Święta to czas, który różni się od pozostałych dni w roku. Pomimo tego, że każdy spędza je trochę inaczej w zależności od regionalnych tradycji, przyzwyczajeń czy smaków jakie goszczą na stołach, jest coś wspólnego, co sprawia, że są wyjątkowym momentem roku. Co może zepsuć świąteczną atmosferę i jak łagodzić rodzinne konflikty – radzi w rozmowie z Marcinem Czarnobilskim, psycholog Tomasz Kafel.

REKLAMA
"Powiedzenie jednego słowa za dużo psuje nastrój i z roku na rok bardziej zniechęca niż zbliża. Z drugiej strony małe skupienie się na drugiej osobie, zostawia poczucie braku zainteresowania, smuci" - mówi psycholog Tomasz Kafel /Shutterstock

Marcin Czarnobilski, redakcja "Twoje Zdrowie": Dlaczego jedni z utęsknieniem wyczekują świąt, a dla innych bywają one koszmarem, odliczają czas nie do, ale od pierwszej gwiazdki.

Tomasz Kafel, psycholog: Mogłoby się wydawać, że co roku powtarza się podobny schemat, podobna, a czasem męcząca rutyna robienia porządków, kupowania prezentów czy odwiedzania rodziny. I choć powtarzalność z roku na rok budzi niechęć szczególnie nastolatków, po głębszym zastanowieniu wiadomo, że to skumulowany natłok obowiązków, stres przy próbie wywiązania się z wzajemnych oczekiwań oraz presja otoczenia są tym, co psuje wspólnie spędzany czas. Koniec końców, zamiast entuzjazmu pojawia się drażliwość i zmęczenie zanim jeszcze usiądziemy do stołu. Brakuje siły na prawdziwe cieszenie się ze wspólnego spotkania, a w głowie powstają fantazje o tym, jak by można odpocząć gdyby nie ta bieganina.

Bieganina zaczyna się od prezentów...

To właśnie prezenty stają się zmorą rodziców, dziadków i wszystkich innych ustawiających się w kolejkach przy sklepach lub oczekujących na świąteczne przesyłki z niepokojem czy kurier dotrze przed świętami. Dlaczego prezenty stały się tak ważne w dzisiejszych czasach? Przecież wielokrotnie od starszych można usłyszeć o spotkaniach całej rodziny, kiedy prezentem była sama obecność, rozmowa czy wspólne lepienie pierogów. Dziś prezenty mają więcej znaczeń niż można by pomyśleć. Bywają potwierdzeniem, że dorośli pamiętają o dzieciach; ich pasjach i zainteresowaniach choć na co dzień przez zabieganie, brak czasu, zmęczenie lub nieczęste spotkania nie mogą tego wyrazić poprzez wspólną zabawę czy też uważne posłuchanie dziecięcych opowieści, które chętnie opowiedzą, co robiły w szkole czy jaką bajkę obecnie lubią najbardziej. Można by pomyśleć, że prezenty mają wyrazić to, co trudno wypowiedzieć słowami. Zastępują słowa; kocham cię, jesteś dla mnie ważny czy tęskniłem i cieszę się, że się widzimy.

No tak, ale prezenty to nie wszystko. Trzeba jeszcze zadbać o odpowiedni wystrój w naszych domach. Sprzątamy je cały dzień i dekorujemy najpiękniej jak potrafimy. Jak przeprowadzić tą całą skomplikowaną operację, by nie zasiąść skłóconym przy świątecznym stole?

Czysty obrus, umyte okna i podłogi przede wszystkim pokazują ogromne zaangażowanie mam, sióstr i babć które wkładają serce i pracę w przygotowania. Nieczęsto mogą liczyć na wsparcie panów. Choć próby zaangażowania pozostałych w porządki bywają nieudane, pojawiają się sprzeczki i złość, na czas kolacji wszystko jest gotowe, pachnące i apetyczne. Wkład w przygotowanie wspólnej kolacji, jest wyrazem troski o bliskich. Bywa jednak, że podjęty wysiłek przerasta nawet najsilniejszych. Potrzeba wsparcia, zmęczenie i stres nasilają drażliwość, która często jest mylona ze złośliwością czy większym skupieniem na tradycji niż na relacjach domowników. Nic bardziej mylnego. Drażliwość, kwaśna mina czy drobne uszczypliwości powinny dać nam do zrozumienia, że zamiast zaszyć się w swoim pokoju, paradoksalnie należy zainwestować w wspólne działanie, pomoc i rozmowę.

Załóżmy, że to się udało. Teraz pora na rodzinne spotkania, często z osobami z którymi nie widujemy się na co dzień i zasypujemy ich lawiną pytań. To nie wszystkim może się spodobać...

Zwłaszcza, gdy te pytania przybierają formę rozliczania, ganienia, poprawiania czy niewybrednego sugerowania co i kiedy? Jak i gdzie? Przy wigilijnym stole może dochodzić do kumulacji trudnych emocji. Zatem każdy wnosi do stołu bagaż, który może utrudniać wzajemne spotkanie. Powiedzenie jednego słowa za dużo psuje nastrój i z roku na rok bardziej zniechęca niż zbliża. Z drugiej strony małe skupienie się na drugiej osobie, zostawia poczucie braku zainteresowania, smuci. Pomimo, że święta są kojarzone z radością i odpoczynkiem, bywają przeciwnym doświadczeniem. Powodów może być wiele. Jednym z nich będzie trud w komunikowaniu czego potrzebujemy, na czym nam zależy i jak się z tym czujemy.

Zatem święta to chwila kiedy bliscy spotykają się razem, bo tak sugeruje tradycja, takie są oczekiwania rodziny. Ale czy to wszystko? Czy można je inaczej rozumieć?

Wydaje się, że czas Wigilii można rozumieć jako niewypowiedzianą nadzieję na prawdziwą bliskość, zrozumienie i gesty miłości. Nadzieję na to, że zwyczaj wspólnego biesiadowania będzie jasnym i wystarczającym sygnałem chęci wspólnego spędzania ze sobą czasu. Jednak często, zwyczaj nie wystarcza, a bez odczytania prawdziwych intencji otoczenia, może się okazać, że sposobność spędzenia radosnego czasu ucieknie przed nosem, pomimo podjętych starań i wspólnego celu. Przygotowując się do świąt, warto pamiętać, że to, co ważne nie wynika z ilości ozdób i prezentów, kolacji o czasie czy z realizowania cudzych oczekiwań. Magia świat płynie z radości spędzania czasu z bliskimi, z szczerych rozmów, z zabawy z dziećmi, z wzajemnego dzielenia się, wspierania, szczerego słuchania i swobody w byciu sobą.