"Nie możemy jeść za mało. Taki błąd często popełniają moi pacjenci" - mówi dietetyk Kamila Poleszak-Najda. "Powinniśmy jeść dużo rzeczy - tylko w odpowiednich proporcjach, w odpowiednich ilościach" - radzi. Podkreśla, że nie powinno się do diety podchodzić jako do epizodu w naszym życiu. "Dieta to sposób żywienia. Zamiast więc stosować kolejną dietę, lepiej przeanalizować swoje codzienne żywienie i zacząć wprowadzać zmiany tak, by cały czas odżywiać się w sposób rozsądny" - podpowiada.
Magdalena Gawlik: Czy jest jakaś dieta, która byłaby dietą idealną?
Kamila Poleszak-Najda: Przede wszystkim często mylimy słowo "dieta". Dieta wciąż nam się kojarzy z jakimś etapem przejściowym, z jakimś epizodem w naszym życiu, a nie powinno tak być. Dieta z samej definicji oznacza sposób żywienia. Każda dieta, która jest ogólnie znana, czyli to jest dieta Dukana, czy to jest dieta kopenhaska, kapuściana czy miliony innych, które teraz są, nie uczy diety jako sposobu żywienia, lecz uczy patrzenia na to jako na jakiś fragment w naszym życiu, kiedy nagle odżywiamy się w jakiś inny dziwny sposób po to żeby np. schudnąć.
A potem wracamy do starych nawyków?
A potem wracamy do starych nawyków, które niestety często są złe. Przybieramy na wadze i tak w kółko. Zamiast więc stosować kolejną dietę, a przecież ciągle będą coraz nowsze i coraz bardziej udziwniane, lepiej przeanalizować swoje codzienne żywienie i zacząć wprowadzać zmiany tak, by cały czas odżywiać się w sposób rozsądny, a nie stosować diety na parę dni czy nawet tygodni w naszym życiu, kiedy chcemy schudnąć.
A czy któraś z diet może jednak spowodować, że zmienimy te nawyki żywieniowe, a przy okazji jeszcze zrzucimy trochę kilogramów?
Taką dietą na pewno będzie ta dieta South Beach, czyli dieta plaż południowych. Uczy dobrych nawyków - chociażby tego, żeby wybierać produkty o niskim indeksie glikemicznym, wyeliminować, a przynajmniej ograniczać tłuszcze nasycone kosztem tłuszczów nienasyconych. Są tam i warzywa, i owoce. Ta dieta w pewnym stopniu uczy nas tego zdrowego odżywiania. Każda inna - niekoniecznie, każda ma sporo wad.
A co z tymi dietami, które są np. uzależnione od grupy krwi, od DNA, badamy się, sprawdzamy sobie, co się dzieje w środku naszego organizmu i na tej podstawie np. dobieramy sposób żywienia?
Dieta zgodna z grupą krwi była kiedyś zdecydowanie bardziej popularna. Jej podstawę stanowiła zasada, że jednym z głównych czynników decydujących o funkcjonowaniu organizmu jest właśnie grupa krwi. Nie ma nic złego w odżywianiu się zgodnie z takimi naturalnymi predyspozycjami, ale mimo wszystko dieta powinna być dostosowywana bardziej indywidualnie, biorąc pod uwagę uwarunkowania fizyczne czy psychiczne czy chociażby preferencję smakowe. Znam mnóstwo osób, które wg grupy krwi nie powinny jeść określonych produktów, ale lubią je i te produkty im nie szkodzą. Dlaczego więc mieliby sobie z nich rezygnować?
A co z dietą dobieraną na podstawie DNA?
Badanie DNA, które jest coraz bardziej popularne, bada nasz genotyp w momencie urodzenia. Pamiętajmy o tym, że nasz organizm się zmienia. Z czasem może nam np. wyjść nietolerancja na gluten. To wszytko też trzeba dostosować do aktualnego stanu zdrowia, a nie do tego z jakim genotypem przyszliśmy na świat.
A czy możemy zrobić coś takiego - ja to nazywam dieta mniejszego talerza - że prostu tę samą porcję kładziemy na mniejszym talerzu i stopniowa zamiast 100 gramów mięsa jemy 75 gramów mięsa?
Oczywiście, że tak. W ogóle prawidłowe odżywianie to dostarczanie organizmowi wszystkiego - porcji węglowodanów, czyli np. kaszy, ryżu, porcji mięsa, porcji warzyw. To jest zbilansowany posiłek. Nie musimy odżywiać się jak króliki - wyłącznie sałatą. Zdrowa dieta jest dietą urozmaiconą, więc tak naprawdę możemy jeść mnóstwo rzeczy. Właśnie chodzi o to, żeby ta dieta była kolorowa, urozmaicona, ciekawa, żeby sprawiała nam przyjemność, a nie była katorgą w sensie jedzenia samej sałaty. Zawsze apeluję o taką normalność w tym narzucaniu sobie rygoru, jeżeli chcemy np. stracić kilogramy. Powinniśmy jeść dużo rzeczy - tylko w odpowiednich proporcjach, w odpowiednich ilościach. Nie możemy też jeść za mało. Taki błąd często popełniają moi pacjenci. Przychodzą, mówią co jedzą i wychodzi na to, że to maksymalnie 1000 kalorii dziennie. Ja im robię dietę redukcyjną na 1350 kalorii i zaczynają chudnąć, a nie chudli wcześniej - właśnie z powodu zwolnionego metabolizmu, ponieważ jedli za mało do swoich potrzeb.
(mpw)