Przegląd sprzętu i kontrolę ponad dziesięciu tysięcy punktów szczepień w całej Polsce rozpoczyna Główny Inspektorat Sanitarny – przyznał w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Dobrołowiczem rzecznik GIS-u Jan Bondar. To efekt tego, że 448 pacjentów w województwie lubuskim otrzymało źle przechowywane preparaty przeznaczone do utylizacji. Problem dotyczył między innymi szczepionek przeciw pneumokokom, gruźlicy i ospie wietrznej.
Według sanepidu i Głównego Inspektora Farmaceutycznego dziesięć przychodni w województwie lubuskim to jedyne miejsca, w których dzieciom podano źle przechowywane szczepionki. Takie są wyniki kontroli przeprowadzonej przez Główny Inspektorat Farmaceutyczny i Główny Inspektorat Sanitarny.
Kontrola, która wykazała, że w innych regionach niż województwo lubuskie do pacjentów nie trafiły szczepionki przeznaczone do utylizacji, nie zamyka jednak sprawy. Jak ustalił nasz reporter w Głównym Inspektoracie Sanitarnym, rozpoczął się przegląd sprzętu używanego między innymi do przechowywania preparatów takich jak szczepionki. Kontrola trwa we wszystkich punktach szczepień w Polsce: od małych miejscowości po duże miasta. Takich punktów w całym kraju jest ponad 10 tysięcy. Wyniki mają być znane w ciągu kilku tygodni.
Sygnały dotyczące awarii lodówek zawierających szczepionki zostały przekazane przez wojewódzkie inspektoraty sanitarne również z innych województw poza województwem lubuskim - pisze w e-mailu do dziennikarza RMF FM Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektora Farmaceutycznego. W pozostałych województwach zrealizowane zostały standardowe procedury utylizacyjne, nie doszło zatem do przypadków podania szczepionek, które opuściły tzw. zimny łańcuch - czytamy w odpowiedzi na pytania naszego reportera.
W tym tygodniu Ministerstwo Zdrowia poinformowało nas, że resort nie będzie wzywać 448 pacjentów, którzy otrzymali źle przechowywane szczepionki. Dużo łatwiej jest to zorganizować przez konkretne ośrodki, w których pacjentom podawano szczepionki przeznaczone do utylizacji. My jako ministerstwo nie jesteśmy powołani do tego, żeby leczyć pacjentów. Jesteśmy urzędnikami, mimo że część z nas, tak jak ja, jest lekarzami. Ale to nie są moi pacjenci, więc nie powinienem mieć dostępu do ich danych osobowych, żeby w ten sposób ingerować w proces leczniczy - podkreślał w rozmowie z RMF FM wiceminister zdrowia odpowiedzialny za politykę lekową Marcin Czech. Jeżeli ktoś powinien wysyłać korespondencję do pacjentów, którzy otrzymali szczepionki, to konkretne ośrodki. Bo to one złamały procedurę - dodawał wiceminister Czech.
Śledztwo w sprawie podania pacjentom szczepionej przeznaczonych do utylizacji prowadzi szczecińska prokuratura.
O tym, że Główny Inspektor Sanitarny sprawdzi, jak przechowywanie szczepionek w przychodniach wygląda w poszczególnych województwach, jako pierwszy poinformował "Dziennik Gazeta Prawna".
(ag)