Jedzenie jest czynnikiem wywołującym duży wyrzut dopaminy w mózgu, któremu towarzyszy uczucie przyjemności. To również jedna z fundamentalnych potrzeb człowieka, z której nie można zrezygnować. „Jesteśmy tak skonstruowani, że dążymy do pobierania pokarmów z dużą zawartością tłuszczu i cukru. To pokłosie naszej ewolucyjnej historii i braku dostępu do pożywienia. Jednocześnie jesteśmy pierwszym pokoleniem, któremu nieograniczony dostęp do jedzenia i jego nadmiar zagrażają” - mówi pediatra dr Katarzyna Dyląg.
Jesteśmy pierwszym pokoleniem, które ma dostęp do jedzenia, ale generacja rodziców, z którymi pracujemy, ciągle ma kiepski dostęp do edukacji psychologicznej - zauważa dr n. med. Katarzyna Dyląg, pediatra w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym im. św. Ludwika w Krakowie -Istnieje spora grupa ludzi - mam, babć - która jedzeniem wyraża uczucia i to jest niebezpieczne połączenie. Karmienie dziecka bez względu na to czy jest głodne, czy nie, interpeluje z jego regulacją. Należy pamiętać o złotej zasadzie - rodzic decyduje co i kiedy, a dziecko ile i czy w ogóle zje.
Dzieci bombardowane są reklamami, które podpowiadają jaką przekąskę wybrać, identyfikują ją z kategorią zdrowie, nawet jeżeli nie do końca się w nią wpisuje. Często sami rodzice czują się zagubieni. Jeszcze trudniej z tym walczyć, kiedy dziecko dorasta i przekaz płynący od idolów, influencerów ma na nie ogromny wpływ. Rodzice tracą kontrolę i nie zawsze wiedzą co ich dzieci jedzą przez cały dzień.
Moje doświadczenie gabinetowe jest takie, że pacjenci nie do końca chcą o tym rozmawiać. Jestem przekonana, że skoro rodzice tracą kontrolę nad tym co dziecko je, to nie je niczego co budziłoby nadzieję, że jest wartościowe. Brytyjskie dane mówią, że już dieta najmłodszych dzieci w wieku do dwóch lat bywa w 60% skonstruowana z najwyżej przetworzonych produktów. To nie oznacza, że dziecko żywi się w McDonaldzie. Autorzy tej klasyfikacji, do wysoko przetworzonej żywności zaliczają również mieszanki mlekozastępcze, będące produktem całkowicie przemysłowym, którym dziecko nie powinno być karmione powyżej 12. miesiąca życia. To również dania słoiczkowe oraz popularne musy - wylicza dr Dyląg.
Które składniki żywności uzależniają najbardziej?
Ewelina Pilszczek znana jako Dietetyk Mama na Instagramie apeluje, aby zwracać uwagę na skład produktów: Zasada jest prosta. Im dłuższy, bardziej skomplikowany skład i słowo trudniejsze do przeczytania, tym większe prawdopodobieństwo, że wcale tego nie potrzebujemy. Weźmy choćby słynny glutaminian sodu, który jest substancją wysoce uzależniającą, podbijającą walory smakowe produktu. Dzieci, które od najmłodszych lat uczone są takich smaków mają problem z akceptacją tych naturalnych. Dodajmy, że dzieci mają więcej kubków smakowych na języku niż my dorośli, więc bardziej odczuwają smaki.
Kwestię uzależnienia możemy rozpatrywać w podziale na dzieci, które pomimo nadużywania przetworzonych substancji mają prawidłową masę ciała, co jednak wcale nie znaczy, że są metabolicznie zdrowe, oraz na grupę dzieci z otyłością.
W czasie pandemii u dzieci, które już wcześniej zmagały się z nadmierną wagą, problem otyłości nasilił się, zwiększyła się również liczba dzieci dotkniętych nadwagą lub otyłością. Niedługo spowoduje to napływ licznej grupy niezdrowych dorosłych, którzy zasilą system opieki zdrowotnej. Najnowsze statystyki pokazują, że polskie dzieci tyją najszybciej w Europie.
Z uwagi na poprzedni ustrój dość długo nie mieliśmy dostępu do wysokoprzetworzonej żywności. Izolacja sprawiła, że zwyczaje żywieniowe opierały się na nisko przetworzonym jedzeniu. Sytuacja zmieniła się w latach 90tych i widzimy tego skutki - wyjaśnia dr Dyląg i dodaje - To nie jest to samo jedzenie co 30 lat temu.
Dzieci mają doskonałą regulację sytości i poczucia głodu. Karmienie na żądanie jest tego najlepszym przykładem. Następnym etapem jest rozszerzanie diety. Dzieci są bardziej podatne na uzależnienia ze względu na niedojrzały układ nerwowy. Często problem zaczyna się rozwijać ze względu na deficyt, np. emocjonalny, podyktowany nieobecnością rodzica. Jedzenie staje się wtedy substytutem.
Karmienie, czy to karmienie piersią, czy mieszanką, później rozszerzanie diety, tworzy podwaliny relacji między matką a dzieckiem. To odpowiedź na potrzeby dziecka. Mówiąc o uzależnieniu behawioralnym od jedzenia możemy mówić o nienakarmionych uczuciach. Jedzenie emocjonalne staje się sposobem na poradzenie sobie z trudnymi sytuacjamidr Katarzyna Dyląg, pediatra
Po tym poznasz, że Twoje dziecko traci kontrolę nad jedzeniem
Uzależnienie od jedzenia może rozwijać się podobnie jak inne nałogi. Podstawowym kryterium jest fakt utraty kontroli i desperackiego poszukiwania czynnika, który jest tym wyzwalającym poczucie przyjemności. W przypadku małych dzieci, problem może objawiać się napadami złości wywołanymi np. brakiem dostępu do słodyczy. U nastolatków może pojawić się element poczucia winy związanego z nadmiernym spożywaniem substancji, np. energetyków, w szczególności u dzieci z nadwagą i otyłością. Warto jednak zaznaczyć, że problem uzależnienia od jedzenia dotyka również osoby z prawidłową wagą ciała. Innym kryterium uzależnienia jest wystąpienie zespołu odstawiennego. To bardzo trudna kwestia w przypadku jedzenia, które musimy spożywać.
Wśród sposobów przeciwdziałania problemowi wymieniamy przede wszystkim wartościową relację z rodzicem oraz modelowanie zdrowych nawyków.
Badania pokazują, że pomimo, że dzieci już w przedszkolu uczą się co jest zdrowe, a co nie, to i tak największy wpływ na ich nawyki żywieniowe mają rodzice, to co znajduje się na domowym stole, co wspólnie jemyEwelina Piszczek, dietetyk
Jeżeli modyfikacja stylu życia przekracza możliwości rodzica, można zwrócić się o pomoc do grupy profesjonalistów - psychologa, dietetyka, psychodietetyka.
Mówimy o psychoterapii systemowej, która obejmuje całe najbliższe otoczenie dziecka. Są to zarówno rodzice, jak i np. dziadkowie, którzy mają wyraźny wpływ na funkcjonowanie dziecka. Wszyscy są wtedy objęci postępowaniem terapeutycznym - tłumaczy dr Dyląg.
Nie zawsze trzeba od razu iść do specjalisty z dzieckiem. Można pójść na początku samemu i porozmawiać, zapytać co mogę zrobić, czy w takiej sytuacji moje dziecko wymaga już terapii - uzupełnia Ewelina Pilszczek i dodaje, że rodzic często widzi problem zupełnie inaczej niż dziecko. W takiej sytuacji do wykonania jest praca zarówno z rodzicem jak i z dzieckiem. Może się okazać, ze po dwóch, trzech spotkaniach będzie widoczna poprawa. Trzeba również sprawdzić, czy problem nie jest maską np. depresji lub innych trudności zdrowotnych.