​Pięć osób - lekarzy rezydentów, rozpoczęło w sobotę w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu protest głodowy. Z kolei w Gdańsku, w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, protest taki rozpoczęły cztery lekarki rezydentki. W najbliższym czasie mają do nich dołączyć kolejne. "Protestujący prowadzą głodówkę w holu Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego przy ul. Borowskiej" - powiedział PAP student wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego Krzysztof Kowalski. Dodał, że głodują przede wszystkim lekarze rezydenci, ale mają do nich dołączyć również przedstawiciele innych zawodów medycznych.

REKLAMA
Lekarze rezydenci protestujący w Warszawie /Rafał Guz /PAP

We Wrocławiu odbędzie się marsz przedstawicieli zawodów medycznych

Kowalski poinformował również, że w środę we Wrocławiu odbędzie się marsz przedstawicieli zawodów medycznych, w geście poparcia protestu.

Z kolei w Gdańsku w sobotę protest głodowy rozpoczęły cztery lekarki rezydentki solidaryzując się z innymi lekarzami w kilku innych miastach w Polsce. Jak poinformował PAP wicerzecznik Porozumienia Rezydentów OZZL lek. Daniel Łuszczewski, młode lekarki zaczęły głodówkę na korytarzu przy sali wykładowej Centrum Medycyny Inwazyjnej w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, największej placówce szpitalnej w mieście.

Rezydenci protestują od 2 października - część z nich prowadzi głodówkę w Warszawie, a także w Szczecinie, Lesznie i Łodzi. W piątek protest głodowy rozpoczęły w dziecięcym Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie cztery osoby. Od soboty protest prowadzony jest w Gdańsku i we Wrocławiu.

Lekarze rezydenci domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 proc. PKB w 2021 r. oraz powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją zapisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia. Chcą podwyższenia swoich wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej. Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że nakłady na zdrowie sukcesywnie rosną.

Odbyło się pierwsze spotkanie w ramach specjalnego zespołu ds. służby zdrowia

W czwartek Komitet Stały Rady Ministrów zarekomendował rządowi przyjęcie projektu noweli ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej, który przewiduje systematyczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r. W 2018 r. na ochronę zdrowia będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB.

Resort zdrowia wskazuje także m.in., że w sierpniu weszła w życie ustawa regulująca sposób ustalania najniższego wynagrodzenia pracowników medycznych, w efekcie której wynagrodzenia lekarzy w najbliższych latach będą wzrastać. Minister Konstanty Radziwiłł zapowiedział, że wszyscy rezydenci otrzymają podwyżki od 400 do 500 zł miesięcznie (z wyrównaniem od 1 lipca), a od przyszłego roku dostaną kolejną podwyżkę.

Ponadto, zgodnie z projektem rozporządzenia MZ, rezydenci, którzy rozpoczną szkolenie w deficytowych dziedzinach medycyny, będą otrzymywali tzw. dodatek motywacyjny w wysokości 1200 zł brutto.

W piątek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie odbyło się pierwsze spotkanie w ramach zespołu ds. systemowych rozwiązań finansowych w ochronie zdrowia, przyszłości kadr medycznych i sposobu ich wynagradzania. Spotkali się m.in przedstawiciele Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Ministerstwa Zdrowia, Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwa Finansów. Obecni byli też przedstawiciele podmiotów zrzeszających pacjentów oraz środowiska pielęgniarek i położnych. Nieobecni byli m.in. protestujący lekarze rezydenci.

Tematem spotkania było zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia i sposób zagospodarowania tych środków. Kolejne spotkanie w ramach zespołu ma się odbyć za dwa tygodnie. Minister zdrowia stwierdził po piątkowym spotkaniu m.in., że coraz mniej rozumie powody protestu rezydentów. Wskazał, że jest deklaracja o zwiększaniu nakładów na zdrowie, rząd analizuje także możliwości skrócenia ścieżki dojścia do 6 proc. PKB. Jego zdaniem "autorami tego sukcesu są także lekarze rezydenci". Powód do ostrej formy protestu zniknął - ocenił.

Przedstawiciele Porozumienia Zawodów Medycznych mówili w piątek, że są bardzo wdzięczni rządowi, że stara się coś zrobić, ale uważają, że należy w końcu uruchomić większe środki finansowe na ochronę zdrowia i doprowadzić do prawdziwej reformy w służbie zdrowia.

(ph)