Terapię z wykorzystaniem komórek własnego szpiku kostnego pacjenta do leczenia stwardnienia rozsianego opracowali polscy naukowcy. „W tej chwili prowadzę zupełnie inne życie, pracuję zawodowo. Dzisiaj czuję, że żyję. Jestem w stanie jeździć samochodem, jeżdżę na rowerze” – mówi jedna z pacjentek, którą przeszła terapię.
Nowatorska metoda leczenia stwardnienia rozsianego polega ona na jednorazowym podaniu pacjentom chorym komórek macierzystych pobranych z ich własnego szpiku. Nie są to komórki hematopoetyczne, czyli macierzyste dla komórek krwi i układu odpornościowego.
Po tym jednorazowym podaniu komórek obserwowaliśmy chorych przez dwa lata i zrobiliśmy dodatkową obserwację po trzech latach. Okazało się, że - tak mnie się wydaje - rezultaty były wyjątkowo dobre - powiedział neurolog prof. Andrzej Klimek, jeden z głównych badaczy zajmujących się rozwojem nowej terapii. Jak zapewnił, po 2-3 latach od jednorazowego podania komórek u wszystkich osób nastąpiła znaczna poprawa stanu zdrowia.
Profesor dodał, że badania mózgu pacjentów z użyciem rezonansu magnetycznego wykazały, że ilość i objętość plak, tj. obszarów w mózgu, gdzie doszło do uszkodzenia osłonki mielinowej na włóknach nerwowych, po pewnym czasie uległa znacznemu zmniejszeniu. Jest to dla nas dowód, co prawda nie wprost, że te komórki zadziałały - ocenił neurolog.
Jedną z pacjentek, która przeszła autotransfer komórek macierzystych jest Maria Mańkowska, prezes Włocławskiego Towarzystwa Chorych na Stwardnienie Rozsiane. Stwardnienie rozsiane zdiagnozowano u niej 18 lat temu. Jak wspominała, na terapię przyszła o kulach. Ja w ogóle życia nie prowadziłam, miałam problemy z przełykaniem, z chodzeniem, nie widziałam pół roku. W tej chwili zajmuję się wnukami, moimi rodzicami, prowadzę zupełnie inne życie, pracuję zawodowo, uzyskałam tytuł terapeuty, dzisiaj czuję, że żyję. Jestem w stanie jeździć samochodem, jeżdżę na rowerze - wymieniała.
Dotychczas terapii poddano czterech pacjentów z zaawansowaną postacią choroby
(mc)