Suszone owoce i woda, a nie cola i chipsy. Sklepikarze mówią, że się nie opłaca. Zamiast nich do szkół wchodzą maszyny – pisze dziś „Dziennik Gazeta Prawna”. Urzędnicy Ministerstwa Zdrowia dali wytyczne dotyczące żywienia uczniów. Resort chce sprawić, aby uczniowie mogli kupować w szkole jedynie zdrowe jedzenie. To pomysł resortu zdrowia na walkę z epidemią otyłości.

W sklepiku w szkole uczeń chipsów czy batonów już nie dostanie. Zaostrzone zasady dotyczyć będą także napojów.

Obiady szkolne mają z kolei gwarantować przynajmniej 30 proc. dziennego zapotrzebowania energetycznego. W menu, przynajmniej raz w tygodniu, obowiązkowo mają się znaleźć ryby.

Dyrektorzy szkół martwią się, że nowe wytyczne łatwo będzie ominąć, np. w przypadku automatów ze słodkimi napojami, batonami i chipsami. Co prawda takie produkty w szkole będą zakazane, ale - jak wskazuje dyrektorka jednej z placówek - u nich hala sportowa nie należy do szkoły i to tam stoją automaty.

Walka z otyłością i odgórne wprowadzanie zdrowych nawyków przez tego rodzaju zakazy już działa w kilku unijnych państwach. Na Łotwie blisko dekadę temu zakazano sprzedaży niezdrowej żywności w szkołach, niedawno w Macedonii i na Węgrzech wprowadzono podobne zmiany. We Francji w 2005 r. wyrzucono ze szkół automaty.

Co o wytycznych ministerstwa mówią przedstawiciele szkół? Przeczytaj w dzisiejszym "Dzienniku Gazecie Prawnej".