"Wielu naszym pacjentom będziemy wciąż zalecać noszenie maseczek" - podkreślają w rozmowie z RMF FM lekarze. Resort zdrowia ogłosił, że od najbliższego poniedziałku zasłanianie nosa i ust będzie obowiązkowe tylko w szpitalach, przychodniach i innych placówkach ochrony zdrowia. Maseczki będzie można zdjąć między innymi w sklepach i w komunikacji miejskiej.
Minister zdrowia poinformował, że od poniedziałku 28 marca nie będzie już obowiązku zakrywania nosa i ust. Wyjątkiem są podmioty lecznicze, czyli przychodnie i szpitale.
Resort zdrowia rekomenduje jednak zakładania maseczek w sytuacjach, które sami identyfikujemy jako związane ze zwiększonym ryzykiem zakażenia - chodzi np. o duże skupiska ludzi.
Zniesiona zostanie także kwarantanna dla współdomowników i kwarantanna zagraniczna.
MZ znosi także izolację. Pacjenci zidentyfikowani jako pozytywni będą musieli sami się izolować w domu - podał resort.
Minister @a_niedzielski w #MZ: Znosimy take izolacj i kwarantann. Pacjenci zidentyfikowani jako pozytywni, bd musieli sami si izolowa w domu. pic.twitter.com/BfcYrV6qiI
MZ_GOV_PLMarch 24, 2022
"Wiele osób wciąż powinno zasłaniać nos i usta"
Zdaniem lekarzy, maseczki w autobusach, tramwajach czy sklepach wciąż powinni zakładać przede wszystkim pacjenci onkologiczni i hematoonkolgoiczni, na przykład chorzy na białaczkę. To osoby ze słabszą odpornością - podkreśla w rozmowie z RMF FM doktor Ewa Paszkiewicz-Kozik z Narodowego Instytutu Onkologii w Warszawie. Te osoby powinny przestrzegać zasad reżimu sanitarnego. Zalecam im zakładanie rękawiczek i unikanie dużych zgromadzeń - dodaje.
Według lekarzy, chodzi głównie o pacjentów, którzy mają prawo do czwartej dawki szczepionki przeciwko koronawirusowi. W tej grupie osób odporność nie działa tak, jak u zdrowych osób. I dlatego wciąż powinni chronić się bardziej niż inni. Te osoby gorzej odpowiadają na szczepienie - tłumaczy doktor Ewa Paszkiewicz-Kozik.
Cieszę się, że pozostaje obowiązek zakrywania nosa i ust w szpitalach i poradniach, bo tam jest populacja wymagająca ochrony. Chyba wszyscy stęskniliśmy się za normalnością i możliwością zobaczenia ludzkiej twarzy. Pandemia grypy hiszpanki trwała dwa lata i wypaliła się, oby z Covidem było tak samo - podkreśla w rozmowie z naszym dziennikarzem neurolog i pediatra z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego profesor Anna Kostera-Pruszczyk.