Za dużo dodatków do żywności może zaszkodzić zdrowiu; oprócz badań na ich zawartość ważna jest również edukacja konsumentów – oceniają eksperci.
Zmieniający się tryb życia przyczynia się do zmiany nawyków żywieniowych. Dzisiejsi konsumenci oczekują od produktu - obok wartości i właściwości odżywczych - także wysokiej jakości, ale również atrakcyjnego wyglądu i długiego okresu przydatności do spożycia, bez zmniejszania atrybutów smakowych - mówi prezes Naczelnej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski. Jego zdaniem, zwiększająca się konkurencja wśród producentów wpływa na podwyższanie walorów smakowych i wizualnych produktów żywnościowych poprzez stosowanie różnego rodzaju dodatków.
W ocenie Głównego Inspektora Sanitarnego Marka Posobkiewicza, potrzebne jest określenie ilości substancji dodatkowych, które mogą negatywnie wpływać na zdrowie i minimalizowanie ich zawartości produkcie. Jak podkreśla, mimo, że substancja dodatkowa może być zaledwie ułamkiem całkowitej masy produktu, to przy częstym jej spożywaniu może mieć negatywny wpływ na zdrowie. Kierując się zasadą ograniczania ryzyka, trzeba prowadzić do tego, żeby niepotrzebnych substancji dodatkowych w żywności nie było - zaznacza.
Dr inż. Katarzyna Stoś z Instytutu Żywności i Żywienia podkreśla, że wśród wielu substancji dodatkowych są barwniki i substancje słodzące, oraz takie, które zapewniają bezpieczeństwo konsumentów np. substancje konserwujące; z drugiej strony, niektóre dodatki umożliwiają modyfikację składu danego produktu.
Zwraca uwagę, że część substancji dodatkowych nie stanowi zagrożenia dla zdrowia np. barwniki, substancje konserwujące, ale są też takie, dla których pewne ryzyko istnieje, jak np. azotyny wykorzystywane do produkcji przetworów mięsnych. Jak mówi, ryzyko jest związane głównie ze spożywaniem dużej ilości danego produktu, np. przetworzonego mięsa. Podkreśla, że podstawą żywienia powinny być produkty naturalne i naturalnie przetworzone, natomiast inne produkty, np. właśnie mięsne, należy ograniczyć.
Dodaje, że ważne jest edukowanie społeczeństwa, które - w jej ocenie - nie rozumie i boi się substancji dodatkowych. 80 proc. osób w Polsce obawia się substancji dodatkowych. Nie rozumiemy, co jest napisane na etykiecie; prawo mówi, że ma być albo nazwa substancji i funkcja technologiczna, albo numer E i funkcja technologiczna. Przeciętny konsument jak widzi E, to uważa, że to jest samo zło - zaznacza.
Także według dyrektora generalnego Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzeja Gantnera, temat dodatków do żywności jest mało znany w Polsce i mało kto wie m.in. jak wygląda ich stosowanie. Stąd - w jego ocenie - biorą się obawy Polaków.
Podkreśla, że producenci są zobligowani do produkowania żywności zgodnie z przepisami prawa, także pod względem wykorzystywanych dodatków. Jeżeli producent tego nie robi lub robi to w sposób niewłaściwy, tak naprawdę albo jest posądzony o fałszowanie żywności, albo jest posądzony o wprowadzanie żywności niebezpiecznej do obrotu. To jest sankcjonowane bardzo poważnymi karami - zaznacza Gantner.
Dodaje, że - jego zdaniem - powinno być więcej badań na temat stosowanych dodatków. Im częściej robione są badania, im bardziej dokładne są te dane, im bardziej rygorystyczne są spisy dodatków do żywności, (...) tym lepiej - mówi.
(ag)