Wulkan Etna nieustannie zaskakuje. Znany głównie z dość silnych erupcji, tym razem pokazuje swoje łagodniejsze oblicze. W ostatnich dniach Sycylijczycy i turyści mają możliwość obserwować niezwykłe zjawisko - wulkan wyrzuca z siebie pierścienie gazowe, dotychczas w takich ilościach nierejestrowane.

Etna to jeden z największych i bez wątpienia najaktywniejszych wulkanów w Europie. Znajduje się na wschodnim wybrzeżu włoskiej Sycylii i osiąga wysokość 3357 m n.p.m.

Głównie kojarzymy go ze spektakularnych, aczkolwiek rzadko destrukcyjnych erupcji. W ostatnich latach wielokrotnie mogliśmy oglądać zapierające dech w piersiach obrazki - wysokie na kilkaset metrów fontanny lawy czy unoszący się nad szczytem obłok erupcyjny.

Tego typu aktywność najczęściej kończyła się opadem popiołu w pobliskich miejscowościach i co najwyżej zamknięciem miejscowego lotniska. Tym razem Etna pokazuje jednak swoje łagodniejsze oblicze.

W ostatnich dniach - począwszy od 2 kwietnia - Sycylijczycy i turyści mają możliwość oglądać swoisty pokaz. Wulkan regularnie, w hurtowych ilościach, wypuszcza z Krateru Południowo-Wschodniego pierścienie gazowe.

Zjawisko zostało dobrze udokumentowane przez internautów. To nie jest nic nowego w przypadku Etny, ale jak twierdzi włoski wulkanolog Boris Behncke, nigdy nie przybierało tak spektakularnej formy.

Dobrych kilka lat temu schemat powstawania pierścieni gazowych nie był znany. Dopiero w 2019 roku dowiedzieliśmy się, że zjawisko wymaga dwóch rzeczy - bezwietrznej aury i okrągłego otworu wulkanicznego o ścianach tej samej wysokości.

Kiedy gorące gazy wulkaniczne zostają nagle uwolnione, "przeciskają" się przez okrągły otwór wulkaniczny i unoszą się w powietrze. Wtedy ochładzają się, kondensują i stają się widoczne; przypominają smugi kondensacyjne tworzące się za lecącym samolotem. Po chwili zanikają. 

Chociaż pierścienie gazowe nie są obce innym wulkanom z różnych zakątków świata, pokazy takie jak ten Etny są niezwykle rzadkie.