Lekarze rezydenci kończą trwający od 2 października protest głodowy. To jednak nie koniec ich walki. Planują kolejną fazę protestu, która będzie polegać na wypowiadaniu dodatkowych umów, na których są zatrudnieni.

REKLAMA
Przedstawiciele lekarzy rezydentów podczas konferencji prasowej kończącej protest głodowy /Rafał Guz /PAP

Rezydenci będą rezygnować z dodatkowych dyżurów w klinikach i przychodniach, czyli z tak zwanej klauzuli "opt-out". Do takiej formy protestu młodych medyków zachęca też Naczelna Izba Lekarska.

W tym momencie wydaje się, że jest to najrozsądniejsza akcja, którą możemy przeprowadzić, która nie byłaby związana tak naprawdę z odejściem od łóżek pacjenta - mówi Krzysztof Hałabuz, szef Porozumienia Rezydentów.

Nawet jedna czwarta wszystkich lekarzy rezydentów w Polsce może wziąć udział w kolejnym etapie ogólnopolskiego protestu młodych medyków.
Jeszcze w tym tygodniu zaczną rezygnować z dodatkowych umów, tak żeby od stycznia pracować tylko w ramach jednego etatu.

Gdyby nie to, że pracujemy w kilku miejscach, ten system dawno by się zawalił. No i być może do tego właśnie trzeba doprowadzić - mówi jeden z lekarzy biorących udział w głodówce. Takich osób jak on w całej Polsce jest ponad 60. Protest po rawie 700 godzinach skończył się w Warszawie, Lesznie, Łodzi, Krakowie, Gdańsku i Wrocławiu."Czujemy się zignorowani. Gdy my prowadziliśmy głodówkę, rząd próbował nas podzielić" - skarżą się lekarze rezydenci, którzy właśnie zakończyli trwający od prawie miesiąca protest głodowy.

Czuliśmy próbę podziału na linii zawodów medycznych pielęgniarki, lekarze, ratownicy, fizjoterapeuci. My dzięki temu protestowi czujemy, że nasz interes jest w sumie wspólny - mówi Łukasz Jankowski.

Radziwiłł: Postulaty są realizowane

Z zadowoleniem przyjmujemy decyzję o zakończeniu protestu głodowego. Postulaty rezydentów są już zrealizowane bądź są w trakcie realizacji. Pracuje zespół, w którym analizujemy, co jeszcze można zaproponować ponad to, co jest z powodzeniem realizowane - powiedział szef Ministerstwa Zdrowia Konstanty Radziwiłł.

"Czekamy na ruch ze strony pani premier"

Rezydenci po zakończeniu protestu głodowego liczą na to, że będą mogli o swoich postulatach porozmawiać z panią premier. Wystosowywaliśmy te apele, pisma, prośby przez cały czas. Nie dochodziło do skutku spotkanie na szczeblu, który byłby decyzyjny. Więc jeżeli rząd, czy pani premier nie chce doprowadzić do tego, aby rzeczywiście od stycznia był paraliż służby zdrowia w Polsce, to czekamy na ruch ze strony rządu. Nie chcemy być już zwodzeni zapraszaniem na kolejne 6 godzinne spotkania, rozmowy o niczym i przedstawianie nam propagandy sukcesu. My chcemy konkretów - mówią rezydenci.

Protest trwał prawie miesiąc

Lekarze rezydenci rozpoczęli protest głodowy 2 października, domagając się m.in. zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia - do 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat. We wtorek rząd przyjął projekt ustawy, który przewiduje stopniowe podnoszenie finansowania ochrony zdrowia do 2025 r., kiedy miałoby osiągnąć poziom 6 proc. PKB. Przedstawiciele rezydentów mówili, że nie godzą się na propozycję rządu.

W ostatnim czasie Naczelna Rada Lekarska (NRL) zwróciła się z apelem do lekarzy o ograniczenie pracy do maksymalnie 48 godzin w tygodniu.

"Naczelna Rada Lekarska, uwzględniając głosy środowiska lekarzy, którzy słusznie dostrzegają, że nadmierne obciążenie pracą wpływa negatywnie zarówno na jakość udzielanych pacjentom świadczeń zdrowotnych, jak i na możliwość regeneracji sił przez samych lekarzy, zwraca się do lekarzy o ograniczenie w najbliższym czasie gotowości do świadczenia pracy i wykonywania świadczeń zdrowotnych, również w ramach umów cywilnoprawnych, do maksymalnie 48 godzin w tygodniu" - napisali członkowie NRL w stanowisku opublikowanym na stronie internetowej organizacji.

(ag)