Powstał specjalny raport, w którym wyliczono koszty społeczne, ludzkie i ekonomiczne takich schorzeń oczu jak retinopatia cukrzycowa, cukrzycowy obrzęk plamki żółtej i dodatkowo starcze zwyrodnienie plamki żółtej. Można je skutecznie leczyć na bardzo wstępnym etapie, ale potrzebny jest program lekowy. A tego mimo apeli okulistów – wciąż nie ma.

REKLAMA

Krzysztof Kot, RMF FM: Jak powstawał raport?

Prof. Robert Rejdak, szef lubelskiej Kliniki Okulistyki Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie: Przez rok przygotowaliśmy dokładnie analizy i wyliczenia problemu. Ile kosztuje nas jako społeczeństwo leczenie ciężkich powikłań retinopatii cukrzycowej i cukrzycowego obrzęku plamki. Te choroby dotyczą przede wszystkim ludzi młodych w wieku produkcyjnym. Pociągają za sobą częste zwolnienia lekarskie, nieobecności w pracy, absencje również rodziny zmuszonej do opieki, nie tylko samego chorego. Często również renty u ludzi, którzy normalnie powinni być aktywni zawodowo. To wszystko kosztuje rocznie ponad miliard złotych - mówimy tu o samym cukrzycowym obrzęku plamki, a jeśli weźmiemy pod uwagę inne schorzenia plamki żółtej, takie jak dodatkowo starcze zwyrodnienie plamki żółtej, to choroby te kosztują społeczeństwo dwa miliardy złotych rocznie.

A jaki byłby koszt, gdyby wprowadzono na szeroką skalę iniekcje?

Najnowocześniejsza terapią cukrzycowego obrzęku plamki jest program lekowy. Jest terapia środkami anty VEGF. Wiemy, że u pacjenta w średnim roku powinniśmy podać od 7 do 10 iniekcji rocznie. W skali kraju oceniamy, że koszt wynosiłby około 100 milionów złotych, ale dzięki temu nie dopuszczalibyśmy do rozwoju ciężkich powikłań takich jak: cukrzycowy obrzęk plamki, odwarstwienie się siatkówki, krwotoki do ciała szklistego. A to są już stany, gdzie musimy przeprowadzać ciężkie operacje - witrektomię. Oczywiście dodatkowo jeszcze powiązane z operacją zaćmy na przykład. I dlatego tutaj już bezpośrednio efektów nie możemy tak łatwo przewidzieć, natomiast wiemy, że terapia anty VEGF bardzo skutecznie chroni pacjentów przed ślepotą.

Chodzi o to, że w momencie zauważenia choroby, można ją bardzo skutecznie spowalniać? Ona nie wywołuje takiego spustoszenia i ludzie samodzielnie funkcjonują?

Oczywiście, my już o tym mówiliśmy, że na przykład wprowadzenie dodatkowo telemedycyny jako narzędzia wczesnej diagnostyki w takich schorzeniach pozwoliłoby nam na wczesne rozpoznawanie takich chorób i wczesne wprowadzanie leczenia. A właśnie wczesne leczenie, to zapobieganie tym spustoszeniom w obrębie plamki żółtej czy siatkówki i jednocześnie zapobieganie nieodwracalnej ślepocie.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Witrektomia cukrzycowa

(Operuje: prof. Robert Rejdak)

Wy macie takich pacjentów, którym wykonujecie iniekcję? Ta choroba w jakiś sposób się spowalnia - to są pewnie bardzo wymierne korzyści dla takiego pacjenta?

Tak, mamy takich pacjentów w tej chwili. Oni są leczeni na zasadzie grupy B-84, niestety te środki są bardzo ograniczone i głównie służą przede wszystkim leczeniu małej grupy pacjentów. Ale my wiemy, że intensywna i wczesna terapia od 7 do 10 iniekcji w pierwszym roku pozwala na zachowanie pełnego widzenia albo bardzo funkcjonalnego widzenia, które z kolei pozwala na normalną pracę, na normalne życie, jazdę samochodem, czyli pełną aktywność życiową.

Czyli w tym momencie choroba nie postępuje?

Tak, jeśli rozpoczynamy wcześnie taką terapię, na przykład jakbyśmy mieli taki program lekowy - moglibyśmy spokojnie w sposób zorganizowany i u dużej liczby pacjentów - moglibyśmy takich pacjentów uchronić przed nieodwracalną ślepotą. Pacjent, u którego nie prowadzimy terapii wczesnego leczenia jest zagrożony nieodwracalną ślepotą w skali nawet czasami kilku tygodni, kilku miesięcy.

Czy to jest tak szybko postępująca choroba?

W wybranych takich przypadkach, gdzie cukrzyca postępuje piorunująco, musimy to też podkreślić, że pacjenci powinni być leczeni u diabetologa, internisty i to jest podstawowy problem.

Bo to ma podstawowy wpływ na wzrok?

Oczywiście... Musimy tą cukrzycę prawidłowo leczyć, zapobiegać jej, zapobiegać również jej powikłaniom. Ale jeżeli już dojdzie do takich stanów, o których mówimy, gdzie jest rozwój retinopatii cukrzycowej. Cukrzycowego obrzęku plamki, powinniśmy bardzo szybko wprowadzić leczenie lekami anty-VEGF.

Rozumiem, że jest to metoda skuteczna w stu procentach?

Wysoce skuteczna, oczywiście są przypadki, które słabiej reagują na to leczenie, ale możemy wtedy rozważać inne metody dodatkowe leczenia, natomiast jest to w tej chwili najnowocześniejsza uznana na świecie metoda, czyli iniekcji anty-VEGF do ciała szklistego do pierwszego roku powinniśmy wykonać od 7 do 10 iniekcji w kolejnych latach liczba tych iniekcji spada. To musi iść w parze z dobrym prowadzeniem cukrzycy, również z dobrą współpracą diabetologa i okulisty. Trzeba podkreślić, że jest to choroba, która jeśli jest leczona lekami anty-VEGF, to samoogranicza się i z każdym rokiem liczba iniekcji spada i bywa, że całkowicie przestajemy podawać iniekcje.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

(Operuje prof. Robert Rejdak)

Czyli ta choroba może się całkowicie zahamować dzięki tym iniekcjom?

Dokładanie tak, dzięki iniekcjom możemy ją spowolnić, a bywa tak, że w drugim, trzecim roku pacjent całkowicie ich nie potrzebuje.

Im później, tym gorzej?

Bywa za późno i wtedy pacjent skazany jest na ciężkie operacje na siatkówce na gałce ocznej, często w połączeniu z operacją zaćmy. I oczywiście my staramy się uzyskać jak najlepsze efekty, ale często z racji stanu miejscowego, bardzo poważnego już pełne wyleczenie nie jest możliwe.

Czyli tutaj mamy alternatywę 100 milionów złotych, jako po prostu leczenie, program lekowy, albo 2 miliardy złotych rocznie kosztów takich społecznych i medycznych.

Dwa miliardy złotych to jest pewien wyznacznik powagi sytuacji, ale ja mam przede wszystkim na myśli dramat tych pacjentów, którzy przestają widzieć. Po prostu są to ludzie wyłączeni z życia społecznego, zawodowego, rodzinnego, nieszczęśliwi, dotknięci dramatem. Musimy myśleć oczywiście o kosztach społecznych w postaci właśnie tych 2 miliardów złotych, ale również o nieszczęściu tych pacjentów, którzy w tej chwili są troszkę zostawieni samym sobie. Program lekowy pomógłby na pewno w utrzymaniu tych pacjentów na rynku pracy, w aktywności, zarówno w zawodowej jak i społecznej. Jednocześnie ograniczylibyśmy wydatki na leczenie ciężkich powikłań a jednocześnie utrzymalibyśmy pełną aktywność życiową.