Pierwsza pomoc i koronawirus. Jak się zachować?

Sobota, 12 września 2020 (00:04)

Większa ostrożność i unikanie kontaktu z twarzą poszkodowanego. To główne zasady dotyczące udzielania pierwszej pomocy w czasie epidemii. Dziś dwunasty września, czyli Światowy Dzień Pierwszej Pomocy. Sprawdzamy, jak w obecnej sytuacji udzielać jej bezpiecznie i prawidłowo.

Stoimy dwa metry od osoby poszkodowanej i jej oddech oceniamy wyłącznie wzrokowo. Nie pochylamy się nad poszkodowanym, żeby uniknąć ewentualnego zarażenia. Głośno wołamy do niego. Jeśli nie zareaguje, musimy podejść do niego. Zmiana wobec tego, co było wcześniej to brak sztucznego oddychania. Skupiamy się tylko na uciśnięciu jego klatki piersiowej i wymuszeniu krążenia - podkreśla ratownik medyczny Arkadiusz Kobyliński.

Nagłe zatrzymanie krążenia (NZK) stanowi główną przyczynę zgonów na całym świecie. Każdego roku u około 400 tysięcy Europejczyków występuje nagłe i niespodziewane NZK, z czego w ok. 350 tysiącach przypadków zdarza się to poza szpitalem. Szacuje się, że w samej Polsce, na skutek NZK umiera codziennie około 90 osób. W czasach COVID-19 udzielenie poszkodowanemu natychmiastowej pomocy jest szczególnie ważne, dlatego Europejska Rada Resuscytacji, aby dostosować się do aktualnej sytuacji, uprościła schemat postępowania w podstawowych zabiegach resuscytacyjnych (BLS).

Ocena bezpieczeństwa

Pierwsza pomoc przy porażeniu piorunem

Co roku w Polsce od rażenia piorunem ginie kilkanaście - kilkadziesiąt osób, ale kilkakrotnie więcej doznaje z tego powodu uszczerbku na zdrowiu. Z zapowiedzi synoptyków wynika, że w najbliższym czasie nad Polską przetoczą się gwałtowne burze. Sprawdź, jak pomóc osobie, którą poraził piorun? czytaj więcej

Zapewnienie sobie bezpieczeństwa to pierwszy i najważniejszy krok, jaki należy podjąć przed przystąpieniem do udzielenia pomocy poszkodowanemu. Przede wszystkim, aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo, należy użyć rękawiczek i maseczki ochronnej. Koronawirus przenosi się drogą kropelkową w bezpośrednim kontakcie z osobą zakażoną, dlatego te środki ochrony osobistej, w przypadku udzielania pomocy, są kluczowe.

Według najnowszych wytycznych Europejskiej Rady Resuscytacji (ERC) w kwestii pierwszej pomocy w COVID-19, należy przyjąć, że każdy poszkodowany jest zakażony SARS-CoV-2 - może nie mieć objawów infekcji, a mimo to być nosicielem wirusa.

Jedną z najważniejszych zasad pierwszej pomocy jest szybka reakcja, która w sytuacji nagłego zdarzenia gwarantuje sprawne przeprowadzenie czynności ratunkowych i może uratować komuś życie. Pamiętajmy, że podjęcie resuscytacji krążeniowo-oddechowej przez świadka zdarzenia nawet 3-krotnie zwiększa szansę poszkodowanego na przeżycie. Pozostawienie go bez pomocy, praktycznie po 7-10 minutach, prowadzi do nieodwracalnych zmian w mózgu i jego śmierci. Dlatego tak ważne jest jak najszybsze rozpoczęcie czynności resuscytacyjnych przez świadków zdarzenia.

BLS, czyli podstawowe zabiegi resuscytacyjne

Nie bójcie się udzielać pierwszej pomocy. Reakcja, działanie, sprawdzenie pulsu i oddechu, a nie tylko telefon pod numer 112 może uratować życie. Ci, którzy robią to na co dzień apelują, by nie bać się, że interwencją zrobimy pacjentowi krzywdę. Nic bardziej od naszej bezczynności mu nie zaszkodzi. czytaj więcej

Z uwagi na sytuację pandemiczną ERC uprościła schemat podstawowych zabiegów resuscytacyjnych. Przede wszystkim, jeśli konieczne jest zbliżenie się do poszkodowanego, ocenę stanu jego przytomności wykonujemy poprzez potrząśnięcie za ramiona i prosty komunikat głosowy, np.: "Halo, proszę pana, proszę otworzyć oczy". Aby zminimalizować ryzyko zakażenia, rezygnujemy z oceny oddechu metodą "widzę-słyszę-czuję", czyli nie pochylamy się nad poszkodowanym, nie przystawiamy ucha do jego ust czy nosa, a jedynie obserwujemy klatkę piersiową i nadbrzusze przez maksymalnie 10 sekund. Nie wykonujemy również oddechów ratowniczych (usta-usta). Nie zapominamy o uciśnięciach klatki piersiowej - w ten sposób "zmuszamy" serce do pracy i pompowania krwi. Jeśli poszkodowany jest nieprzytomny i nie oddycha prawidłowo, natychmiast wzywamy Zespół Ratownictwa Medycznego (999/112). Jeżeli są z nami inni świadkowie zdarzenia, poprośmy ich o wezwanie ZRM, natomiast gdy jesteśmy sami, używamy do tego zestawu głośnomówiącego lub słuchawkowego i jednocześnie prowadzimy czynności resuscytacyjne. Nie udrażniamy także dróg oddechowych za pomocą tzw. rękoczynu czoło-żuchwa - czyli nie odciągamy głowy poszkodowanego do tyłu i nie przytrzymujemy jego dolnej szczęki - zaznacza Jakub Rychlik, ratownik Akademii Ratownictwa LUX MED.

Co jeszcze radzą specjaliści? Nie bójmy się użyć defibrylatora - to urządzenie, które przeprowadzi nas krok po kroku przez czynności ratunkowe, a użycie go znacznie zwiększa szansę na przeżycie. W przypadku braku dostępnego AED, należy wykonywać jedynie uciśnięcia klatki piersiowej - ręce układamy na środku klatki, a następnie wykonujemy mocne i szybkie uciśnięcia (tempo ok. 100 - 120 uciśnięć na minutę, głębokość uciśnięć ok. 5 - 6 cm). Dodatkowo, należy pamiętać, aby po przeprowadzeniu resuscytacji dokładnie umyć ręce wodą z mydłem przez co najmniej 30 sekund, a następnie zdezynfekować je odpowiednim preparatem na bazie alkoholu. Należy się także skonsultować (najlepiej telefonicznie) z przedstawicielem Sanepidu, Narodowego Funduszu Zdrowia lub najbliższego oddziału obserwacyjno-zakaźnego - dodaje ratownik.

Osłonięcie twarzy

Jeżeli osoba poszkodowana ma ze sobą maseczkę, załóżmy na jego nos i usta maseczkę. Jeśli nie ma, możemy skorzystać z jego koszulki, ubrania, szalika. Przykryjmy jego twarz, żeby podczas masażu klatki piersiowej nie rozpylał wirusa. Pamiętajmy też o zabezpieczeniu siebie, załóżmy rękawiczki i maseczkę. To jest koniecznie. Po reanimacji od razu zdejmijmy rękawiczki i umyjmy dłonie ciepłą wodą i mydłem, a następnie je zdezynfekujmy, zróbmy to jak najszybciej jak jest to możliwe - dodaje ratownik medyczny Arkadiusz Kobyliński.

Artykuł pochodzi z kategorii: Koronawirus

Michał Dobrołowicz

Marcin Czarnobilski