Amerykańscy naukowcy prowadzą badania nad metodą wykrywania z krwi 50 rodzajów nowotworów. Badania są w końcowej fazie. Pierwsze szpitale w USA rozpoczęły właśnie pilotaż kliniczny. „Jesteśmy ostrożnymi optymistami„– komentuje dr Tomasz Lewandowski, kierownik oddziału onkologicznego w Radomskim Centrum Onkologii i ekspert portalu „Twoje Zdrowie”.
To może być przełomowe wydarzenie w wykrywaniu raka - mówią onkolodzy, którzy z dużą uwagą obserwują amerykańskie badania kliniczne nad metodą wykrywania z krwi 50 rodzajów nowotworów. Jak informuje Medscape Medical News, w Stanach Zjednoczonych rusza pierwszy kliniczny pilotaż.
Wstępne dane dotyczące takich testów zostały opublikowane w marcu 2020 roku w Annals of Oncology. Dane te pochodzą z badania z udziałem 6689 uczestników, 2482 z rozpoznaniem nowotworu i 4207 bez. Obiecujące wyniki odnotowano dla grupy 12 nowotworów (m.in. rak odbytu, pęcherza, okrężnicy i odbytnicy, przełyku, głowy i szyi, wątroby i dróg żółciowych, płuca, jajnika, trzustki oraz chłoniaków).
Dla tej grupy nowotworów czułość testu wyniosła 39% w raku w I stopniu zaawansowania , 69% w stopniu II, 83% w III i 92% w IV.
W 96% przypadków, w których badania krwi sugerowały obecność nowotworu zidentyfikowano guz pierwotny i rozpoznanie zostało potwierdzone w toku dalszej diagnostyki.
"(...) daje nadzieję na znaczne poszerzenie możliwości wczesnego wykrywania nowotworów"
Onkolog dr Tomasz Lewandowski zwraca uwagę na niezwykły postęp technologiczny, którego jesteśmy świadkami.
Badanie o którym mowa opiera się na identyfikacji drobnych fragmentów materiału genetycznego (cfDNA) pochądzących z guza nowotworowego i krążących we krwi. Dlatego metoda lepiej sprawdza się w bardziej zaawansowanych przypadkach i to jej podstawowa wada. Za to łatwy dostęp do próbek krwi, zdolność wykrywania różnych typów nowotworów jednym testem i możliwość jego powtarzania daje nadzieję na znaczne poszerzenie możliwości wczesnego wykrywania nowotworów. Dodatni wynik testu wymaga oczywiście potwierdzenia klasycznymi metodami, w tym badaniem histopatologicznym, ale pozwala skrócić i ukierunkować diagnostykę dzięki informacji o prawdopodobnym miejscu pochodzenia guza.
Obecnie to jeszcze tylko doniesienie naukowe, mówi doktor Lewandowski, ale potwierdzenie skuteczności takich metod i ich udoskonalenie oraz upowszechnienie dałoby ogromne możliwości badań profilaktycznych nie tylko ograniczonych do kilku częstszych nowotworów, w których dysponujemy dobrymi i prostymi metodami diagnostycznymi takimi jak cytologia w raku szyjki macicy, ale wielu innych.
W tej chwili naukowcy zbierają dalsze dane kliniczne. Do tej pory w badaniu uczestniczyło ponad 134 000 osób.