To nasza ostatnia i jedyna szansa na ratunek dla naszego dziecka, dlatego prosimy o pomoc - apelują rodzice sześcioletniej Julci. Dziewczynka toczy nierówną walkę z najbardziej zabójczą odmianą glejaka wielopostaciowego. W Polsce możliwości się wyczerpały. Niczego nie można zrobić, a czas ucieka - piszą na stronie fundacji Się Pomaga. Do niedzieli bliscy Julci muszą zebrać milion złotych!

REKLAMA
Julka ma 6 lat, a już przyszło się jej zmierzyć z najbardziej zabójczą odmianą glejaka wielopostaciowego

Jeśli nie zdążymy zdobyć środków i przystąpić do leczenia, drugiej szansy może już nigdy nie być. Prosimy o Waszą pomoc w walce o życie naszego dziecka - apelują za pośrednictwem strony www.siepomaga.pl.

Choroba Julci zaczęła się bardzo zwyczajnie - od bólu głowy, który szybko mijał, ale pojawiał się coraz częściej. Chcieliśmy sprawdzić, co się dzieje, czy wszystko jest w porządku. Skierowano Julię do okulisty i laryngologa, a gdy ból przestał ustępować, neurolog wysłał nas na tomograf i rezonans. Wtedy pierwszy raz usłyszeliśmy, że nasze dziecko ma guza mózgu! - opisują rodzice dziewczynki.

Pierwszą operację usunięcia guza Julcia przeszła 31 marca w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Wówczas wydawało się, że jest szansa, że z rakiem da się wygrać, że guz może mieć łagodną postać...

19 marca u Julii zdiagnozowano guza mózgu

Niestety, tydzień później okazało się, że to guz pnia mózgu DMG, glejak w swojej najcięższej formie. Rokowania w takiej sytuacji są fatalne.

Guz naszej córeczki ma jedną z najgorszych możliwych mutacji, która sprawia, że przebieg choroby jest wyjątkowo agresywny - opowiadają rodzice.

Julka rozpoczęła chemioterapię, ale po trzech cyklach okazało się, że nie działa. Guz zaczął odrastać. Potem była radioterapia i kolejna chemioterapia. Guz się trochę zmniejszył.

Na to czekaliśmy, bo tylko regresja pozwalała nam szukać nowych możliwości ratunku - opowiadają bliscy Julci. Zaczęli wyścig z czasem w poszukiwaniu właściwego leczenia w Niemczech, Szwajcarii, USA. Odezwano się do nich z kilkunastu ośrodków, ale wszędzie dostali odmowy.

Zaczęliśmy szukać leczenia tej konkretnej mutacji nowotworu. Tak trafiliśmy do kliniki w San Francisco i Nowego Jorku, a stamtąd z powrotem do Europy. W Harley Street Clinic w Londynie, tylko w tej klinice w Europie stosuje się metodę CED w leczeniu nowotworu - tłumaczą za pośrednictwem strony w internecie.

Badania dowodzą, że taka terapia zatrzyma postęp choroby i pozwoli kupić nam czas dla naszego dziecka. Ten czas to obecnie wszystko, co mamy, bo daje nam nadzieję - podkreślają.

Operacja Julci jest możliwa do przeprowadzenia już w niedzielę - 1 października. Jednak wcześniej trzeba opłacić operację i pierwszą kurację lekami. To nasza ostatnia i jedyna szansa, na ratunek dla naszego dziecka, dlatego prosimy o pomoc.

Informacje, jak pomóc małej Julci w walce z glejkiem - ZNAJDZIECIE TUTAJ>>> Czasu jest naprawę niewiele.

Guz Julci ma jedną z najgorszych możliwych mutacji, która sprawia, że przebieg choroby jest wyjątkowo agresywny.