Przeszczepy. "Szanujemy decyzję rodziny, nawet jeśli zmarły za życia nie mówił nie"

Sobota, 27 stycznia 2018 (09:36)

"Formalnie nie pytamy rodziny o zgodę, ale o to, czy wie, by potencjalny dawca, za życia nie zgadzał się na przeszczep" - mówi RMF FM dr n. med. Irena Milaniak - pielęgniarka koordynująca, koordynator pobierania i przeszczepiania na Oddziale Klinicznym Chirurgii Serca, Naczyń i Transplantologii Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. W praktyce jednak zawsze decyzję rodziny się szanuje, jeśli jest negatywna, wpisuje się do dokumentacji, że rodzina wyraziła sprzeciw dawcy. Statystyki pokazują, że odmów nie ma tak wiele, ale o możliwości przeszczepu decydują też inne czynniki, w tym jakość organów. W przypadku serca kryteria są najbardziej ostre.

Grzegorz Jasiński, RMF FM: Proszę opowiedzieć nam o transplantologii z tej drugiej strony, nie samych zabiegów, ale trudnych rozmów, trudnych procedur, dopilnowania, że jeśli będzie zgoda rodziny to serce zostanie wykorzystane. To trudna praca...

Dr Irena Milaniak: Pierwszym etapem do tego, żeby przeprowadzić dobrze, skutecznie transplantacje serca, czy innych narządów, jest przygotowanie dawcy. Gdzieś musi umrzeć człowiek, gdzieś muszą być podjęte rozmowy na temat możliwości pobrania narządów. Lekarze muszą wykonać szereg testów diagnostycznych, które powiedzą, że mózg nie żyje. My musimy następnie przekazać rodzinie informację, że ich bliski nie żyje, że potwierdza to śmierć mózgu. Dar związany z oddaniem narządów jest trudny, nic nie zastąpi życia bliskiego, który zmarł. Często są to ludzie młodzi, którzy zginęli w tragicznych okolicznościach, wypadkach komunikacyjnych. My po pierwsze musimy przekazać rodzinie, że ich bliski nie żyje i praktycznie w tej samej chwili, czy kilka minut później zapytać, czy ich bliski nie wyrażał sprzeciwu wobec pobrania jego narządów. I tu możemy spotkać się z sytuacją, kiedy ludzie mówią: nie, nasz bliski nie chciał być pokrojony. Czasem nawet takie brutalne stwierdzenia padają, usłyszałam to ostatnio od żony zmarłego. To jest bardzo trudne. Na pewno porażką jest to, że nie udało się życia danej osoby uratować, ale porażką jest też to, że nie uda się też uratować życia kogoś innego. My w takiej sytuacji mamy obowiązek odłączenia takiej osoby od respiratora. Komisja, która zebrała się i przejrzała dokumentacje medyczną, wykonane badania, stwierdziła zgon i jeśli rodzina nie zgadza się na pobranie narządów, jeśli też znajdziemy sprzeciw zmarłego, mamy obowiązek odłączyć od respiratora.

Prawo przewiduje, że gdyby takiego wcześniejszego sprzeciwu zmarłego nie było, to właściwie państwo macie prawo podjąć działania na rzecz pobrania organów...

W Polsce prawo przewiduje tak zwaną zgodę domniemaną, czyli jeżeli za życia dana osoba nie wyraziła sprzeciwu wobec pobrania narządów, można rozważyć ich pobranie. Ponieważ w tworzeniu tego prawa brali udział etycy, dołożono jeszcze przepisy mówiące, że należy się skontaktować z rodziną. My nie pytamy rodziny wprost, czy wyrazi zgodę na pobranie narządów swego bliskiego, pytamy osoby z rodziny, czy oni nie słyszeli, by zmarły wyrażał sprzeciw, czy nie mają jakiegoś dokumentu, który by to stwierdzał. To są te dwa etapy, które musimy przejść podczas rozmowy z rodziną. Oczywiście to się ujmuje w takiej formie, że jakby rodzina wyraża zgodę. Jeśli nie wyrazi zgody, to my w dokumentacji medycznej, odnotowujemy, że rodzina została poinformowana, ale wyraziła sprzeciw dawcy. Tak stanowi prawo. Natomiast bardzo rzadko zdarza się, by mimo sprzeciwu rodziny jednak organy pobierać, by tu rodzina mogłaby mieć do nas - nawet nieuzasadnione - pretensje. Wychodzimy z założenia, że w takim razie lepiej odłączyć daną osobę od respiratora, może uda się następnym razem. Tym bardziej, że szpital też jest postawiony w trudnej sytuacji. My jesteśmy ośrodkiem transplantacyjnym, bierzemy organy z innego szpitala. Ale współpracując ze szpitalami, które zgłaszają nam dawców, musimy dbać też o ich dobro, żeby nie było tu problemów, czy niedomówień.

Rocznie w Polsce wykonuje się w tej chwili blisko 100 transplantacji serca, parę lat temu było mniej. Na liście Poltransplantu jest powyżej 300 oczekujących osób. Liczba zabiegów jest ograniczona tylko pobraniami narządów, bo mamy ośrodki które mogą tych przeszczepów wykonać więcej. Ile razy więcej zgód powinno być, by uratować wszystkich, których trzeba uratować?

Patrząc na statystyki odmów, można powiedzieć, że nie ma ich wiele. Ale tu jest też problem jakości organów dawcy. Dawca serca na przykład musi być dawcą idealnym. nie możemy sobie pozwolić na to, żeby przeszczepić serce, które ma miażdżycę, które jest schorowane, które miało długotrwałe zatrzymanie krążenia, ponieważ nie mamy potem co pacjentowi zaoferować. Tu też zauważamy, że ta jakość dawców jest jednak trochę gorsza, niż była kiedyś. Te kryteria kwalifikacji są tu zaostrzone. Niewątpliwie, jeśli nawet o 20 proc. udałoby się zmniejszyć liczbę sprzeciwów, mielibyśmy więcej dawców i większe możliwości wyboru. Musi być doskonały dobór dawca - biorca, wszystkie czynniki musimy brać pod uwagę, by był możliwy sukces. Tu istotna jest nie tylko sprawa odmów, ale i dodatkowych czynników, które musimy wziąć pod uwagę.

Czy może się zdarzyć, że jest dawca i można pobrać organy, ale na przykład jego serce nie może być do nikogo na obecnej liście dopasowane?

Wielokrotnie tak się zdarza. W przypadku pobrań wielonarządowych, tylko w niektórych przypadkach pobiera się serce. Takich przypadków jest mniej więcej 1/3 wszystkich pobrań. Serce jest jednak bardzo wymagające, jeśli dostaje jakieś leki, które je trochę uszkadzają, to kardiochirurg nie podejmuje się pobrania i przeszczepienia takiego serca. Okres między pobraniem i przeszczepieniem to zwykle kilka godzin, gdy serce nie pracuje, to dodatkowo je uszkadza. Do tego dochodzi wszystko to, co dawca otrzymywał wcześniej w formie leczenia.

A jeśli chodzi o organy, które łatwiej przeszczepić? Czy to nerki, czy wątroba, łatwiej można je dopasować, dłużej przetrzymać?

Najłatwiej dopasować nerkę. My tutaj w naszym szpitalu przeszczepiamy nerki i widzimy, że profil dawców jest zupełnie inny, niż w przypadku serca. Ponadto nerka, która nie podejmie pracy od razu może być podłączona przez jakiś czas do dializ. Tu dajemy temu narządowi czas odpoczynku i on podejmuje pracę. Inne są też kryteria jeśli chodzi o wiek dawców i biorców, mogą być starsi. Natomiast w przypadku przeszczepień serca biorca też musi być w dobrej kondycji. Tutaj koledzy kardiochirurdzy uważają, że tylko serce może być chore. By operacja i to wszystko, czemu pacjent będzie poddany, miało szanse powodzenia.

Artykuł pochodzi z kategorii: Organy wewnętrzne

Grzegorz Jasiński