stelarcu?

On jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych artystów ciała. Zaczął być bardzo sławny, jak sądzę, w latach 80. Jego twórczość kojarzono z działaniami francuskiej artystki Orlan, która dokonywała operacji na własnej twarzy. Przypuszczam, że czyniła to z perspektywy feministycznej. Ona nie była ani za, ani przeciwko chirurgii plastycznej. Oboje są sławnymi artystami. Mają chyba odmiennie wizje teoretyczne. Jest wiele prac Stelarca i byłoby lepiej, gdyby on sam mówil o swojej twórczości.

Ale nie ma go tutaj.

Tak. Jednak ja spotkałem go dopiero teraz. Prowadzi szeroką działalność artystyczną, ale w części swoich dzieł używa własnego ciała jako rzeźby. To są dzieła polegające na zawieszaniu siebie. Stelarc zawiesza swoje nagie ciało nad ziemią w bardzo rzeźbiarskiej pozycji. Inne prace obejmują interaktywne relacje z elementami mechanicznymi. Jednak zawsze centralnym punktem w tych wszystkich działaniach jest doświadczenie cielesne. Chodzi o testowanie granic, w tym granic bólu i dyskomfortu, ponieważ w obu akcjach z zawieszaniem swego ciała użył haczyków do mięsa. To na nich wisiało jego ciało. Jest też dzieło, w którym wykorzystuje urządzenia robotyczne poruszające jego ciałem na różne sposoby. Wskazuje w ten sposób na granice zachowania kontroli nad ciałem i kontrolowania bólu. Jego działania w pewien sposób łączą się z somaestetyką, ponieważ idea "ciała" ("soma") to nie tylko "mięso". Mówił pan o "myślącym ciele", ale chodzi też o somatyczne postrzeganie oraz doświadczanie.

Nie tylko "cielesna powłoka".

Zgadza się. Nie tylko ciało, ale także subiektywność. Tak więc w sytuacjach, w których odczuwamy ból, jest to bardzo, bardzo interesujące. Trudno jest wówczas odróżnić ból psychiczny od fizycznego. Jeśli przetniemy własne ciało i krew z niego wypływa, odczuwamy ból, ale trudno wyrokować, czy jest to doznanie psychiczne, czy fizyczne. Nie mam tu różnicy. 

A jeśli chodzi o pańskie doświadczenie bólu, gdy był pan żołnierzem?

Tak, ból często towarzyszy żołnierskiej służbie. Właściwie pojawia się już na etapie szkolenia. Rzeczywiście służyłem w izraelskiej armii. Trudno o tym się dzisiaj myśli ze względu na toczącą się wojnę. Jednak oprócz  tych wszystkich oczywistych spraw z tym związanych - na przykład ran odniesionych w bitwie - część szkolenia obejmuje tak naprawdę oswajanie się z bólem poprzez długie marsze, noszenie ciężaru, ćwiczenia w dźwiganiu ludzi na noszach. Wiele testów w szkole oficerskiej ma na celu wyćwiczenie, jak nie stracić spokojnej i refleksyjnej zdolności myślenia w sytuacjach wywołujących zmęczenie i ból. Tak więc radzenie sobie z bólem jest również tym elementem somaestetyki, który jest odmienny od sztuki i piękna. Jeśli szukać wspólnych punktów pomiędzy somastetyką a twórczością Stelarca to jednym z nich jest właśnie doświadczanie bólu.  

Czy możemy powiedzieć, że Stelarc jest kimś w rodzaju "żołnierza sztuki"?

Myślę, że można o nim mówić jako o "żołnierzu sztuki".

O "żołnierzu przyszłości"?

On jest także "żołnierzem doświadczenia cielesnego". Profesor Struzik wspomniał o moim pracy "Człowiek w złocie",  która jest rodzajem sztuki performance. Wiele dzieł sztuki współczesnej nie polega już na tworzeniu pięknych przedmiotów. Mamy wiele maszyn, urządzeń mechanicznych, które mogą wytwarzać piękne przedmioty.

Sztuka w dużej mierze dotyczy testowania granic. Jedną z granic sprawdzanych przez sztukę współczesną jest bariera pomiędzy sztuką a życiem. Zazwyczaj odróżniamy sztukę od rzeczywistości, sztukę od życia. Jednak bez życia nie byłoby sztuki.

Ale jaki jest cel, do czego zmierza takie doświadczenia ciała w sztuce? Co to za transgresja? Czy to przejaw transhumanizmu, czy czegoś w tym rodzaju?

Stelarc to jeden z przykładów. Moja praca zatytuowana "Człowiek w złocie" jest zupełnie inna. Tą częścią zagadnienia, którą zajmuje się się Stelarc, jest testowanie granic ludzkiego ciała, wywodzące się  sytuacji bólu i zawieszenia. Przez większość czasu ludzkie ciało ma do czynienia z grawitacją stykając się z ziemią. Zawieszenie odseparowuje nas od tej normalnej sytuacji somatycznej. Stelarc, wykorzystując robotykę, znów testuje granice ciała, ale także w niejednoznaczny sposób, poprzez jego przedłużanie. Pan nosi okulary. To nie jest część pańskiego ciała, ale czuje pan, że jest.

To dobry przykład. 

Tak więc ciało może być przedłużone przez rzeczy mechaniczne. 

Inny przykład to moje słuchawki.

Zgadza się. Te granice  nie są zbyt jasne. Tak więc część działań artystycznych Stelarca polega na badaniu tych ograniczeń. Moja praca "Człowiek w złocie" to testowanie granic między sztuką a życiem, ponieważ są to performanse, które odbywają się bez scenariusza, poza miejscami przeznaczonymi do prezentacji sztuki, na ulicy, trochę jak happeningi. Czy to jest sztuka? Czy to życie? Czy to sztuka? Czy badania filozoficzne?

 Rzeczywiście, to jak happening, to jak performance.

To prawda. Niektóre interesujące działania w sztuce współczesnej badają i testują te granice. A te testowane ograniczenia są w ogólnych zarysach zarówno pojęciowe, jak i osobiste, ponieważ artysta czy artystka- również jako jednostka - bada własne granice. Częścią wyzwania bycia artystą i faktycznie stawania lepszą osobą jest poznanie własnych ograniczeń, a następnie ich pokonanie.

Dokładnie do tego inspirował Arthur Rimbaud. To było podobne do tych poszukiwań.

Poeci są z pewnością artystami. Zmagają się z granicami języka, które są również ograniczeniami.

Tworzą absolutne metafory.

To prawda. Mam na myśli to, że twój język jest czymś, czego ty sam nie stworzyłeś. Odziedziczyłeś go, więc w pewien sposób nie jest twój. Jednak, aby być kreatywnym poetą, bierzesz język, który nie jest twój, i czynisz go swoim własnym. Czynisz to poprzez językowy wynalazek, stwarzając wyjście poza siebie: takiego, jakiego językowo stworzyli twoi rodzice i nauczyciele. Aż znajdziesz własny, specyficzny środek wyrazu, własną sygnaturę. Tak dużo.

Mam skojarzenie żydowską Kabałą. To jest przykład, rodzaj stwarzania. Weźmy Golema, legendę o Golemie.

Frankenstein to także kreacja. Jednak ideą, którą ja tu omawiam, jest przekształcanie samego siebie, aby stać się inną jednostką. A to można łączyć również z filozofią egzystencjalistyczną. Głosi ona, że wolność człowieka jest bardzo ograniczona, ale dzięki wolności, którą mamy, możemy wykreować coś z naszego życia i stworzyć coś z naszego społeczeństwa. Myślę, że jedną z ważnych rzeczy, w których sztuka i filozofia łączą się, jest idea przekształcania rzeczy w lepsze ja i lepsze społeczeństwo, nie zadowalając się ograniczeniami, które otrzymujemy.

Profesorze Struzik, czy artyści tacy jak Stelarc przyzwyczajają nas do idei, że nie jesteśmy już ludźmi, nie jesteśmy już Homo sapiens, że wkraczamy w epokę postludzką? Co pan o tym sądzi?

To świetne pytanie. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Żyjemy w świecie cyfryzacji. Żyjemy w świecie robotów, technologii.

Sztucznej inteligencji, chatbotów.

Jednocześnie, o czym profesor Shusterman wspomniał na samym początku, możemy prowadzić tę miłą rozmowę, ponieważ jesteśmy tutaj fizycznie. Mam na myśli to, że mamy własne ciała. Na tym polega moja obawa, że rozmawiamy o postępie i rozwoju technologii ...

Technologii istoty ludzkiej ...   

W jakim sensie. Jednak zapominamy trochę o tym realnym aspekcie. Mam na myśli to, że powinniśmy zwracać większą uwagę na naszą fizyczną obecność na tym świecie. Dam panu inny przykład. Obecnie palącą kwestią jest zmiana klimatu i zrównoważony rozwój.  Próbujemy naprawić czy zreperować naszą planetę, tak jak robimy z  naszymi samochodami czy domami. Staramy się naprawiać rzeczy, ale dopóki nie traktujemy całego świata jako części naszego indywidualnego doświadczenia, doświadczenia ciała, jest to naprawdę trudne. Jeśli czujesz ból we własnym ciele, od razu spieszysz się do lekarza, aby natychmiast zareagować. Jednak dopóki nie traktujemy naszej planety jako żywej ...

Żywego stworzeniaMatki Ziemi

 ... egzystencji, której częścią jest nasze istnienie, dopóty będzie to również problem psychiczny, aby się naprawdę zaangażować w rozwiązanie tej palącej kwestii. To jest właśnie przedmiot dyskusji, które prowadzę.

Tak więc to wielki projekt, a nie tylko sztuka. Chodzi o naszą cywilizację.

Tak, z pewnością. Tak właśnie rozumiem współpracę interdyscyplinarną, która jest ważna, jak sądzę, i dla mnie, i dla profesora Shustermana. Dlatego zdecydowaliśmy się na założenie w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie istytutu o nazwie "Somaesthetics and the Arts Center", ponieważ wierzymy, że - łącząc nasze siły i współpracując - możemy przyczynić się do rozwoju naszego społeczeństwa. To również bardzo ważne dla nas.

Kraków jest teraz i już jest w przyszłości.

Tak, to prawda. Proszę pozwolić, że wspomnę jeszcze jedno wydarzenie, które zorganizowaliśmy. Jest to pierwsze międzynarodowe Forum Somaestetyczne, spotkania się z naszymi przyjaciółmi z różnych części Europy, ale także ze Stanów Zjednoczonych. Temat to przyszłość somaestetyki i naszego instytutu "Somaesthetics and the Arts Center".

Wspaniała globalna elita tutaj w naszym mieście.

Zgadza się, i naprawdę doceniam obecność wśród nas profesora Shustermana, że dołączył do tej konferencji.

 Bardzo dziękuję za tę rozmowę. Naszymi gośćmi byli profesor Bartłomiej Struzik oraz profesor Richard Shusterman.

Bardzo dziękujemy.

Dziękujemy.