13 maja w Wiśle osoby po przeszczepieniu, znane osoby ze świata filmu, teatru, estrady i sportu oraz lekarze i koordynatorzy transplantacyjni spotkają się po raz 22. na trasie Biegu po Nowe Życie, który promuje dawstwo i transplantacje. Bieg po Wydarzenie to przede wszystkim historie osób po przeszczepieniu, takie jak Zosi, która mieszka z rodzicami we Wrześni w Wielkopolsce. W lipcu dziewczynka skończy trzy latka. Biega, tańczy, ciągle coś opowiada, buzia jej się nie zamyka. Patrząc na nią trudno uwierzyć, jak wiele przeszła. Były momenty, gdy lekarze kazali nam się przygotować na najgorsze - opowiada Katarzyna Łatas, mama Zosi.

Gdy Katarzyna była w ciąży, nic nie zapowiadało, że Zosia może mieć tak ogromne problemy ze zdrowiem. W badaniach prenatalnych wszystko wyglądało dobrze, po urodzeniu dziewczynka dostała 10 punktów w skali Apgar. Niedługo po przyjściu na świat, w sierpniu, Zosia zachorowała na zapalenie płuc. Wygrała z chorobą, ale jej rodzice zauważyli, że coś jest nie tak, że dziewczynka bardzo szybko się meczy, jedzenie było dla niej dużym wysiłkiem, pociła się, zasypiała  przy piersi.

Trafiliśmy najpierw do lekarza laryngologa, który zdiagnozował u Zosi wiotkość krtani. Pediatra zalecił, by skonsultować dziewczynkę u kardiologa. Wizyta odbyła się 18 listopada. To był dzień, kiedy nasz świat runął. Zostaliśmy wysłani do szpitala w Poznaniu. Okazało się, że Zosia cierpi na kardiomiopatię rozstrzeniową. Nie miała jeszcze robionych badań genetycznych, więc nie wiadomo, jaka była przyczyna jej choroby. Przypuszczamy, że to powikłania po infekcji - opowiada mama dziewczynki. 

Poznański szpital, w którym Zosia spędziła miesiąc, przesłał dokumenty Zosia do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Pracujący tam specjaliści zdecydowali, że u Zosi powinno się wykonać banding tętnicy płucnej, to operacyjne zwężenie pnia tętnicy płucnej opaską, co pozwala opanować niewydolność krążenia oraz nie dopuścić do rozwoju i utrwalenia nadciśnienia płucnego. U Zosi operacja nie przyniosła spodziewanego efektu. Podczas pooperacyjnego pobytu na OIOM doszło u niej do zatrzymania akcji serca, lekarzom udało się przywrócić jego pracę.

Wiedzieliśmy, że jedyną szansą na ocalenie Zosi będzie przeszczep serca i że lekarze robią wszystko co można, by nasza córka dotrwała do tego momentu. Nie wiem, skąd Zosia wzięła tyle sił do walki - mówi mama dziewczynki.

Na przełomie stycznia i lutego Zosia mogła wrócić do domu z zaleceniami dotyczącymi m.in. zażywania wielu różnych leków. Jej stan cały czas był ciężki, ale stabilny - opowiada Katarzyna. Zosia przeżyła tak cały rok 2021, a potem sporą część roku 2022. Nie wymagała w tym czasie pobytów w szpitalu, ale jej bliscy wiedzieli, że to życie na kredyt i w każdym momencie może dojść do załamania jej stanu zdrowia. Jesienią 2022 roku zdarzył się cud.

Odebrałam telefon ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu z informacją, że znalazło się serca dla Zosi - opowiada mama dziewczynki. Do szpitala rodzina dotarła własnym samochodem. Katarzyna była przeziębiona, więc Zosię na blok operacyjny odprowadził tylko tata.

Operacja zaczęła się rano, czekaliśmy na informację w hotelu - opowiada pani Katarzyna. Popołudniu było już wiadomo, że wszystko się udało. Niespełna trzy tygodnie później Zosia wróciła do domu. Spokój trwał jednak bardzo krótko. W grudniu Zosi zrobiły się w buzi bolące afty. Nie chciała jeść, pić. Teraz już wiemy, że to był efekt zbyt wysokich stężeń leków immunosupresyjnych w jej organizmie - mówi mama dziewczynki.

Rodzice Zosi konsultowali się z różnymi lekarzami, stosowali zgodnie z ich zaleceniami różne leki, ale dziewczynce ciągle dokuczały afty. W styczniu Zosia miała zaplanowaną kontrolę w Zabrzu. Podczas jazdy na Śląsk samochód, którym podróżowali rodzice Zosi z dziewczynką potrącił sarnę. Przyjazd do Zabrza opóźnił się o kilka dni. Tam lekarze zlecili m.in. oznaczenie w jej krwi poziomu leku immunosupresyjnego, było ono kilka razy wyższe, niż górna granica. Zosia zaczęła się coraz gorzej czuć, rosły wskaźniki stanu zapalnego w jej organizmie. Lekarze zdecydowali o przekazaniu jej na OIOM Zespołu Szpitali Miejskich w Chorzowie. Okazało się, że Zosia ma sepsę.

Lekarze nie kryli, że jest bardzo źle i nie wiadomo, czy uda im się Zosię uratować - wspomina Katarzyna. Gdy grała tegoroczna WOŚP zbierając pieniądze na walkę z sepsą, Zosia walczyła po raz kolejny o życie. Wygrała. Lekarze zdiagnozowali u niej bardzo poważny stan zapalny jelit oraz perforacje. Konieczna była operacja wyłonienia stomii, by dać jelitom czas na wygojenie się. Gdy ich stan się poprawi, stomia zostanie usunięta. Zosia cieszy się życiem, rozrabia jak każda dziewczynka w jej wieku, trudno w ogóle poznać, że jest chora

Myślę, że teraz jesteśmy wreszcie na drodze do normalności - mówi Katarzyna. Jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, Zosia wraz z rodzicami przyjedzie do Wisły, by wziąć udział  w Biegu po Nowe Życie. Będzie najmłodszą osobą po przeszczepieniu.