Międzynarodowe badania naukowe wskazują, że witamina D pomaga nam chronić się przed przeziębieniami i grypą. Zespół naukowców z kilkunastu krajów, wśród nich prof. Iwona Stelmach z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, pisze na łamach czasopisma "BMJ", że systematyczne zażywanie preparatów zawierających witaminę D może zauważalnie zmniejszyć ryzyko zapadnięcia na choroby układu oddechowego. W przypadku osób z silnym niedoborem tej witaminy - nawet o połowę.
Przeciętny efekt działania witaminy D nie jest tak imponujący i nie jest tak... oczywisty. Liczne wcześniejsze badania na ten temat przynosiły wyniki nie do końca przekonujące, a czasem nawet sprzeczne. Dlatego, w najnowszej pracy dokonano przeglądu tego, co stwierdzono wcześniej, by na przykładzie większej liczby badanych zauważyć zależnosci, które wcześniej mogły być nieczytelne.
W sumie przeanalizowano wyniki 25 badań, przeprowadzonych na 11321 osobach w wieku od 0 do 95 lat. Na ich podstawie, uwzględniając dodatkowe czynniki, takie jak: wiek, płeć, czas trwania eksperymentu pokazano, że systematyczne zażywanie suplementów z witaminą D zmniejsza ryzyko zapadnięcia na infekcję dróg oddechowych przeciętnie o 12 procent. Patrząc na to od innej strony stwierdzono, że przeciętnie 33 osoby muszą zażywać witaminę D, by zapobiec jednemu przeziębieniu czy jednemu zachorowaniu na grypę.
Wyniki są znacznie bardziej widoczne, gdy weźmie się pod uwagę osoby o znacznie niższym, niż pożądany poziomie witaminy D we krwi (poniżej 25 nmol/L). W tej grupie systematyczne podawanie witaminy D zmniejsza ryzyko infekcji o połowę. To oznacza, że dla zmniejszenia liczby przeziębień i zachorowań na grypę o jeden, witaminę muszą zażywać systematycznie 4 osoby.
Autorzy pracy stwierdzają przy tym, że korzystne działanie ma tylko systematyczne przyjmowanie witaminy, nie jednorazowe podawanie bardzo dużej dawki. Podkreślają też, że zażywanie witaminy D jest bezpieczne i nie wywołuje efektów ubocznych. W podsumowaniu postulują rozpatrzenie możliwości dodawania witaminy D do pożywienia, szczególnie tam, gdzie szanse jej naturalnego wytwarzania pod wpływem Słońca są mniejsze.
Czasopismo "BMJ" publikuje w tym samym numerze zdania odrębne. Mark Bolland z University of Auckland i Alison Avenell z University of Aberdeen zadają wprost pytanie, czy wnioski w opublikowanym artykule faktycznie oznaczają postęp naszej wiedzy na ten temat, czy są tylko kolejną z hipotez, którą trzeba poddać weryfikacji podczas kolejnych, lepiej zaplanowanych, badań. To kolejne głosy na ten temat, zapewne nie ostatnie.