Lekarze powtarzają, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Do tego apelu dołączają się też ortopedzi, którzy zachęcają do aktywności fizycznej, rozgrzewek przed sportem i dbaniu o prawidłową postawę ciała. Gdy jednak nie zadbamy odpowiednio o swoją formę albo po prostu będziemy mieć nieszczęśliwy wypadek, wówczas bez pomocy specjalisty się nie obejdzie. „Jeśli nie jesteśmy w stanie sobie poradzić prostymi, domowymi sposobami i jeżeli ból trwa przynajmniej kilka dni, a fizjoterapeuta nie jest w stanie sobie z nim poradzić, to na pewno musimy się zgłosić do specjalisty, do ortopedy sportowego” – mówi w rozmowie z dziennikarką RMF FM Ewą Kwaśny doktor Jan Paradowski - chirurg, ortopeda, lekarz sportowy oraz traumatolog narządu ruchu. Zwraca też uwagę, że większość schorzeń ortopedycznych leczy się dziś zachowawczo, bezoperacyjnie.

REKLAMA
zdj. ilustracyjne

Ewa Kwaśny, RMF FM: Wakacje się skończyły. Większość z nas jest już po urlopach, mamy krótsze dni, znowu mniej się ruszamy, więcej siedzimy. Panie doktorze, dlaczego siedzenie dla nas ludzi jest takie złe?

Dr Jan Paradowski, chirurg-ortopeda: Myślę, że przede wszystkim musimy sobie uzmysłowić, że nasz narząd ruchu został stworzony do ruchu ewolucyjnie, przez miliony lat jej trwania. Jeżeli człowiek nagle na przestrzeni kilkudziesięciu lat zmienił całkowicie swoje przyzwyczajenia i głównie siedzi, a nie rusza się, to sam prosi się niestety o problemy.

Bardzo ważne jest, żebyśmy w ciągu dnia jak najwięcej czasu poświęcili na ruch. Na umiarkowany, stopniowy i mądry sport. Mam świadomość, że nagle nie zmienimy swojego stylu życia. Zarówno pani redaktor, ja i wszyscy państwo mamy takie prace jakie mamy, zatem zapewne długo w ciągu dnia siedzimy. Pamiętajmy jednak, że skoro długo siedzimy, musimy tego samego dnia poświęcić czas na ruch. Podobnie mają wyczynowi sportowcy. Oni ciężko pracują, ale mają później czas na regenerację. Nasz narząd ruchu podczas siedzenia jest w pewnym sensie przemęczony i przeciążony. Musimy mieć czas na regenerację, ale i musimy znaleźć tego samego dnia czas na ruch.

Bawimy się w tak zwane kroki... Czyli stawiamy przed sobą cel np. 11 lub 10 tysięcy kroków dziennie. Często kończy się na 2 tysiącach. Czy to w ogóle ma sens?

Myślę, że ma duży sens, bo każdy sposób na to żeby choć trochę nas zmotywować, uzmysłowić i zobrazować ile my się ruszamy, a w tym wypadku ile robimy kroków.

Czyli powinniśmy zrobić nawet 10 tysięcy kroków?

Zalecane jest 10 tysięcy, ale oczywiście im więcej, tym lepiej. Może warto spojrzeć na to pod kątem “nie mniej niż", a jednocześnie “im więcej, tym lepiej". Pamiętajmy tylko, że chodzenie oczywiście jest świetne i bardzo wartościowy jest zwłaszcza ruch na świeżym powietrzu. Dobrze by było, żebyśmy też wdrożyli przynajmniej kilka lub kilkanaście prostych ćwiczeń rozciągających i wzmacniających pewne partie mięśni, które nie pracują podczas siedzenia, a które również nie do końca prawidłowo pracują, czy nie są wystarczająco wzmacniane podczas spacerów.

Zatem które partie powinniśmy wzmacniać, jeżeli nasza praca jest siedząca?

Przede wszystkim chodzi o stabilizację tułowia i miednicy, czyli te tzw. głębokie mięśnie miednicy. To jest absolutnie kluczowe dla funkcji kręgosłupa, dla funkcji bioder, ale tak naprawdę także dla stawów kolanowych oraz dla ścięgna Achillesa. Stabilizacja tułowia i miednicy determinuje ruch całego naszego ciała. I te mięśnie najczęściej są dysfunkcyjne podczas siedzenia. Musimy znaleźć czas żeby je wzmacniać.

Czy jesteśmy w stanie sami sobie poradzić z tymi ćwiczeniami, nie korzystając np. z usług fizjoterapeuty?

W dużym stopniu tak. Ja powtarzam swoim pacjentom, że przede wszystkim musimy sami chcieć i sami spróbować w dość prosty sposób, popracować nawet poprzez ogólnodostępne zajęcia z trenerami na siłowni. Możemy spytać kolegi, który może wie na ten temat trochę więcej od nas. Wiele informacji znajdziemy także w internecie. Zachęcam, aby po prostu zacząć.

Jeżeli tego sportu w miarę upływu czasu rzeczywiście robi się coraz więcej, wtedy warto skorzystać z usług profesjonalisty: dobrego trenera czy takiego fizjo-trenera, czyli połączenia fizjoterapeuty z rehabilitantem ćwiczeniowym, który ma wiedzę o treningu funkcjonalnym. On nas zbada i indywidualnie oceni, a następnie zaproponuje protokół treningowy na etapie, na którym jesteśmy oraz powie jakie ćwiczenia realizować. Z biegiem tygodni czy miesięcy zapewne będzie się to zmieniało. I wówczas dobrze by było, żeby taka osoba rzeczywiście oceniła nas ponownie, a następnie stwierdziła, gdzie zrobiliśmy progres, w którym miejscu są dysfunkcje mięśniowe, aby ewentualnie zmienić protokół i ćwiczenia.

Czy to prawda, że dla kobiet siedzenie jest bardziej szkodliwe niż dla mężczyzn?

Myślę że jest to pewne uproszczenie. Jeżeli jest w tym jakieś ziarnko prawdy, to należy podkreślić, że kobiety mają trochę słabsze mięśnie. To wynik ewolucji, ale uwarunkowane jest to także hormonalnie. Kobiety są po prostu trochę słabsze od mężczyzn. Różnimy się i w związku z tym jeżeli kobieta, która z definicji będzie tę "mięśniówkę" miała troszkę słabszą, będzie siedziała, to ta dysfunkcja może być troszkę większa niż u mężczyzny.

Muszę jednak przyznać, że podczas praktycznej pracy ortopedycznej nie widzę dużych statystycznych różnic pomiędzy dysfunkcjami u kobiet i mężczyzn. Myślę, że warto zwrócić uwagę, podpowiadając kobietom co zrobić, na jedną rzecz: panie oprócz troszeczkę słabszych mięśni częściej mają tak zwaną elastopatię. To nadmiernie rozciągliwa tkanka łączna - układ torebkowo-więzadłowy, stabilizujący stawy. U części kobiet jest nadmiernie elastyczny.

To może dobrze...

Jest to uwarunkowane genetycznie. Z jednej strony kobieta może powiedzieć, że gdy będzie się bardziej rozciągała, to będzie lepiej. Dochodzi jednak czasami do przeciążeń stawów, a nawet do nadmiernej tendencji do ich skręcenia. Dotyczy to głównie stawu skokowego, w mniejszym stopniu rzepek w kolanie, ale czasami również barków. To są trzy główne lokalizacje. Z takim myśleniem wspomniane kobiety muszą tym bardziej być w prawidłowej formie mięśniowej i regularnie, umiarkowanie oraz w mądry sposób uprawiać sport.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rozmowy Ewy Kwaśny z ortopedą doktorem Janem Paradowskim

Zwyrodnienia - to problem pojawiający się z wiekiem. Czy możemy w tej chwili liczyć na jakieś nowoczesne metody leczenia, które na pewno nie cofną, ale może spowolnią ten proces?

Jak najbardziej. Ortopedia w ostatnich 10 latach poczyniła gigantyczne postępy w tym zakresie. Leczymy coś, co dawniej było nie do leczenia. W przypadku zwyrodnień niegdyś uważano, że jedynym rozwiązaniem jest czekanie aż pacjenta trzeba będzie zoperować i wstawić sztuczny staw, czyli wykonać endoprotezę najczęściej stawu kolanowego czy biodrowego.

W tym momencie mamy dość skuteczne metody spowalniające procesy degeneracji i zmniejszające dolegliwości bólowe. Warto tylko pamiętać, że cały proces jest bardzo wielokierunkowy. Ciężko liczyć na to, że wstrzykiwanie czy to komórek macierzystych, czy osocza bogatopłytkowego, czy różnych ich odmian całkowicie wystarczy.

Wciąż będziemy musieli zadbać o prawidłowy ruch, fizjoterapię i regenerację, jak również o użycie nowoczesnych sprzętów do fizykoterapii regeneracyjnych. W tym momencie one są zdecydowanie skuteczne i w znamienny sposób poprawiają jakość życia naszych pacjentów. Dzięki nim spowalniamy rozwój zmian zwyrodnieniowych.

Ale czy wstrzykiwanie osocza bogatopłytkowego lub komórek macierzystych, jeśli przesadzimy, może nam w jakiś sposób zaszkodzić?

Z moich praktycznych obserwacji jest zgoła odmienny problem. Te preparaty są zdecydowanie za rzadko stosowane. Niewielu lekarzy specjalizuje się w tego typu leczeniu. Widzę, że pacjenci, którzy powinni być leczeni przynajmniej kilkukrotnie daną terapią, w krótkim odstępie czasu, odpowiednim rodzajem preparatu, mają podawany taki preparat na przykład tylko raz. Wówczas skuteczność oczywiście jest niska. Potrzebny jest w tej kwestii ogrom międzynarodowej wiedzy konferencyjnej. Nie jest ona na ten moment skodyfikowana w żadnych podręcznikach, a informacje na ten temat zawarte w internecie niestety bardzo często są nieprawdziwe.

A kwas hialuronowy? On nam w jakiś sposób pomoże?

Jak najbardziej. Oczywiście trwa dyskusja na temat ich skuteczności. Są ortopedzi, którzy uważają, że w ogóle nie jest skuteczny. Są nawet badania kliniczne, które podają w wątpliwość czy warto go podawać, czy nie. Z moich obserwacji, już na setkach pacjentów, wynika, że jak najbardziej jest skuteczny, również przypadku bardziej intensywnego i złożonego leczenia. Na pewno ani osocze bogatopłytkowe, nawet prawidłowo stosowane, ani kwas hialuronowy, również prawidłowo stosowany, nie wystarczą jeżeli nie spełnimy pełnego protokołu wielokierunkowego leczenia pacjenta.

O czym trzeba pamiętać uprawiając sport by nie nabawić się kontuzji?

Przede wszystkim powinniśmy pamiętać o rozgrzewce. To jest zawsze priorytet. Sposobów jest wiele, a każdy znajdzie coś, co lubi najbardziej. Generalnie chodzi o to, żeby powoli, stopniowo wchodzić w ruch.

Nie możemy robić żadnych nagłych agresywnych ruchów gdy nasz narząd ruchu jest nie rozgrzany. Musimy pobudzić mięśnie do pracy, rozgrzać te mięśnie, pobudzić serce, układ krążenia, przepompować trochę krwi przez mięśnie, torby stawowe, ścięgna, wiązadła i dopiero wówczas możemy intensyfikować trening.

Sposobów jest mnóstwo. W zależności od tego, co robimy i do czego się przygotowujemy, rozgrzewkę przeprowadzamy według indywidualnych preferencji. Kluczową receptą jest to, żebyśmy ten sport uprawiali często i regularnie. Aby nie robić długich, tygodniowych przerw między aktywnościami sportowymi. Ważne byśmy codziennie, a najdalej co drugi dzień ten sport uprawiali. I żebyśmy zaczęli stopniowo, ostrożnie, by nie rzucać się od razu na głęboką wodę, pamiętać o konsekwencji i regularności. Wówczas ten ruch nie będzie dla nas przeciążeniem, a będziemy jego beneficjentami.

W jakich przypadkach, przy jakich dolegliwościach bezwzględnie musimy zgłosić się do lekarza?

Przede wszystkim gdy pojawi się ostry i nieustępujący ból. Jeżeli nie jesteśmy w stanie sobie poradzić prostymi, domowymi sposobami i jeżeli ten ból trwa przynajmniej kilka dni, a fizjoterapeuta nie jest w stanie sobie z nim poradzić, to na pewno musimy się zgłosić do specjalisty, do ortopedy sportowego.

Musimy tutaj rozróżnić dwie główne sprawy. Po pierwsze czy do bólu doszło w wyniku urazu, np. skręcenia stawu skokowego. Wówczas polecałbym wizytę u ortopedy od razu, żeby ocenić skalę zniszczeń. Spotykam się wielokrotnie z niedodiagnozowanymi pacjentami, z problemami, które niejednokrotnie musimy później u pacjentów operować. A mogliśmy wyleczyć pacjenta zachowawczo, bez żadnej ingerencji operacyjnej. Zatem pierwsza sprawa to jest uraz. Jeżeli do niego doszło, sprawdźmy co się dzieje.

A jeżeli urazu nie było?

Doszło prawdopodobnie do tak zwanych zmian przeciążeniowych. Jeśli mamy kilka dni, możemy się zregenerować i skorzystać z opieki fizjoterapeuty. Jeżeli on nie pomoże, wówczas na pewno polecałbym udanie się do ortopedy sportowego.

Zdarza się, że po takich ćwiczeniach coś nas boli, później robimy przerwę, znowu nas nie boli. Następnie ćwiczymy i kolejny raz nas boli i tak to się koło zamyka... Wtedy też trzeba się zgłosić?

To jest niebezpieczna sytuacja. Na pewno wówczas skorzystajmy z fachowej pomocy, ponieważ najwyraźniej istnieje pewne zaburzenie, najczęściej biomechaniczne, balansów mięśniowych. To przeciążenie, które determinuje, że sama przerwa już nie wystarcza albo wystarcza na chwilę, a kontuzja cały czas wraca. Możemy doprowadzić do stanu, gdzie ciężko będzie wyprowadzić nas z opresji, z tych dolegliwości. Po pierwsze zmiany mogą być częściowo nieodwracalne, a po drugie sam proces terapii może być znacznie wydłużony.

Nie ma po prostu co czekać...

Absolutnie nie. Oczywiście mam świadomość, że może nie za pierwszym razem, natychmiast musimy korzystać z wysoko specjalistycznego leczenia. Nie za pierwszym razem musimy wykonać specjalistyczną diagnostykę za pomocą rezonansu magnetycznego. Jeżeli jednak kontuzja nawraca - wymaga takiej opieki.