„Mamy w tej chwili ok. 40 tys. odmów szczepień – to dużo, ale wciąż jesteśmy społeczeństwem bezpiecznym, bo 95 proc. wyszczepialności populacyjnej to bezpieczna liczba” – podkreślił Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas.

REKLAMA

Nie możemy spodziewać się w tej chwili epidemii, ale jeśli ten trend będzie wzrastał, może nastąpić coś dramatycznego - będziemy chorować na choroby, z którymi do tej pory znakomicie sobie radziliśmy; łącznie z tymi śmiertelnymi - podkreślił Jarosław Pinkas - Główny Inspektor Sanitarny.

Według Pinkasa w internecie można natknąć się na nieprawdziwe informacje o szczepieniach propagowane przez "szarlatanów posługujących się wyimkami, wiedzą zniekształconą lub mających jakiś interes w tym, by wiedzę fałszować". Jego zdaniem nieszczepienie to także objaw egoizmu zagrażającego dzieciom i dorosłym, którzy nie mogą być zaszczepieni z powodów zdrowotnych. Są oni bezpieczni tylko wtedy, gdy otaczająca ich populacja została zaszczepiona.

Jeszcze niedawno odra w Polsce była prawie niespotykana, trudno było pokazać ją studentom medycyny. Ten rok to ponad 600 przypadków odry. Do końca roku na pewno będzie ich więcej. To nie jest nasza rodzima choroba, lecz odra przywleczona, głównie od wschodnich sąsiadów. Ruch antyszczepionkowy także odegrał tam ogromną rolę - populacja w zachodniej Ukrainie jest zaszczepiona tylko w 30 proc. - wyjaśnił.

GIS zdementował informacje o występowaniu odry poszczepiennej. Epatuje się tego typu historiami, ale to nonsens - nikt nie zachorował po szczepieniu - zaznaczył.

Co zniechęca do szczepień?

W ostatnim roku mieliśmy ok. 3,5 tys. zgłoszeń NOP (niepożądane odczyny poszczepienne przyp. red.). Kalendarz szczepień obejmuje 20 roczników do 19. roku życia, czyli ok. 7-8 mln osób. Jeśli odniesiemy te miliony do 3,5 tys., wychodzi nam naprawdę niewielki odsetek. Ponad 80 proc. zgłoszeń dotyczy przypadków NOP łagodnych. Zdarzają się też poważne, m.in. w tym roku zarejestrowano jeden odczyn ciężki, a w ubiegłym roku - trzy - poinformowała konsultantka krajowa w dziedzinie epidemiologii dr Iwona Paradowska-Stankiewicz, która rejestruje i analizuje zgłoszenia NOP z całej Polski.

Paradowska-Stankiewicz przypomniała, że NOP to wydarzenie medyczne, które pojawia się do 4 tygodni po szczepieniu i jest z nim związane. W ocenie NOP wykorzystywane są ścisłe kryteria.

Gdy chodzi np. o rumień w miejscu podania szczepionki, możemy bezsprzecznie uznać, że jest to NOP. Natomiast przy objawach uogólnionych trudno to określić. Rejestrujemy wówczas takie przypadki jako powiązane czasowo, bo nie mamy informacji o związku przyczynowo-skutkowym z podaną szczepionką. Tak się składa, że wszystkie odczyny ciężkie, których w skali kraju występuje do pięciu rocznie, to właśnie przypadki powiązane czasowo" - wyjaśniła.