27-letnia Tawny Willoughby zachorowała na raka skóry 6 lat temu. "Zawiniły częste wizyty w solarium" - przyznaje kobieta i publikuje na Facebooku zdjęcie skutków nadmiernego opalania.

Tawny Willoughby dorastała w małym mieście w amerykańskim stanie Kentucky. Jak przyznaje, dla niej i jej rówieśników, opalanie było "czymś naturalnym" i "na porządku dziennym". Z solarium korzystała cztery, a nawet pięć razy w tygodniu. 

Nie sądzę, by ktoś w młodym wieku myślał o przyszłości i o tym, że może dostać raka skóry - dodaje. 

Kobieta przebadała się kilka lat temu, po tym jak u jednej z jej szkolnych koleżanek zdiagnozowano czerniaka. Okazało się, że i ona ma zmiany skórne wskazujące na nowotwór. Miała 21 lat. Do dziś co 6-12 miesięcy chodzi do dermatologa, gdzie pozbywa się zmian skórnych wywołanych zdiagnozowanych u niej rakiem podstawnokomórkowym, a także płaskonabłonkowym. Ostatnio serię zabiegów przeszła w kwietniu. Zdjęcia z terapii opublikowała na Facebooku opatrując je komentarzem: Jeśli ktoś potrzebuje odrobiny motywacji, by nie wylegiwać się w solarium i na słońcu. Amerykanka podkreśla także: Nie pozwól, by przez chęć opalania nie zobaczyć, jak dorastają twoje dzieci. Teraz sama muszę zmierzyć się z tym strachem, bo mam 2-letniego synka - podkreśla. 

Internauci pogratulowali kobiecie odwagi. Zdjęcie zostało udostępnione na portalu społecznościowym 55 tys. razy.(mal)

CNN/RMF24