Twój przełożony świadczy o Tobie? Może w pewnym sensie. Międzynarodowy zespół badaczy z University of Notre Dame pisze na łamach czasopisma "Journal of Business Ethics", że osoby, które rozkwitają w pracy pod kierunkiem despotycznych przełożonych, mogą zdradzać objawy psychopatycznej osobowości. Jedną z jej charakterystycznych cech jest niewrażliwość na emocje. Zdaniem naukowców z Indiany, to właśnie może sprawiać, że tacy pracownicy nie odczuwają złości i frustracji w związku ze złym traktowaniem, a nawet czują się w pracy całkiem dobrze. Tolerowanie takich zachowań przełożonych może mieć jednak na dłuższą metę poważne konsekwencje.

Termin "psychopata" kojarzy nam się najczęściej z brutalnymi zbrodniarzami, psycholodzy twierdzą jednak, że psychopatyczne cechy, najczęściej na szczęście w niewielkim natężeniu, można znaleźć u wielu osób. Właściwie to każdy z nas ma na skali wskazującej od niskiego, do wysokiego poziomu psychopatii, swoje miejsce. Zdaniem badaczy Notre Dame to, czy mamy takie cechy, może decydować o tym, jak radzimy sobie pod rządami złych szefów. 

Rozróżniamy różne wymiary psychopatii - tłumaczy prof. Charlice Hurst z Notre Dame Mendoza College of Business. Ich charakterystyczną cechą są silnie aspołeczne zachowania, którym towarzyszy czasem podwyższona, a czasem obniżona impulsywność. Osoby o obniżonej impulsywności nie wykazują empatii, są niewrażliwe na cudze emocje, nie pokazują lęku. To właśnie one, w kontakcie z despotycznym przełożonym nie reagują na zachowania, które u innych wywołują stres, stany lękowe czy złość. Osoby o takiej psychopatycznej osobowości korzystają pod rządami brutalnych szefów, bo w odróżnieniu od swoich współpracowników, nie odczuwają złości i frustracji, wykazują natomiast większe zaangażowanie i pozytywne emocje - zwraca uwagę Hurst. 

Hurst, Lauren Simon z University of Arkansas, Yongsuhk Jung z Korea Air Force Academy i Dante Pirouz z Western University przeprowadzili dwa eksperymenty z udziałem 419 osób. W pierwszym z nich proszono je o reakcję na konstruktywne lub destruktywne zachowania szefów. Osoby o niskim i wysokim poziomie psychopatii wykazywały podobny poziom złości na zachowanie złych przełożonych, ale ci drudzy czuli się zauważalnie lepiej na myśl, że mogliby dla nich pracować. 

W drugim eksperymencie badanych proszono o opis ich własnych przełożonych. Pytano o niekulturalne zachowania, roznoszenie plotek o podwładnych, niedocenianie ich pracy, naruszanie prywatności i niedotrzymywanie słowa. Osoby o wysokim poziomie psychopatycznych cech osobowości generalnie reagowały na takie zachowania bardziej pozytywnie, z mniejszą złością i większym zaangażowaniem. 

Zdaniem Hurst, ten mechanizm może sprawiać, że tolerowanie kultury upokarzania pracowników przez przełożonych w końcu firmie zaszkodzi. To może nagradzać i utrzymywać ludzi skłonnych do dokładnie takich samych zachowań. W ten sposób psychopatyczne osoby, rozkwitające pod nadzorem złych szefów, awansują kosztem innych pracowników - uważa Hurst. Jeśli dana firma uznaje poziom zaangażowania pracowników za podstawowy czynnik oceny, może go podnosić pozbywając się osób nie wykazujących cech psychopatycznych. Jeśli kierownicy wykorzystują strach i wstyd jako instrumenty osiągania zawyżonych, nierealistycznych celów . Może okazać się, że w skrajnym przypadku firma zbuduje w końcu mocno zmotywowaną załogę... psychopatów - mówi Hurst.

(ag)