„Na początku człowiek może zaczynać rzadziej mrugać, jego twarz mało się zmienia, nie jest podatna emocjom” – opisuje w rozmowie z RMF MAXXX dr Dariusz Kaczmarek, neurolog i dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Częstochowie. Specjalista podkreśla, że trudno jest samemu rozpoznać objawy choroby – najwięcej niepokojących sygnałów może wychwycić otoczenie.

REKLAMA

Katarzyna Ciesielska, RMF MAXXX: Czy istnieje coś takiego jak geneza choroby Parkinsona?

Dr Dariusz Kaczmarek, neurolog: Wciąż nie znamy dokładnych przyczyn choroby Parkinsona. Oczywiście istnieje kilka teorii. Ta najbardziej prawdopodobna mówi o tym, że do powstania tej choroby przyczynia się przedwczesne obumieranie komórek układu dopaminergicznego. Chodzi o tę część ośrodkowego układu nerwowego, która odpowiada za zaburzenia ruchowe, autonomiczne i psychiczne. Każda komórka w organizmie człowieka ma bowiem w swoim kodzie genetycznym zapisany swój czas życia. Tak jest np. z krwinką czerwoną, która żyje około 100 dni i obumiera. I ten mechanizm obumierania komórek nazywa się nekrozą, czyli ich naturalną śmiercią. Zasadniczym czynnikiem rozwoju choroby Parkinsona jest najpewniej mechanizm apoptozy, czyli przedwczesnego obumierania tych komórek, spowodowanego prawdopodobnie błędem kodu genetycznego. Skutkiem tego jest zaburzenie w wydzielaniu neuroprzekaźnika zwanego dopaminą.

Czy są takie sygnały, które mogą świadczyć o tym, że rozpoczyna się u nas choroba Parkinsona?

To trudne pytanie, dlatego że człowiek nie jest w stanie na tyle siebie zaobserwować, by wychwycić te bardzo śladowe objawy, które mogą się pojawiać w początkowym okresie choroby. Ale może zauważyć to otoczenie. Parkinson przebiega w różnych kombinacjach i z różnym udziałem objawów, m.in. sztywność mięśniowa, zaburzenia ruchowe (np. drżenie). Na początku człowiek może zaczynać rzadziej mrugać, jego twarz mało się zmienia, nie jest podatna emocjom. I to właśnie zauważa zwykle jego otoczenie. Sam człowiek natomiast zaobserwować tego nie może.

Chyba najbardziej z tą chorobą kojarzymy drżenie rąk?

Pacjenci na ogół widzą u siebie drżenie rąk. Aczkolwiek trzeba do tego podchodzić z dużą ostrożnością, ponieważ nie każde drżenie oznacza chorobę Parkinsona.

Jak dzisiaj wyglądają w Polsce farmakologiczne metody leczenia Parkinsona?

Leczeniem z wyboru jest podawanie lewodopy, czyli uzupełnienie dopaminy, której brakuje w ośrodkowym układzie nerwowym. Niestety nie jest to lek pozbawiony działań ubocznych. Leczenie Parkinsona ma charakter objawowy. Staramy się minimalizować objawy choroby. W ciężkich postaciach Parkinsona stosuje się leki, które spowalniają naturalny rozpad dopaminy endogennej, czyli tej wytwarzanej przez nasz organizm. Niestety w Polsce takie leki nie są tanie. Do tej pory nie są refundowane. Koszty leczenia wahają się w granicach od 300, 500, a czasami nawet więcej złotych miesięcznie.

Jakie są inne metody leczenia?

Mało rozpropagowaną w Polsce formą leczenia jest rehabilitacja, która ma na celu utrzymanie jak najdłuższej sprawności ruchowej, ale też pomaga w zmniejszaniu nasilenia objawów autonomicznych takich jak zaparcia. Poza tym, trwająca lata choroba Parkinsona niesie za sobą również inne objawy towarzyszące choćby takie jak depresja, która wymaga odrębnego leczenia farmakologicznego. Trzeba też pamiętać o tym, że wieloletnie stosowanie leków przeciwparkinsonowskich może doprowadzić do innych powikłań, np. objawów psychotycznych. Całe szczęście, nie zdarza się to często.

(mc)