Co siódme dziecko w Polsce w ciągu ostatniego roku sięgnęło po narkotyki. Średni wiek pierwszego kontaktu z takimi substancjami to 14 lat - wynika z najnowszych danych Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii.

REKLAMA
Dopalacze /Małgorzata Mierzwa /PAP

Jak mówi Piotr Jabłoński, dyrektor Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, po dopalacze sięga teraz tylko co setny nastolatek. Dużo popularniejsze są marihuana i amfetamina. Mimo to w ciągu ostatniego roku zdecydowanie wzrosła liczba zatruć dopalaczami.

Z tymi dopalaczami coś się takiego dzieje, jak również w zachowaniach ludzi, że mimo doświadczania negatywnych skutków oni dalej brną w używanie ich i zachowują się coraz bardziej ryzykownie - zauważa Jabłoński.

Jak podaje Główny Inspektorat Sanitarny, tylko w październiku dopalaczami w Polsce zatruło się 315 osób - dwie z nich zmarły. Najwięcej zgonów związanych z zażyciem tych substancji - 4 - odnotowano w tym roku w marcu. Województwa, w których najczęściej dochodziło w tym roku do zatruć dopalaczami to woj. łódzkie i woj. śląskie. Najmniej takich przypadków odnotowano na Opolszczyźnie i Podkarpaciu.

Niepokojące jest też to, że do lekarzy trafiają coraz młodsze osoby, które zatruły się dopalaczami. Zdarzają się nawet 9-letni pacjenci.

Największym problemem nie jest handel dopalaczami w sklepach - bo tych już prawie nie ma. Teraz przeniósł się on do sieci. Dopalacze można zamówić także "na telefon" - dilerzy na forach udostępniają swój numer telefonu. Jednak jak przekonuje rzecznik policji Mariusz Ciarka, ogromna większość tych ogłoszeń to oszustwo - chodzi m.in. o próby wyłudzenia pieniędzy od osób, które zadzwonią na dany numer i słono zapłacą za połączenie. Prawdziwych dilerów policjanci starają się wyławiać z gąszczu fałszywych ogłoszeń. Cały czas trwa też walka z... kreatywnością przestępców, którzy np. rejestrują sklepy za granicą, by trudniej było je zamknąć, albo nakłaniają klientów, by zamiast pieniędzy, płacili bitcoinami.

(mn)