Coraz więcej osób z podejrzeniem nowotworu zgłasza się do szpitali. W 2021 roku takich pacjentów było o jedną czwartą więcej niż w poprzednim - wynika z danych NFZ, dotyczących liczby wystawionych kart DiLO. To dokument, który uprawnia do diagnostyki i leczenia onkologicznego. Dzisiaj 4 lutego, czyli Światowy Dzień Walki z Rakiem.

REKLAMA
Zdj. ilustracyjne

Michał Dobrołowicz, RMF FM: Panie profesorze, jak piąta fala pandemii wygląda z perspektywy pana, jako lekarza onkologa i pana pacjentów? Niedawno rozmawialiśmy o tym, że coraz więcej pacjentów, po czterech falach pandemii, zgłaszało się z nowotworami, głównie z rakiem płuca, w poważniejszym, bardziej zaawansowanym niż wcześniej stadium. Jak jest teraz?

prof. Adam Maciejczyk, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego: Sytuacja się zmienia. W czasie czwartej i piątej fali pandemii sytuacja jest inna niż rok temu. Pacjenci przychodzą na diagnostykę. Mamy dużo pacjentów zgłaszających się do nas. Szpitale onkologiczne są pełne chorych. Tym bardziej, że inne szpitale wielospecjalistyczne, które zajmują się onkologią, musiały wziąć na siebie duży ciężar związany z Covid-19. Część oddziałów przekształcono tam w miejsca dla osób z koronawirusem. Tam dostęp do opieki onkologicznej jest utrudniony.

Czy w najbliższych tygodniach lutego ten problem będzie narastał? Na razie dużego napływu nowych pacjentów covidowych do lecznic nie widać. Ten napływ jest, ale stopniowy, wciąż duża część szpitalnej bazy jest wolna. To też dotyka i dotknie onkologię?

Niestety tak. Uważam, że wydłuży się czas oczekiwania na wszystkie procedury onkologiczne, bo pacjentów jest bardzo dużo. Dostęp do onkologów będzie trochę utrudniony. Najmniej będzie utrudniony w szpitalach onkologicznych, w centrach onkologii, ale przecież nie tylko centra zajmują się pacjentami chorującymi na nowotwór. Największe utrudnienia będą w diagnostyce, szczególnie w zakresie diagnostyki raka płuca. To trudny czas pandemii. Musimy wrócić do rzeczywistości. Oby ta piąta fala pandemii przeszła jak najszybciej.

Czy spodziewa się pan kolejnego spadku w liczbie wystawianych kart DiLo? Obserwowaliśmy taki drastyczny spadek wiosną 2020 roku, w czasie pierwszej fali pandemii.

Tego się nie spodziewam. Spodziewam się stałego wzrostu liczby kart DiLo. Ta karta niestety nie gwarantuje już szybkiego przejścia przez proces diagnostyki i leczenia onkologicznego, bo nie ma gdzie pomieścić chorych. To jest poważne wyzwanie i apel o wsparcie opieki onkologicznej, w zakresie finansowania i regulacji prawnych, czyli wprowadzenia Krajowej Sieci Onkologicznej. Gdzie są przewidziane rozwiązania, takie jak koordynatorzy czy infolinia. Na razie sieć działa w czterech województwach.

Jaka jest prognoza, kiedy Krajowa Sieć Onkologiczna może być rozszerzona?

Chcemy, żeby było to jak najszybciej. Ministerstwo Zdrowia intensywnie analizuje uwagi zgłoszone w czasie konsultacji do Krajowej Sieci Onkologicznej. Potem wiele zależy od pracy parlamentarzystów. Zależy nam, żeby to była merytoryczna dyskusja, a nie dyskusja oparta tylko i wyłącznie na emocjach.

Jak rozumiem, największy problem może dotyczyć teraz szpitali wojewódzkich, gdzie łóżka przekształcane są w miejsca dla osób z koronawirusem?

Bezwzględnie tak. Mimo wszystko trzeba dopominać się o tę diagnostykę. Pacjent onkologiczny, szczególnie w takich nowotworach jak rak płuca, nie może czekać.