Chrapanie, mlaskanie, chrząkanie, głośne przełykanie, a nawet oddychanie. Niektórych z nas te dźwięki doprowadzają do furii. Jeśli tak samo dzieje się z Tobą, może to oznaczać, że cierpisz na mizofonię. To nadwrażliwość na dźwięki, której efektem jest często niezwykle silna i negatywna reakcja - połączenie złości i lęku, po których pojawia się nawet... ucieczka.
To, że czasami ludzie są poirytowani niektórymi, słyszanymi codziennie dźwiękami, nie jest niczym nowym. Z reguły najtrudniejsze do zniesienia są odgłosy wydawane przez najbliższych, ale wiele osób swoją nadwrażliwość na dźwięki odkrywa na przykład w pracy.
Wystarczy, że przy biurku obok ktoś je kanapkę, co jakiś czas mlaskając i przełykając pokarm, przez co nie możemy się skupić na swojej pracy. Jedyna rzecz, która przykuwa naszą uwagę, to właśnie sposób spożywania pokarmu przez współpracownika.
Taki dźwięk może doprowadzić osobę cierpiącą na mizofonię do szału. Ta emocjonalna reakcja na niewinne dźwięki jest podobna do reakcji "walcz lub uciekaj". Pojawiają się niepokój, gniew i nierzadko panika.
Badania wykazały również, że osoby z mizofonią doświadczają wielu fizycznych reakcji. Wśród nich są: wzrost ciśnienia krwi, szybsze bicie serca, wzrost temperatury ciała czy napięcie mięśniowe.
Mizofonia została uznana za jednostkę chorobową w 2001 roku
Mizofonia (z gr. misos - nienawiść, phone - dźwięk) została oficjalnie uznana za jednostkę chorobową dopiero w 2001 roku, mimo że jej symptomy były znane lekarzom już pod koniec XIX wieku.
Pierwsze objawy mizofonii mogą się pojawić już w dzieciństwie, jednak najczęściej następuje to dopiero w okresie dojrzewania. Objawy nie mijają z wiekiem, często przybierają one na sile.
Do tej pory nie znaleziono skutecznej metody leczenia mizofonii. Naukowcy wciąż badają to zaburzenie i szukają sposobów na walkę z nim.
Wielu chorych stosuje technikę unikania, co jednak może skutkować izolacją i osłabieniem więzi społecznych. W celu poprawy komfortu życia osoby z mizofonią stosuje się m.in. metody używane w terapii szumów usznych i psychoterapię poznawczo-behawioralną.
Sami pacjenci, szukając skutecznych rozwiązań, wskazują też między innymi na używanie słuchawek do zagłuszania nieprzyjemnych dźwięków muzyką. Istotne jest również wsparcie bliskich.
Próba powiedzenia osobie cierpiącej na mizofonię, aby zwyczajnie "zignorowała" irytujący dźwięk jest tym samym, co pouczenie osoby z depresją, aby "wzięła się w garść". To wcale nie pomaga.
(ł)