Naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi doszli do wniosku, że stosowanie diety niskowęglowodanowej przez okres dłuższy, niż półtora roku skraca życie. Eksperci przez ponad 6 lat poddali wnikliwej obserwacji niemal 25 tysięcy osób.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Agnieszka Wyderka RMF FM: Jak duża grupa była objęta badaniami, bo to też da nam wyobrażenie co do tego jak te wyniki mogą na nasze już codzienne życie przełożyć?
Prof. Maciej Banach: Badaniami objęliśmy grupę prawie 25 tysięcy pacjentów, takiego amerykańskie finansowanego przez rząd Stanów Zjednoczonych badania NHS. To jest badanie prowadzone od lat 80 do dzisiaj. Rząd założył, że będzie populacyjnie obserwował różne czynniki ryzyka, żeby na tej podstawie później wyciągać odpowiednie wnioski co do finansowania, oraz tego, jak zmieniają się trendy w kwestii chorobowości lub śmiertelności na poszczególne jednostki chorobowe.
To badanie jest o tyle unikalne, że daje nam możliwość oceny diety w sposób niezwykle szczegółowy. Tam był bardzo wykwalifikowany personel, który codziennie zbierał informacje od uczestników badania na temat ich diety. A następnie te informacje przeliczał na zawartość właśnie białka, tłuszczy, węglowodanów, witamin, czy minerałów w diecie. Dlatego jest to badanie pod tym względem naprawdę unikalne. Dało nam możliwość oceny, po raz pierwszy właściwie, czy dieta niskowęglowodanowa stosowana przez długi okres czasu (w tym badaniu średni okres obserwacji to 4-6 lat), jak wpływa na nasz organizm? Bo takie było kluczowe pytanie. A wynikało to przede wszystkim z pewnego niepokoju, które jest wśród lekarzy, w tym kardiologów, endokrynologów, diabetologów, lipidologów, że co raz częściej pojawiają się jednak zachowania restrykcyjne dotyczące diety, czy wysiłku fizycznego.
Co ciekawie na tej samej konferencji prasowej, było przedstawione badanie, że u wszystkich osób, które nagle stosują ten bardzo intensywny wysiłek fizyczny (np. ultra-maratony, iron man itd.) może pojawić się zwiększone ryzyko zwłóknienia serca, a tym samym zaburzenie rytmu i nawet zgonu sercowo-naczyniowego. Zatem jest to mniej więcej ten sam schemat. Jeżeli działamy zbyt restrykcyjne, to powinniśmy mieć gdzieś z tyłu głowy, że może to być niekorzystne dla naszego zdrowia, dlatego, że to nie jest fizjologiczne, to nie jest rzeczywiście tak, jak nasz organizm został skonstruowany.
Okazało się, że oceniając tych pacjentów przez okres ponad sześciu lat, porównując dietę z umiarkowaną zawartością węglowodanów (średnia: 373 g/na dobę) z tą dietą najbardziej restrykcyjną (średnia: 200-214 g/dobę), dla tej grupy, która miała najniższą zawartość węglowodanową, a to były średnie wartości, czyli też w tej grupie były osoby, które miały poniżej 200 g na dobę, zwiększała się śmiertelność całkowita o 32 procent, z powodu nowotworów o 35 procent i z powodu chorób sercowo-naczyniowych, choroby niedokrwiennej serca, udaru nawet ok. 50 procent.
To było dla nas bardzo zaskakujące, że dieta niskowęglowodanowa w ten niekorzystny sposób może wpływać. Zaczęliśmy zadawać pytanie dlaczego? Nie mamy bezpośredniej odpowiedzi, wciąż szukamy różnych przyczyn. Ale jedną z takich odpowiedzi jest to, że jeśli ograniczamy jeden składnik pokarmowy, to uzupełniamy go innym. I okazuje się, że u osób, które mają najniższą zawartość węglowodanów była wyższa zawartość białka, w tym białka pochodzenia zwierzęcego, jak również tłuszczy. I w tym momencie mogło to - to jest nasza hipoteza badawcza - przełożyć się na nasze ostateczne wyniki.
Ale ponieważ były one dla nas bardzo zaskakujące to stwierdziliśmy, że musimy je jakoś potwierdzić. Zrobiliśmy metaanalizę, czyli zebraliśmy wszystkie dostępne badania randomizowane, w których gdzieś ten temat był poruszany i mieliśmy dane żeby móc z nich skorzystać, która dotyczyła siedmiu - a później uzupełniliśmy o ósme badanie, które się ostatnio pojawiło. Zatem osiem badań na łączną grupę ponad pół miliona pacjentów, głównie amerykańskich.
Okazało się, że potwierdziliśmy te wyniki, bo pierwotnie ryzyko całkowitej śmiertelności w obserwacji jeszcze dłuższej, bo średni czas obserwacji wynosił prawie 16 lat, zwiększało się o 15, a potem po dołożeniu kolejnego badania o 20 procent. Całkowita śmiertelność z powodu chorób sercowo-naczyniowych o 13 a nowotworów o 8 procent. Czyli trochę mniejsza zależność, ale wciąż niezwykle ważna i istotna.
Gdybyśmy mieli wyraźnie powiedzieć, co nam grozi, kiedy z naszej diety zbyt mocno wyeliminujemy węglowodany?
Najgorsze byłoby gdybyśmy zastosowali negatywną motywację, czyli będziemy straszyć ludzi. Natomiast jeżeli powiemy sobie wprost, że stosowanie niskowęglowodanowej diety, przez długi okres czasu, może bardzo niekorzystnie wpływać na nasz organizm, w tym również oczywiście zwiększać ryzyko naszej śmierci. To myślę, że to jest ten przekaz, który powinien płynąć do naszych słuchaczy. Myślę, że to jest niezwykle ważne, bo jest to przykład diety restrykcyjnej. A to na co my zwracamy uwagę i co jest też przekazem z tego badania, to to że powinniśmy stosować diety zbilansowane.
Mamy przykłady mnóstwa takiej ilości diet, np. dieta DASH. To jest taka dieta, która jest stosowana, np. w nadciśnieniu, rekomendowana przez światowe towarzystwa i mnóstwo stron internetowych opisuje tą dietę, można się bardzo łatwo zastosować. Czy dieta stosowana na całym świecie, dieta śródziemnomorska, bo przecież wiemy doskonale w jakiej lepszej kondycji, jaka jest znacznie dłuższa przewidywalna długość życia osób, które żyją w basenie morza śródziemnego, która przecież tak naprawdę jest oparta o dietę o dużej zawartości węglowodanów, bo pasty, czyli makarony maja duże zawartości węglowodanów, chleb pszenny, który też tam jest elementem diety, warzywa, owoce, oliwy, itd., to naprawdę są to diety, które zawierają spore ilości węglowodanów, więc jest to w sprzeczności całkowitej do tych diet, które te węglowodany całkowicie próbują nam wykluczyć.
Zaczęłam się zastanawiać, kiedy dowiedziałam się o wynikach pana badań, jak to jest możliwe, ze w pewnym momencie nawet dietetycy zaczęli zalecać zmniejszenie, i to takie dość mocne, ilości węglowodanów w diecie? Skąd się to wzięło? Bo przecież to nie jest tak, że ci ludzie są niekompetentni, tylko oni musieli na czymś się opierać.
Ja bardzo sobie cenię współpracę z dietetykami i bardzo serdecznie ich wszystkich pozdrawiam, wykonują świetna pracę dla naszych pacjentów i zawsze powinniśmy z nimi współpracować, natomiast to byłoby bardzo proste, dlatego, że wydawało się, że sól i cukier to jest ta naturalna śmierć. I tutaj nie ma wątpliwości, że duże ilości cukru, które spożywamy w codziennej diecie, szczególnie jeżeli jemy duże ilości słodyczy, pijemy dosładzane napoje, a nie jest to cukier ten naturalny, z owoców, warzyw, makaronów, itd. To naprawdę może bardzo niekorzystnie wpływać. To tutaj nie ma naprawdę żadnych właśnie sprzeczności z rekomendacjami dietetyków. Szczególnie, że z drugiej strony mamy badania, które trwają zazwyczaj tak od trzech do sześciu, dwunastu miesięcy, że dieta niskowęglowodanowa stosowana przez krótki okres czasu jest korzystna, bo powoduje, że poprawia się masa ciała, czyli spada nam masa ciała, czyli chudniemy. Powoduje, ze niektóre wskaźniki związane chociażby z parametrami krwi, jak glukoza we krwi, czy lipidy, normują się. Powoduje to, ze jeżeli u osób szczególnie z otyłością, zmniejsza się tzw. odtłuszczenie wątroby, więc są takie elementy, które mówią, że przez jakiś czas ta dieta rzeczywiście działa korzystnie. Dobrze, no to w takim razie gdzie jest ten punkt czasowy, który mówi, w którym momencie ta dieta może już być niekorzystna i może zwiększać ryzyko jakichś niekorzystnych działań.
Oczywiście to, co ja powiem, to są - na razie - bardzo wstępne wyniki, dlatego, że my wciąż te analizy prowadzimy i szukamy wciąż kolejnych baz danych, które nam pozwolą coś określić. Natomiast zrobiliśmy coś, co się nazywa krzywe Kaplana Meiera, które nam pozwalają określić, gdzie jest ten punkt czasowy, gdzie one się rozchodzą, czyli dla jednej grupy, która jest grupą niskowęglowodanową, w porównaniu z tą grupą, która stosuje umiarkowane i pojawia się największa różnica. I okazało się, że rzeczywiście - nie ma żadnej różnicy przez ten rok stosowania tej diety, nawet pewnie półtora, natomiast każda już dieta dłużej stosowana niż półtora, dwa lata, zaczynają się te krzywe rozchodzić, czyli, żeby przełożyć ten język na naturalny - zwiększa się ryzyko niekorzystnego działania tej diety niskowęglowodanowej. Oczywiście, tak jak powiedziałem - są to wstępne wyniki. Myślę, że w ciągu dwóch miesięcy opublikujemy je w jednym z najlepszych czasopism na świecie. Proszę trzymać kciuki, bo to pewnie będzie sukces naszej grupy badawczej. Natomiast myślę, że to też jest taka odpowiedź na te pytanie, które my sobie stawialiśmy. W naszych badaniach to było 6 lat i 15 lat, czyli prawie 16 lat, to jest bardzo długi okres stosowania tej diety, natomiast było pytanie, kiedy już to ryzyko się zwiększa i wydaje mi się, że już powyżej półtora - dwóch lat powinniśmy bardzo ostrożnie wracać do tej umiarkowanej zawartości węglowodanów, bo przecież przez okres roku, czy półtora roku, jeżeli chcemy schudnąć, to myślę, że na tej diecie niskowęglowodanowej uzyskamy ten efekt. I dla podtrzymania efektu już wcale nie potrzebujemy tych diet restrykcyjnych.
Wydaje się, że wtedy możemy spokojnie stosować te diety dobrze zbilansowane i gdzie wiemy doskonale też, że najzdrowsze chudnięcie, to jest to, kiedy ograniczamy te kalorie o tysiąc dziennie, 7000 tygodniowo, czyli kilogram tygodniowo. w tym przypadku jako kardiolodzy, dietetycy, diabetolodzy wiemy, że nie ma takiego dużego, niekorzystnego obarczenia naszego organizmu.