Grypa, przeziębienia i wciąż groźny Covid-19… jesienią może wstąpić kumulacja wirusów. Jak je rozróżnić? Czy warto szczepić się przeciwko grypie? Jak wzmocnić odporność? To temat przewodni cyklu Twoje Zdrowie w Faktach RMF FM. Anna Kropaczek rozmawiała z dr Marcinem Markielem, internistą, lekarzem Izby Przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu.
Anna Kropaczek, RMF FM: Przed nami sezon grypowy, w tym roku dodatkowo mamy do czynienia z wciąż groźnym koronawirusem. To niebezpieczna kumulacja...
Dr Marcin Markiel, internista, lekarz Izby Przyjęć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu: Musimy wziąć pod uwagę, że to sezon nie tylko grypowy i związany z występowaniem Covid 19, ale także przeziębieniowy. Atakować nas będą wszelkie wirusy przeziębień, paragrypy, rinowirusy, a także inne koronawirusy, które w naszej szerokości geograficznej sezonowo powracają.
Jak, obserwując objawy, rozróżnić te wirusy?
Są pewne cechy, które pozwalają nam te infekcje rozróżniać, ale każda grupa tych chorób ma też cechy wspólne. Często bez testów, bez badań nie jesteśmy w stanie np. podczas rozmowy telefonicznej, teleporady ich rozróżnić.
Jakie są cechy wspólne?
Wysoka gorączka, bóle mięśni, kaszel, katar, zatkany nos, złe samopoczucie, osłabienie. To, co zwykliśmy charakteryzować jako przeziębienie może być też każdą z tych innych chorób wirusowych.
Jak postępować, kiedy któreś z tych objawów zauważymy u siebie?
Powinniśmy obserwować i starać się sklasyfikować te cechy. Np. wysoka gorączka , która pojawiła się nagle, bóle mięśni i stawów mogą przemawiać za tym, że jest to grypa. Katar, zapchany nos będą bardziej wskazywały na to, że jest to zwykłe przeziębienie. Duszność i płytki oddech, utrata węchu i smaku to objawy, które zwykliśmy już w tej chwili traktować jako bardziej charakterystyczne dla koronawirusa.
Z objawami kierujemy się do lekarza rodzinnego?
Teraz mamy nowe wytyczne, które mają wejść w życie, ale generalnie zawsze najpierw powinniśmy się skontaktować z lekarzem pierwszego kontaktu, chociaż telefonicznie, żeby w rozmowie z tym lekarzem postarać się sklasyfikować najbardziej charakterystyczne objawy. Na tej podstawie przy pomocy lekarza trzeba podjąć działania dotyczące dalszego postępowania - czy będziemy się kierowali na badania na obecność SARS-CoV-2. Wiele cech, które podamy lekarzowi, pozwoli wspólnie podjąć decyzję odnośnie dalszego postępowania.
W każdym takim przypadku jednak nie powinniśmy chyba ruszać się z domu ani chodzić do pracy czy szkoły.
Izolacja i zachowanie dystansu, zwłaszcza jeśli pojawiają się jakieś objawy, to jest przede wszystkim bezpieczeństwo naszych najbliższych i osób, z którymi potencjalnie możemy mieć kontakt.
Wkrótce będzie można zaszczepić się przeciwko grypie. Czy w tym sezonie powinniśmy szczególnie pomyśleć o takim szczepieniu?
Zawsze powinniśmy myśleć o szczepieniu na grypę. To jest zalecane szczepienie nie tylko dla wybranych grup czyli osób starszych, z upośledzoną odpornością, personelu służby zdrowia. Powinniśmy się szczepić przeciwko grypie dlatego, że o ile grypa może nie być bardzo poważną chorobą, o tyle jej powikłania, szczególnie kiedy jej nie leczymy, grożą poważnymi konsekwencjami. W tym roku szczepienie jest szczególnie zalecane z uwagi na to, że kiedy się zaszczepimy, pozwala nam to zawęzić rozpoznanie dotyczące naszych objawów, pomaga wykluczyć grypę.
Niektórzy mówią, że szczepili się kiedyś przeciwko grypie, a i tak zachorowali, więc już nie będą się szczepić...
Nigdy nie mamy pewności, że dobrana na dany sezon szczepionka jest stuprocentowo skuteczna. Wirus grypy podlega licznym, częstym mutacjom. Co sezon mamy trochę inny typ wirusa i dlatego szczepionka musi co roku być dobierana od nowa.
Izolacja i zachowanie dystansu, zwłaszcza jeśli pojawiają się jakieś objawy, to jest przede wszystkim bezpieczeństwo naszych najbliższych i osób, z którymi potencjalnie możemy mieć kontakt.
Jednak częste szczepienie się, szczepienie się co roku powoduje, ze nasz organizm choruje nie chorując, czyli wytwarza przeciwciała na dany szczep grypy bez przechorowania. Organizm zapamiętuję tę chorobę i przeciwciała zostają z nami na pewno na długie lata jako tzw. przeciwciała pamięci. Częste szczepienie powoduje, że nasz organizm jest nauczony tego, że co roku miał styczność z chorobą. Mix przeciwciał, które w sobie posiadamy któregoś sezonu może nas uratować przed tzw. superzarazkiem, na który nie będzie szybkiej szczepionki albo będzie ona dopiero opracowywana. Krzyżowa reakcja odpornościowa na podobny patogen może spowodować, że albo będziemy chorowali łagodniej albo nie zachorujemy wcale albo nie grożą nam powikłania. Rzeczywiście można zachorować na grypę będąc zaszczepionym, ale to zachorowanie określa się jako poronne czy przejście tej infekcji będzie łagodniejsze i nie odnotowuje się powikłań związanych z grypą po tym, jak byliśmy zaszczepieni.
Czyli osoby, które szczepiły się w ostatnich latach regularnie są odporniejsze?
Na pewno spotykając się z jakimś superpatogenem , dzięki swojemu arsenałowi przeciwciał i nauce swojego organizmu odnośnie choroby, mają większą szansę na to, że nie zachorują albo łagodniej przejdą chorobę.
Szczepienie się co roku powoduje, ze nasz organizm choruje nie chorując czyli wytwarza przeciwciała na dany szczep grypy bez przechorowania. Organizm zapamiętuję tę chorobę i przeciwciała zostają z nami na pewno na długie lata jako tzw. przeciwciała pamięci.
Czy Covid-19 to taki właśnie superwirus?
To jest zupełnie inny wirus niż grypa. Wirus SARS-CoV-2 jest nowym koronawirusem. Nasze organizmy mają styczność z koronawirusami. W naszej szerokości geograficznej sezonowo chorujemy na koronawirusy. One powodują u nas przeziębienia. Ponieważ do tej pory te koronawirusy nigdy nie były zabójcze, to nikt nie brał pod uwagę konieczności wytwarzania na nie szczepionek. W tej chwili mamy takiego superkoronawirusa. Jest on nowy, więc chorujemy na niego i jeszcze na dodatek jest on w znacznym odsetku zabójczy.
Czy ten koronawirus, z którym mamy do czynienia teraz jest taki sam, z jakim mieliśmy do czynienia np. w marcu?
Wirusy ewoluują. To są takie twory, których głównym zadaniem jest namnażanie się i zarażanie kolejnych osób. To jest cel ich istnienia. W interesie wirusa - kolokwialnie mówiąc - nie jest zabicie nosiciela. Bo jeśli zabije nosiciela, to nie zarazi następnej osoby. W związku z tym naturalny mechanizm, który już zaczyna być obserwowany, jest taki, że wirus staje się bardziej zakaźny, ale jednocześnie mniej zabójczy. To nie znaczy, że niebezpieczeństwo mija i za chwilę będziemy mogli wrzucić koronawirusa do grupy przeziębień, które nam nie zagrażają. Na ten moment ten wirus jest zakaźny i zabójczy w znacznym odsetku. Jeśli nie zabójczy, to potencjalnie narażający nas na poważne konsekwencje zdrowotne i powikłania.
Nawet u osób, które nie miały objawów, koronawirus spowodował spustoszenie w organizmie...
Tak, są takie badania. To prawda, że nawet po przechorowaniu albo bezobjawowym przejściu Covid-19 obserwowane są zmiany w płucach, zmiany w nerkach, wątrobie, mózgu, zmiany dotyczące ogólnej wydolności. Wydaje się, że na ten moment ten wirus jest na tyle poważnym problemem zdrowotnym, że po minięciu epidemii, może przez wiele lat powodować konsekwencje zdrowotne dla ludzi, którzy byli zakażeni.
Czy można zachorować jednocześnie na grypę i koronawirusa?
Mówi się nawet, że grypa toruje drogę koronawirusowi. Grypa nas osłabia i jesteśmy bardziej podatni na inne infekcje, w tym na krążący w środowisku wirus SARS-CoV-2.
Czy jest coś, co możemy dla siebie zrobić teraz, żeby zadbać o odporność?
Dobrze się odżywiać, uprawiać sport... chodzi o takie postępowanie, które zwykle stosujemy, żeby unikać przeziębień. W tej chwili mamy jeszcze lato, więc powinniśmy korzystać z wszelkiego bogactwa dostępnych owoców i warzyw. Jedzmy pomidory, ogórki, zielone warzywa, które zawierają mnóstwo substancji w sposób naturalny stymulujących odporność.
Podobno są pewne pozytywne skutki, może nie pandemii, ale zasad, które obowiązują w związku z reżimem sanitarnym.
Statystyka pozwala na różne rzeczy. Możemy zaobserwować statystyczne zmniejszenie liczby różnych chorób. Czasami wynika to z unikania lekarzy, co nie jest dobrym zjawiskiem. Jednak w kwestii tzw. chorób brudnych rąk np. żółtaczki, obserwujemy spadek liczby zachorowań, co jednoznacznie wskazuje na to, że Polacy zaczęli myć ręce.