Mniej znaczy więcej – także w przypadku pieluszek. Zwyczaj profilaktycznego zakładania malcowi dwóch takich podkładów miał się dobrze w minionych dziesięcioleciach, ale i dziś niektóre mamy skłonne są tak krępować dziecko (a dokładniej jego ruchy). Dlaczego?

REKLAMA

Dawniej sądzono, że dodatkowa pieluszka umieszczona między nogami niemowlęcia przyczyni się do prawidłowego rozwoju jego stawów biodrowych. Zwyczaj tzw. szerokiego pieluchowania miał uchronić dziecko od dysplazji stawów biodrowych, stąd dwie, a nawet trzy tetrówki wykorzystywane jednocześnie. Temat wciąż jest żywy, a internetowe dyskusje na forach dedykowanych matkom wyjątkowo burzliwe. Kto ma rację?

Współcześnie produkowane pieluchy są tak zaprojektowane, by dziecięce nóżki znajdowały się w prawidłowej pozycji. Ograniczanie ruchów zdrowych niemowląt, u których nie stwierdzono żadnych nieprawidłowości może być wręcz szkodliwe, ponieważ to właśnie kopanie, fikanie i przebieranie nogami pomaga ich stawom prawidłowo się rozwijać.

W przypadku stwierdzonej fizjologicznej (a więc nie noszącej znamion patologii) niedojrzałości stawów biodrowych należy pozwolić im na rozwój poprzez naturalny ruch, bo to jest dla nich najlepsze. Krępowanie ruchów związane z zakładaniem dziecku zbyt ciasnych ubranek lub kilku warstw pieluch spowalnia lub wręcz zaburza dojrzewanie i rozwijanie się stawów. Może też spowodować nieprawidłowe ustawianie się miednicy. Pomocne będzie za to pozwalanie na swobodę ruchów, kangurowanie malca mającego przy tym swobodnie zgięte nóżki czy chustonoszenie - pod warunkiem, że rodzice nauczyli się tej sztuki pod okiem eksperta.

W przypadku stwierdzonej dysplazji stawu biodrowego ortopeda z pewnością zaleci odwodzenie niemowlęcych nóżek, ale z wykorzystaniem specjalnej poduszki, szelek, ewentualnie tzw. rozwórki.