Eksperci biją na alarm zbliżającego się tsunami chorób neurologicznych. To nie tylko choroba Alzheimera, Parkinsona, stwardnienie rozsiane, czy padaczka, ale również migrena, która zaraz po bólu pleców jest najczęściej występującym schorzeniem bólowym. W Polsce z migreną zmaga się ok. 3,1 mln osób, a jej przewlekłą postać może mieć nawet 280 tys. osób.
Przyczyny migreny nadal nie są do końca znane. Prawdopodobnie są one kombinacją predyspozycji genetycznych, różnych czynników środowiskowych oraz zwiększonej wrażliwości mózgu na bodźce. U niektórych osób przed atakiem pojawia się charakterystyczna aura, czyli całkowicie odwracalne zaburzenia wzroku przejawiające się np. migoczącym obrazem, mroczkami, zaburzoną ostrością widzenia, tymczasowym niedowidzeniem (aura typowa) lub mrowienie, drętwienie połowiczne, niedowład, zaburzenia mowy, zaburzenia równowagi (aura nietypowa).
W migrenowych bólach głowy wyróżnia się migrenę epizodyczną (ból głowy występuje rzadziej niż 15 dni w miesiącu) oraz migrenę przewlekłą (ból głowy występuje co najmniej przez 15 dni w miesiącu, przez ponad trzy miesiące, o cechach bólu migrenowego w co najmniej 8 dniach w miesiącu).
Temat migreny jest bagatelizowany w polskim społeczeństwie, a chorych z migreną traktuje się często jak hipochondryków. Nasze społeczeństwo ma nadal duży deficyt w zrozumieniu i przede wszystkim świadomości, że migrena to nie zwykły ból głowy, a jej występowanie często uaktywnia choroby współistniejące m.in. depresję, co wpływa destrukcyjnie nie tylko na chorych, ale także na ich bliskich i otoczenieWojciech Machajek, Fundacja Chorób Mózgu
Dodatkowym problemem jest brak systemowej opieki nad tą grupą ludzi. Ich ograniczona produktywność i efektywność, najsilniej skorelowana z przewlekłą migreną, nie jest bez znaczenia dla budżetu państwa. Niestety brak swobodnego dostępu do możliwości terapeutycznych z jakich korzystają pacjenci w innych krajach Europy, generuje dodatkowe obciążenia - zauważa Wojciech Machajek, wiceprezes Fundacji Chorób Mózgu.
Jak wygląda leczenie?
Leczenie migreny jest kwestią bardzo indywidualną. Jego głównym celem jest przerwanie napadu, złagodzenie bólu oraz dolegliwości towarzyszących. Biorąc pod uwagę fakt, że atak migreny może trwać od 4 do 72 godzin ważne jest szybkie przyjęcie trafionego i skutecznego leku. Inaczej wygląda kwestia leczenia migreny przewlekłej. Bardzo istotna jest w nim profilaktyka, czyli niedopuszczanie do napadów bólu głowy, które wykluczają pacjenta z życia.
Łagodną i umiarkowaną postać migreny leczymy za pomocą leków dostępnych bez recepty (OTC) lub na receptę. Tutaj najważniejszą kwestią jest pamiętanie o przestrzeganiu zalecanej przez lekarza czy producenta dawki. Inaczej wygląda sytuacja w migrenie przewlekłej. Zgodnie z zaleceniami agencji NICE (National Institute for Health and Care Excellence, Wielka Brytania) leczenie migreny przewlekłej powinno być oparte o trzy linie terapeutyczne. Pierwsza to wspomniane już leki doustne, na receptę, druga to toksyna botulinowa z leczeniem w schemacie podawania co 3 miesiące i trzecia, wdrażana w przypadku braku efektów dwóch poprzednich, przeciwciała monoklonalne z comiesięcznym leczeniem przez 12 miesięcy. Leczenie terapiami drugiej i trzeciej linii traktowane jest jako leczenie profilaktyczne i zaplanowane jest na określony czas, przy czym trzeciej linii maksymalnie na rok. Zatem nie istnieje ryzyko kumulacji chorych - mówi prof. Jarosław Sławek, prezes Polskiego Towarzystwa Neurologicznego.
Problem migreny w naszym kraju jest marginalizowany co ma wyraźne odzwierciedlenie w programach lekowych. Terapie drugiej i trzeciej linii, choć bardzo bezpieczne, bardzo dobrze tolerowane i refundowane w wielu krajach w Europie, u nas nadal nie doczekały się refundacji.prof. Jarosław Sławek
Eksperci zwracają uwagę, że w leczeniu każdego rodzaju migreny bardzo istotna jest dobra diagnoza. W przypadku tej najtrudniejszej postaci migreny, czyli przewlekłej, w oparciu o dostępne dane epidemiologiczne prawidłowo postawione rozpoznanie ma około 60% pacjentów, z czego mniej niż 38% podejmuje leczenie profilaktyczne. Z tego wynika, że w Polsce może być ok. 170 tys. chorych z prawidłowo zdiagnozowaną migreną przewlekłą, spośród których profilaktycznie leczonych jest ok. 65 tys.
Życie w ciągłym strachu
O przewlekłości migreny świadczy m.in. częstotliwość występowania bólu. Okresy bez bólu można porównać do życia na tykającej bombie, która w każdej chwili może wybuchnąć. Okresy z bólem w większości przypadków wykluczają chorego z życia zawodowego i prywatnego. Powodują w nim poczucie winy, spadek wydajności, samooceny, chęć całkowitej izolacji. Dlatego u pacjentów z migreną przewlekłą istnieje sześciokrotnie wyższe ryzyko wystąpienia depresji, która finalnie dotyka ok. 11% z nich.
Moja głowa permanentnie jest w imadle, które raz dociska tak mocno, że mam wrażenie jej nieuchronnej eksplozji, a raz lżej. Na tyle lekko, że mogę w miarę normalnie funkcjonować. Gdybym miała opisać ból migrenowy, to jest on tak świdrujący, że dociera do każdej części i komórki mojej głowy, paraliżując dosłownie każdą część mojego ciała. Nasila się z każdym gwałtowniejszym poruszeniem. Nie znosi światła, dźwięku i zapachów. Aura poprzedzająca atak migreny z jednej strony uprzedza mnie przed nadchodzącym wybuchem, ale z drugiej strony wprawia w stan, w którym nie mogę normalnie funkcjonować. To moje odcinanie od rzeczywistości nie jest bez znaczenia dla mojej kariery zawodowej i życia rodzinnego. To co boli najbardziej poza głową oczywiście, to niska świadomość problemu i brak zrozumienia z każdej strony. Często słyszę pytanie kogo w tych czasach nie boli głowa. Nie mam już siły na korygowanie, że ból bólowi niestety nie jest równy - mówi 45-letnia Małgorzata, żyjąca z migreną od 8 lat.
Stan w jaki wprowadza mnie migrena już wiele razy powodował brak chęci do życia. Całe szczęście, że moi najbliżsi potrafią psychicznie doprowadzać mnie do pionu pomimo, że fizycznie nie jest to takie łatwe