"Odchudzanie zaczyna się w głowie, a nie w przewodzie pokarmowym. To podstawowa zasada zrzucania kilogramów" - mówi w rozmowie z Ewą Kwaśny dietetyk Anna Majka. Radzi też jak oszukać mózg i jeść mniej.
Ewa Kwaśny: Dzisiaj światowy dzień walki z otyłością. To może być dobry moment, by wejść na wagę i sprawdzić jaka liczba się tam pojawiła. Od czego zacząć odchudzanie, by się nie zniechęcić?
Podstawowym błędem ludzi chcących się samemu odchudzać jest to, że zbytnio ograniczają jedzenie.
Anna Majka: Musimy sobie zrobić jakiś plan. Pamiętajmy, że proces odchudzania zaczyna się w głowie, a nie w przewodzie pokarmowym. Jeżeli chcemy zrzucić parę kilogramów, to też musimy mieć świadomość, że czeka nas parę miesięcy pracy, a nie jeden tydzień. Podstawowym błędem ludzi chcących się samemu odchudzać jest to, że zbytnio ograniczają jedzenie. Jeżeli zjemy zbyt mało jedzenia, zbyt mało kalorii przyjmiemy, chodzimy bardzo głodni i osłabieni. Nie dość, że nie jesteśmy w stanie pracować, prawidłowo funkcjonować w rodzinie, czujemy się źle. Często nasilają się choroby, które współistnieją. Przecież nie każdy z nas jest super zdrowy. Wtedy się łatwo zniechęcamy i po prostu rzucamy to odchudzanie w kąt. Jeżeli zaczniemy prawidłowo się odchudzać, nie będziemy chcieli zbyt szybko tego robić, to wówczas nasza praca zakończy się sukcesem.
Najpierw trzeba sobie przemyśleć: co jest naszą słabością, z czym mamy problem. Dla jednych to będą na przykład słodycze, dla innych owoce. Inni lubią jakieś orzeszki, paluszki czy chipsy. Pamiętajmy, że jeżeli kupimy to, przyniesiemy do domu, to to jest tylko kwestia czasu, kiedy zjemy. Najważniejsze, musimy wytrzymać te 5 minut w sklepie i tego nie kupić. Teraz już robi się stosunkowo szybko ciemno, więc jeżeli pewnych produktów nie kupimy, a będziemy mieć chandrę, to człowiek się skusi i wyjdzie, i kupi to coś w sklepie. Ale drugim razem po prostu nam się nie będzie chciało. I ten dzień to już będzie nasz sukces.
Najpierw trzeba sobie przemyśleć: co jest naszą słabością, z czym mamy problem
Zasady prawie wszyscy znamy, tak? 5 posiłków, pijemy dużo różnych płynów, nie tylko wody. Ale czasami się tak zdarza, że nie mamy takiej możliwości, żeby zjeść te pięć posiłków w odpowiednich porach i kumulujemy to często wieczorem.
To, czy będziemy mieli czas na zjedzenie posiłków czy nie, w dużej mierze zależy od nas. Podstawowym błędem ludzi jest to, że idąc do pracy nastawiają się, że po drodze kupią sobie coś do jedzenia, albo wyskoczą z pracy i sobie zorganizują posiłki. I wówczas rzeczywiście potrzebujemy bardzo dużo czasu na sporządzenie posiłku. Jeżeli wychodzimy do pracy, podstawową zasadą jest to, że robimy kanapki, bierzemy je ze sobą. Jeżeli mamy przy sobie kanapki w torebce, to wystarczy nam trzy minuty, żeby zjeść dany posiłek. Nawet jeżeli jest mało czasu.
Ale ile możemy zjeść tych kanapek, bo przecież podobno chleb tuczy?
Wiadomo, że jeżeli się odchudzamy, zależy nam na tym, żeby spalić swój tłuszcz, a nie tłuszcz dostarczony w produkcie.
Zależy, co na ten chleb nałożymy. Jeżeli zrezygnujemy z masła i tłustych produktów, to prawdopodobnie nam pomoże schudnąć, a nie zaszkodzi. Wiadomo, że jeżeli się odchudzamy, zależy nam na tym, żeby spalić swój tłuszcz, a nie tłuszcz dostarczony w produkcie. Ja bym proponowała nie sugerować się słowem "light". Patrzymy natomiast, ile jest tego tłuszczu, na zawartość tłuszczu na etykiecie. Można wybrać to, co jest najchudsze. I wtedy jedząc regularnie, po trochu zapewniamy sobie cały czas w miarę uczucie sytości, które nam pomoże walczyć z naszymi nałogami, czyli właśnie z jedzeniem tych ciasteczek, orzeszków czy chipsów.
Na razie jesień bardzo ładna, a to zachęca nas do ruchu. Ale przecież ruch zaostrza apetyt.
Spacery mają jeden bardzo duży plus - po prostu wychodzimy z domu i przestajemy myśleć o jedzeniu.
Dokładnie. Po uprawianiu jakiegokolwiek sportu, apetyt jest wielokrotnie większy. Natomiast też mamy taką skłonność do rozgrzeszania się: skoro zmęczyliśmy się, spociliśmy się, to na pewno spaliliśmy bardzo dużo kalorii. Niestety, jest to nieprawda. Te kalorie, aż tak łatwo się nie spalają, więc na pewno po takim ruchu czujemy się fajnie. Natomiast apetyt jest wielokrotnie większy i wpadek mamy wielokrotnie więcej. Musimy sobie z tego zdać sprawę - te wpadki utrudniają nam proces chudnięcia, a nie ułatwiają. Takim fajnym ruchem, jeżeli jest ładna pogoda, są po prostu zwykłe spacery. One aż tak nie zaostrzą apetytu, natomiast mają jeden bardzo duży plus - po prostu wychodzimy z domu i przestajemy myśleć o jedzeniu.
Czy jest jakaś dieta na dobry humor?
Najlepszą dietą na dobry humor to jest właśnie prawidłowe, bardzo regularne jedzenie. Bo jest wtedy bardzo stały poziom cukru we krwi. Nasz dobry humor, tak na prawdę wynika z dobrego samopoczucia organizmu. Czyli ze stałego poziomu cukru we krwi - to powoduje, że mamy mniejsze łaknienie na słodycze, a mamy taki power. Wszystko nam się chce. Nie mamy wzdęć przede wszystkim. Nie czujemy się ociężale. Ten żołądek nie jest przepełniony i nawet - jeżeli to nie powoduje na samym początku jakiegoś gwałtownego ubytku wagi - to jednak daje nam taką nadzieję, że jednak zmierzamy w dobrym kierunku. I to od razu owocuje dobrym humorem, dobrym samopoczuciem i kontynuacją wali o tę lepszą sylwetkę. I wtedy jesteśmy bliżsi sukcesu.
A jak sobie pomóc? Czy są jakieś metody na to, żeby po prostu jeść mniej, żeby oszukać mózg?
Wypić szklankę płynu ok. 15 minut, pół godziny przed posiłkiem
Z takich naturalnych metod możemy wypić szklankę płynu ok. 15 minut, pół godziny przed posiłkiem, co powoduje rozcieńczenie soków żołądkowych i daje takie pseudouczucie sytości. Impuls, który jest prowadzony przez nasze unerwienie z żołądka do mózgu, do ośrodka sytości. Nie biegnie w ciągu 10 sekund. W związku z czym, w momencie, kiedy zjemy jakiś posiłek o danej godzinie, a wcześniej wypijemy tą szklankę płynu, pozwoli nam szybciej odczuć uczucie sytości.
Jak przekonać tych najmłodszych do zdrowego żywienia? Że powinni właśnie jeść zdrowo?
Dziecko powtarza zawsze, według mnie losy rodziców. Tak więc samo mówienie i zwracanie uwagi dziecku, że nie powinno jeść tego, tamtego, a powinno zjeść śniadanie, wziąć drugie śniadanie - nie daje nic, jeżeli matka czy ojciec robi dokładnie co innego. Najlepszą motywacją dla dziecka, żeby podjąć takie prawidłowe żywienie, jest czynienie tego, co mówimy. Jeżeli sugerujemy dziecku, że powinno zjeść śniadanie, to nie kłócimy się rano, że ma zjeść śniadanie, tylko sami przy dziecku je jemy. Jeżeli dziecko widzi, że robimy sobie kanapkę do pracy, czy komplet kanapek i je bierzemy, to na pewno w którymś momencie dojrzeje do tego etapu i zacznie je brać. Natomiast wywoływanie rano konfliktów, że masz zjeść to, masz wziąć tamto, nic nam nie zmieni. Jeśli taki młody człowiek nie będzie chciał zjeść kanapki, to i tak jej nie zje. Więc oprócz tego, że się rano pokłócicie, to niczego to nie zmieni.