Przybywa mężczyzn cierpiących na zaburzenia erekcji. Choroba rozwija się powoli i dotyka coraz młodsze osoby. Jeśli leki nie pomagają, można wszczepić protezę prącia. Niestety w Polsce tego typu zabiegi są tylko częściowo refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
Zaburzenia erekcji to jedna z chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Impotencja może być wynikiem zabiegów chirurgicznych, szczególnie onkologicznych, gdzie priorytetem jest całkowite wycięcie raka, a o zachowaniu struktur naczyniowo-nerwowych odpowiedzialnych za erekcję myśli się na samym końcu.
Leczenie zaburzeń erekcji to po pierwsze leki doustne. Jeśli one nie są wystarczające do osiągnięcia wzwodu pozwalającego na odbycie stosunku, wówczas można wykonywać zastrzyki do prącia.
Jednak nie wszystkim pacjentom odpowiada takie - często bardzo bolesne - leczenie. Alternatywą dla nich jest zabieg wszczepienia implantu prącia.
Proteza składa się z sylikonowej rurki umieszczanej w prąciu, pompki w mosznie i zbiorniczka z płynem. Jeśli pacjent chce mieć wzwód - namierza w mosznie pompkę, naciska kilka razy i przez to prącie staje się sztywne. Po zabiegu pacjent i jego partnerka nie odczuwają większej różnicy:
Ta sztuczna sztywność jest nawet lepsza niż pierwotna - w czasie normalnego, fizjologicznego wzwodu. Implant jest wskazany u pacjentów ze skrajnymi zaburzeniami erekcji i dzięki niemu mają oni szansę zyskać erekcje - wprawdzie sztuczną, ale uczucie orgazmu będzie naturalne i przyjemność taka jak przed zabiegiem - tłumaczy androlog dr Piotr ŚWINIARSKI ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy, w którym przeprowadza się tego typu zabiegi.
W rozmowie z reporterką RMF MAXXX Moniką Jendrzejewską lekarz podkreśla, że proteza nie przeszkadza pacjentowi w normalnym życiu:
Cały implant jest schowany pod skórą, nic nie wystaje na zewnątrz. Rezerwuar, który znajduje się za kością łonową jest niewyczuwalny. Partnerka może nie poczuć, że wzwód jest sztuczny i że mężczyzna ma protezę prącia - mówi dr Świniarski.
Satysfakcja pacjentów i ich partnerek po zabiegu sięga 90-100 proc. i rośnie aż do roku po przeprowadzonej operacji. Para musi jednak nauczyć się sprawnie obsługiwać urządzenie oraz odnaleźć się w nowej, intymnej sytuacji.
W Polsce takie zabiegi są wykonywane sporadycznie, gdyż NFZ nie chce ich w pełni refundować - pokrywa zaledwie 10 proc. kosztów protezy i zabiegu.
Jeśli kobietom po raku piersi można wykonać w ramach NFZ rekonstrukcję piersi, to dlaczego nie możemy zaoferować pacjentom po raku gruczołu krokowego odzyskanie erekcji i zapewnić satysfakcjonujące życie im i ich partnerkom - dodaje specjalista.
(mc)