"Nie uda się wszędzie zapewnić niepełnosprawnym dostępu do obiecanej rehabilitacji bez limitu i bez kolejek, od razu, od 1 lipca. To będzie proces" – mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Jacyna. Za trzy tygodnie ma wejść w życie ustawa o szczególnych rozwiązaniach dla osób ze znaczną niepełnosprawnością. To ta ustawa - zdaniem rządu - wypełniła postulaty protestujących w Sejmie. Niepełnosprawni i ich opiekunowie zapowiadają, że od 1 lipca będą sprawdzać, czy i jak działa ustawa.

NFZ dopiero zaczyna proces uruchamiania pieniędzy. Na razie chodzi o kwotę 225 milionów z 450 milionów złotych. Trwają uzgodnienia ws. rozwiązania tak zwanej rezerwy NFZ, ale większym problemem jest dokupienie świadczeń przez fundusz.

Trzeba rozpisać konkursy, głównie tam, gdzie nie ma umów na  rehabilitację. W publicznych placówkach brakuje rehabilitantów i fizjoterapeutów, trzeba więc spróbować "ściągnąć" ich z prywatnych placówek. Innym rozwiązaniem może być wykupienie świadczeń w prywatnych ośrodkach zdrowia. A to może potrwać - przyznaje prezes NFZ Andrzej Jacyna.

Chcemy te świadczenia przesunąć na rynek publiczny. To się nie stanie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki już 1 lipca. To jest proces, który zaczynamy - tłumaczy Andrzej Jacyna.

Nadzieje niepełnosprawnych, że od razu - bez kolejki i bez limitu - dostaną się na rehabilitację, mogą okazać się bez pokrycia. Podobnie sytuacja może wyglądać z dostępem bez limitu do wyrobów medycznych. 

Ona (dostępność- przyp. red) nie będzie taka zupełnie bezlimitowa. To będzie taka bezlimitowość w zakresie rozsądku finansowego - przyznaje otwarcie wiceminister zdrowia Marcin Czech.

"Czujemy się oszukani"

Na doniesienia RMF FM, że z początkiem lipca nie wszędzie zmniejszą się kolejki m.in. na rehabilitację, zareagowali już rodzice, którzy protestowali w Sejmie. Czuje się oszukana, ponieważ my wystawiliśmy postulat 500 złotych w gotówce. To by było przynajmniej realne pięć godzin rehabilitacji. Jeżeli rząd założył, że chcę zmniejszyć kolejki od 1 lipca, to powinni tak zadziałać, żeby tak było. Część niepełnosprawnych skorzystałaby z rehabilitacji, niestety to jest nie realne w naszym kraju - powiedziała naszemu reporterowi pani Anna z Olsztyna, mama 22-letniego niepełnosprawnego Adriana.

Rodzice podkreślają, że brak kontaktu z fizjoterapeutą to bardzo duży problem. Osobom ze spastyką czy problemami ze spięciem mięśni kontakt ze specjalistą jest potrzebny trzy razy w tygodniu. Pacjenci, którzy mają zabiegi wstrzyknięcia botuliny, muszą w ciągu dziesięciu dni rozpocząć rehabilitację, w innym razie skurcze będą silniejsze i nie da się ich już wypracować.

Próbowałam dostać się na rehabilitację z Adrianem. Nie było takiej możliwości. Najbliższy, pilny termin jest na grudzień. Tak jak było mówione, nic się nie zmieniło, ustawa-wydmuszka. W dalszym ciągu będziemy monitorowali, co robią politycy, protest jest zawieszony. Nie został zakończony. Jeżeli będzie potrzeba, pojedziemy do Warszawy. Nie w Sejmie, ale w Warszawie na pewno się spotkamy - podkreśla pani Ania. 

(ug)