Lekarze, pielęgniarki, technicy, pracownicy biurowi, a nawet kucharki i kucharze ze szpitalnej kuchni. Ramię w ramię ruszają z kolejną odsłoną szpitalnych protestów. Czują się oszukani przez Ministerstwo Zdrowia, które ich zdaniem nie dotrzymało obietnic złożonych w lutym. To wtedy podpisaniem porozumienia z szefem resortu zdrowia Łukaszem Szumowskim, zakończył się ogólnopolski protest porozumienia zawodów medycznych. Minister mówił wtedy, że zdaje sobie sprawę z tego, że szpitale to nie tylko medycy, ale cały szereg profesji. Miał wtedy deklarować, że podejmie rozmowy również z nimi. Zdaniem protestujących tak się jednak nie stało. Dlatego teraz w blisko dwustu szpitalach w całej Polsce, rusza kolejna akcja protestacyjna. Dziś był to symboliczny "Czarny Protest", ale personel szpitalny już teraz zapowiadają, że jesienią zaostrzy swoje działania.

REKLAMA
Protestujący w Poznaniu

My liczymy na rozpoczęcie rozmów. Nie na powrót do rozmów, ale na ich rozpoczęcie. Organizatorami tej akcji są diagności laboratoryjni, fizjoterapeuci, psycholodzy, technicy radiologii, administracja czy kuchnia. W tym momencie informujemy, że jesienią zaostrzymy ten protest. Niestety przypuszczam, że wtedy najbardziej pokrzywdzony zostanie w tej sytuacji pacjent. Już dziś zatem wzywamy pana ministra do rozpoczęcia z przedstawicielami zawodów medycznych, niemedycznych - wszystkich - mówiła podczas protestu w Poznaniu jego współorganizatorka Matylda Kłódkowska ze Szpitala Uniwersyteckiego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu.

Przed budynkiem szpitala przy ul. Przybyszewskiego spotkało się dziś około dwustu osób. Wszyscy ubrani na czarno, część z nich z napisami na koszulkach: oszukana, oszukany. Są zawiedzeni m.in. ustawą o płacach minimalnych, która w praktyce, dla personelu niemedycznego generuje podwyżki w wysokości około 30-40 złotych brutto. Przygotowali też plakaty, na których rozliczają resort z dotychczasowych ustaleń. Wśród nich również zwiększenie nakładów z PKB na służbę zdrowia.

Protestujemy również przeciwko dzieleniu pracowników na lepszych i gorszych. Chcemy być jednym systemem. Jesteśmy jednym organizmem i nigdy więcej nie zgodzimy się na to, by zawody medyczne pomiędzy sobą dzielić, a mamy wrażenie, że takie posunięcia Ministerstwa Zdrowia do tego właśnie miały doprowadzić - mówiła w Poznaniu Matylda Kłódkowska, a chwilę potem rozległy się brawa.

Uczestnicy czekają na odzew resortu zdrowia

Protest poparli też szpitalni związkowcy ze związku zawodowego pielęgniarek i położnych, o czym zapewniała dziś pani Maria - pracująca w szpitalu od kilkudziesięciu lat, znająca też bolączki służby zdrowia i nie pierwszy raz biorąca udział w proteście. Od 20 lat walczymy o poprawę sytuacji, ale wciąż jest to samo. Ciągle stoimy w miejscu.(...) Wszyscy jedziemy na jednym wózku. My jako związek tu w szpitalu na ulicy Przybyszewskiego w Poznaniu, popieramy wasz protest. Jesteśmy całym sercem z wami i zawsze będziemy was popierać - mówiła na zakończenie protestu.

Uczestnicy akcji czekają na odzew z Ministerstwa Zdrowia. Dziś nie przerywali pracy, bo wyszli na symboliczny protest w ramach przerwy śniadaniowej, ale są zdeterminowani, by jeśli nikt ich nie wysłucha - kolejne akcje przybierały bardziej radykalną formę.

(az)